- Rejestracja
- Sty 7, 2006
- Postów
- 3,486
- Buchów
- 17
Wpadłem sporo temu z grow (kilka cm krzaczki w boxie 0,5 m^2) i kilkadziesiąt gram palenia. Dostałem grzywne plus koszty sądowe (coś ponad 3000 zł), zawiasy na 2 lata, oraz kuratora (byłem nieletni).
Byłem "pod ścisłą obserwacją" przez cały okres zawieszenia - w tym czasie 2 razy wjazd na chatę pod byle pretekstem, kilka razy wyrywkowe trzepanie mojej skromnej osoby, oraz podejrzewam, że miałem podsłuch na telefonie. Dmuchałem na zimne i nic na mnie nie mogli znaleźć.
Po przeminięciu zawiasów długi czas spokój. Za rok-dwa znowu znalazł się pretekst do przetrzepania domu. Oczywiście, powód wydania nakazu banalny i wcale nie związany z narkotykami. Znaleźli lufkę - dokładnie opaloną, ale miejscami czarną, w której nie wykryto potem THC, oraz OKRUSZEK 2x1 mm (!) śmiercionośnej maryhułany na podłodze. Trzech ich było, jeden bardzo na mnie zacietrzewiony, i w zasadzie tylko dzięki niemu rozpoczęto sprawę. Dwóch pozostałych policemanów namawiało go żeby dał spokój, a nawet podśmiewali się z niego.
Nie powiem, miałem stracha. Na szczęście za kilka tygodni sprawę umorzono.
PS. W sprawach o małe ilości (do kilkudziesięciu gram) i uprawę niewielkiej liczby krzaków raczej nie ma się czego obawiać, chyba, że jesteśmy recydywistami. Pamiętajmy, że jesteśmy ofiarą, a nie przestępcą, i tak własnie powinniśmy się zachowywać - to bardzo pomaga.
PS2. Po wygaśnięciu zawieszenia nadal figurujemy w papierach jako karany. Nie pomnę już, ile lat musi minąć, aby wyrok uległ zatarciu, ale kilka. Po tym okresie na pytanie policjanta / sądu "czy byłeś karany" odpowiadamy, zgodnie z prawem "nie".
Byłem "pod ścisłą obserwacją" przez cały okres zawieszenia - w tym czasie 2 razy wjazd na chatę pod byle pretekstem, kilka razy wyrywkowe trzepanie mojej skromnej osoby, oraz podejrzewam, że miałem podsłuch na telefonie. Dmuchałem na zimne i nic na mnie nie mogli znaleźć.
Po przeminięciu zawiasów długi czas spokój. Za rok-dwa znowu znalazł się pretekst do przetrzepania domu. Oczywiście, powód wydania nakazu banalny i wcale nie związany z narkotykami. Znaleźli lufkę - dokładnie opaloną, ale miejscami czarną, w której nie wykryto potem THC, oraz OKRUSZEK 2x1 mm (!) śmiercionośnej maryhułany na podłodze. Trzech ich było, jeden bardzo na mnie zacietrzewiony, i w zasadzie tylko dzięki niemu rozpoczęto sprawę. Dwóch pozostałych policemanów namawiało go żeby dał spokój, a nawet podśmiewali się z niego.
Nie powiem, miałem stracha. Na szczęście za kilka tygodni sprawę umorzono.
PS. W sprawach o małe ilości (do kilkudziesięciu gram) i uprawę niewielkiej liczby krzaków raczej nie ma się czego obawiać, chyba, że jesteśmy recydywistami. Pamiętajmy, że jesteśmy ofiarą, a nie przestępcą, i tak własnie powinniśmy się zachowywać - to bardzo pomaga.
PS2. Po wygaśnięciu zawieszenia nadal figurujemy w papierach jako karany. Nie pomnę już, ile lat musi minąć, aby wyrok uległ zatarciu, ale kilka. Po tym okresie na pytanie policjanta / sądu "czy byłeś karany" odpowiadamy, zgodnie z prawem "nie".