Pamietam jak wyjechalem do pracy w Holandii pare lat temu, trafilem na domek gdzie bylo dwoch malolatow i jedna troszke starsza od nich parka, raczej wstrzemiezliwa w jaraniu, przynajmniej ona. I ta parka miala takiego rudego kota. Nastaly wakacje i parka zjechala do Polski na 2 tyg na urlop, a kota zostawila nam pod opieka. No i malolaci jak to malolaci wpadli na pomysl zeby kota ujarac
jak pomysleli tak zrobili, zaczeli dmuchac mu ostro w pyszczek, kot na poczatku nie chcial i sie wyrywal ale potem odpuscil heheh. Pierwsze co to polecial do miski, wypil cala wode i polozyl sie na kanapie
heheh mozna bylo z nim robic wszystko, kot za***any tylko lezal i zero oporu przy podnoszeniu, przenoszeniu itp.
No i kotkowi, a tym bardziej malolatom sie chyba spodobalo bo po paru nastepnych razach, kota potrafilo nie byc caly dzien w domu ( mial lufcik- mogl sobie swobodnie wychodzic), nikt nie wiedzial gdzie on jest, ale wystarczylo ze ktos odpalil blanta i dwadziecia sekund mialkniecie i idzie kot do nas
)) sam sie nadstawial heheh.... byly z nim jaja, bralismy go na spacery, szedl przy nodze, ale raz sie gdzies zamotal i go zgubilismy. Nie bylo go caly dzien, wystraszylismy sie ze parka wlascicieli nas za***ie jak wroci a tu kota nie ma.
Ale ch*j, na drugi dzien odpalamy blanta, 20 sekund i slychac miauuu
)) i tak sobie kot wesolo jaral z nami ale w koncu mu sie skonczylo bo dwa razy wstajac rano do pracy znalezlismy w kuchni na podlodze martwego rozgryzionego ptaka
) hahah kot chyba gastro takie dostawal
)) lub nam z wdziecznosci przynosil
)) jednak malolaty tego nie docenili i kot dostal bana na jaranie
)) bo wez sobie rano wstawaj do pracy a tu rozgryziony ptak i pelno krwi na podlodze
Z ta Holandia to tez byly jaja, nastaly wakacje i okazalo sie ze do malolata postanowil sie wybrac jego najlepszy kumpel z Polski, wtedy 17-latek. Przyjechal sobie do nas busikiem ktoregos dnia
Najlepsze jest to ze mamie sciemnil ze jedzie z kosciola z ksiedzem na oboz do Zakopanego haha
No i tak sobie jarali oporowo, wiadomo malolacikowi na szybko sie kasa skonczyla, no i nie mial juz nic na jedzenie heheh zawsze po pracy jak przychodzilismy to jedlismy obiad a malolacik mial jedynie wielka torbe mrozonych frytek za 3 euro z supermarketu i tak wpie****al tylko te frytki przez pare dni, gdybyscie widzieli jak on za***any patrzal na te taleze z naszym obiadem, jak zahipnotyzowany
)) ale byl mega szczesliwy, ch*j tam z jedzeniem, wazne ze malolat mogl pojarac holandyjki, wtedy to sie chyba dla niego tylko liczylo... I tak sobie siedzial z nami, czas beztrosko plynal, jednak problemem zaczely byc telefony od jego starszej
)) jaka mielismy beke jak sluchalismy co on za kity cisnal przez ten telefon, gdzie byl co zwiedzal w tym Zakopcu
Starsza caly czas pytala kiedy sie oboz konczy a ten caly czas przedluzal termin powrotu. W koncu starsza poprosila ze chce porozmawiac z ksiedzem, chyba zaczela cos podejrzewac, a ten ze nie ma go teraz, gdzies poszedl itp
)
Po ktoryms dniu starsza juz nie wytrzymala i zagrozila ze jak za dwa dni nie wroci to ona jedzie po niego do tego Zakopanego
)) no i malolat musial sie spakowac i skonczyly sie narkomanskie przygody hehhe
ale co pewnie mial do opowiadania ziomkom w szkole po wakacjach to jego heheh
Ale wracajac do tematu...
Akcja juz w Polsce, moj dobry ziomek mial psa, mieszanca Amstaffa z Bokserem. A ze w tym czasie ziomek bawil sie mocno w bieganie, to zawsze jak do niego przychodzilem to na stoliku mial roz***ane kilkadziesiat g, sortowal to, wazyl, dzielil itp. No i ten pies zawsze stal kolo niego, interesowal sie co jego pan robi, lapal zapach nosem itp. wykazywal zywe zainteresowanie tematem. No to z kumplem tez postanowilismy go poczestowac. Dostal pare buchow w pysk, i chyba mu sie spodobalo bo na drugi dzien jak zobaczyl temat, to zaczal sie zachowywac jak inne psy gdy ktos je jakis smakolyk, wrecz skomlal by mu dac. No to dostal... Na nastepny dzien identyczna sytuacja ale ziomek majac dobre serce, i widzac jak pies to lubi nie zalowal mu buchow, i nastepnym razem pies dostal wiecej niz poprzedniego dnia
))
Ale chyba cos poszlo nie tak... pies chyba zlapal mega bad tripa bo na drugi dzien chcielismy powtorzyc akcje ale o dziwo, pies zareagowal mega warczeniem na nas na widok sortu, myslelismy ze nas ugryzie hahah.
I od tamtej pory na sam widok tematu warczal groznie i szczekal, ziomek robiac przy sorcie musial psa wyganiac z pokoju bo warczal jak szalony
))