Ja miałem do spota 5 minet samochodem + 2 minety z buta lub 15 minet rowerkiem i 2 minety z buta. Możecie pomyśleć, że przypał na pierwszy rzut oka i że nic dziwnego, że mnie o***ali, ale uwierzcie mi, serio jak zaprowadziłem w to miejsce pierwszy raz kumpla, który urodził się i mieszka z przerwami w tym mieście od 30 lat był zdziwiony, że takie miejsce w ogóle istnieje i nie bardzo się łapał gdzie się topograficznie znajduje.
Widać jednak ludzie mają bardziej różnorakie upodobania co do spacerów, co nie przyszło mi w ogóle do głowy. Tym bardziej, że tam kiedyś, z 12 lat temu, na tej miejscówce centralnie z brzegu rosło poletko zdziczałego siewu konopii indyjskich, takich pół-siejek na mleko powiedzmy, około 40 krzaków zapoczątkowanego ewidentnie przez kogoś (bo klepało). I co? I nic. Wtedy się tym nikt nie zainteresował mimo, że było to w miejscu znacznie bardziej wysuniętym do cywilizacji niż moje tegoroczne, skitrane prawie w jeziorze i za zaporą z pokrzyw, poletko.