Na wstępie chciałbym napomnieć, że całkiem przyjemna koncepcja konkursu, gratulacje za pomysłowość dla twórców.
Zacznę od tyłu, tak awangardowo i alternatywnie, bo w końcu zawsze można od tyłu, kwestia fantazji ale do głównego tematu wracając... Breeder.
To istotne jakie geny mają nasze pestki, wszystko działa w naturze na podobnych zasadach i nie ważne w jakim królestwie taksonomicznym się znajduje w systematyce poprowadzonej już przez Linneusza. Dobre geny zawsze decydowały o silnym przedstawicielu, który przekaże swoje geny dalej. W przypadku świata roślin doczekaliśmy się wiedzy jaką udało się posiąść człowiekowi na temat manipulowania tym jakiego przedstawiciela chcemy uzyskać. Wystarczyła obserwacja i wiedza, połączona z techniką. W naszym- konopnym świecie to jest piękne, że spośród przedstawicieli tego samego gatunku można wyróżnić na podstawie zbioru cech stanowiących odchylenie od wzorca gatunku inna kategorię systematyczną niższą od podgatunku- odmianę. Co jest jeszcze piękniejsze? Świadomość, że również w tym świecie wszystko opiera się na rozmnażaniu się, a skoro mamy mnóstwo przedstawicieli tych odchyleń od wzorca gatunku to nawet w obrębie różnych podgatunków uda się "stworzyć" lub po prostu pozwolić zaistnieć nowym przedstawicielom tych kombinacji. Skoro krzyżowanie na poziomie podgatunków przyniosło charakterystyczne zmiany, czyli przykładowe połączenie genów Ruderalis z Indica, zaprowadziło do stworzenia nowego bytu, który cechuje się zmiksowanymi właściwościami chocby organoleptycznymi, to należy tylko nakazać milczeniu swemu umysłowi aby przestał w tym momencie pasjonować się tak dosadnie tym jakie zmiany i jakie NOWE BYTY mogą zostać "narodzone" poprzez odpowiedni dobór odmian.
Jednak głowa nadal krzyczy, co z ewolucją? Przecież wszystko co żyje na tej ziemi WYEWOLUŁOWAŁO co za czym idzie miało swoją historię ewolucji, która to wzięła się z warunków jakie otaczały przedstawicieli danego gatunku na okreslonym obszarze Trzeciej Planety od Słońca. Zarówno warunki atmosferyczne jak i konkurencja i walka o przetrwanie determinowana interakcją z innymi organizmami miały od zawsze wpływ na rozwój konkretnego organizmu i zapoczątkowywały ewolucje. Myśląc o tym wszystkim tylko możemy się głowić jak to wszystko okiełznać umysłem? Nie obserwując całego procesu zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym, obecnym stanem rzeczy jaki zastaliśmy na swojej drodze w życiu na planie fizycznym Ziemi. Mówiąc zwięźlej, dzięki ludziom, którzy postanowili użyć całej swojej wiedzy i determinacji po to aby zająć się kompleksowo tymi roslinami, mamy tak wyglądającą rzeczywistość. Dlatego uważam, że breeder powinno pisać się dużą literą, bo w przypadku zaawansowanej uprawy dzięki wszystkiemu co od siebie daje owy producent nasiona możemy się spodziewać czegoś konkretnego, czegoś czego szukamy. Stąd nasuwa mi się jedynie pragmatyczny wniosek.
Jeżeli chcemy aby coś było najlepsze, powinniśmy poświęcić temu sporo uwagi, co za czym idzie czasu, więc jeśli chcemy mieć najlepsze geny, musimy się skierować do tych, którzy robią to wystarczająco długo i sukcesywnie.
Nie mam za wiele pojęcia o operacjach przeprowadzanych przez poszczególnych breederów, ale jeśli miałbym decydować, co znajdzie się w asortymencie waszego sklepu albo miałbym na to minimalny wpływ, to na pewno postawiłbym na tych którzy długo siedzą w temacie, nie umniejszając nikomu stawiam na Grzecha z GGS. Po prostu, uważam że ten breeder jest mocno wiarygodnym graczem, do tego stosunkowo długo para się swoim rzemiosłem. Oczywiście nie mogę powiedzieć że wszystko wykonuje lepiej, w porównaniu do zagranicznych breederów ale widziałem ofertę waszego sklepu, jest imponująca. Macie naprawdę duży wybór wśród producentów pestek jednak gdybyście wzbogacili asortyment o geny od GGS, z pewnością nie wyszlibyście na tym stratnie.
Zastanawiam się czy jest ktoś, wliczając w to nawet waszą ekipę dyrygującą konkursem, kto po tym wszystkim będzie miał siłę czytać co mam do powiedzenia jeśli chodzi o ulubioną odmianę, bo tyle dywagacji popełnić to prawie wykroczenie tutaj ale zaryzykuję.
Trochę mi się niespodziewanie rozciągnęła wypowiedź ale czegóż to może być przyczyną pomyślmy w ciszy wszyscy...
Nadmierna gadatliwość? A może zbytnia potrzeba dzielenia się refleksjami, które pojawiają się po odpowiedniej stymulacji naszych receptorów kanabinoidowych?
Takie i inne przypadłości pozwalają nam odczuwać odmienny stan świadomości, po wprowadzeniu do swojego krwiobiegu substancji z grupy kanabinoli. Jak wiadomo każda wartość konkretnej substancji w roślinie jest determinowana przez okreslony zbiór genów, który to zawiera się w określonej krzyżówce lub odmianie, sam zakres procentowości dotyczy również podgatunków jakimi są Sativa, Indica i Ruderalis. Jak wielkie jest nasze uradowanie, kiedy mamy świadomość tego co sobie aplikujemy. Dzięki temu możemy nawet planować odpowiendnie ukierunkowanie się na doznania i ewentualne spożytkowanie potencjału, obracając go w dane czynności bardziej lub mniej twórcze.
Jednak aby móc w pełni wypowiedzieć się na temat najlepszego działania musielibyśmy spełniać szereg warunków, które to z kolei nie byłyby możliwe do osiągnięcia na stałe. Mówiąc jaśniej, nigdy nie możemy powiedzieć że przy testowaniu efektów konkretnej odmiany mamy taki sam poziom wypoczęcia, tolerancji na psychoaktywne substancje, początkowy humor i wiele wiele innych. Nawet samo osobiste podejście psychiczne ma niemałe znaczenie w obiektywnej ocenie. Do tego każdy organizm jest indywidualny w prawie każdym tego słowa znaczeniu. Nigdy nie możemy przewidzieć komu która odmiana bardziej podpasuje. Co pozostaje nam więc do oceny, ktora nie będzie przekłamana?
Oczywiście wszystko pozostanie kwestią bardziej umowną, dopóki będziemy opisywać efekty za pomocą personalnych doznań, jednak czy po spróbowaniu trzech cukierków o takim samym kształcie z zawiązanymi oczami nie będziemy w stanie zdefiniować który był o jakim smaku?
A więc na pewno smak palonego materiału organicznego pozostaje na tyle jednolity, że większośc ludzi pomimo różnych doświadczeń będzie czuła różnicę w smaku przypominającym paliwo lub francuski ser, czy też owoce.
Do tego dochodzi ocena mocy działania, czyli to jak określona ilość wyrażana w procentach danych substancji psychoaktywnych oraz ich proporcje wpłyną na nasze indywidualne odczucia. Na pewno do słusznej i obiektywnej oceny będzie się kwalifikował potencjał, czyli moc, a zatem obserwacja w jakim stopniu zostało zmienione odbieranie rzeczywistości, jak bardzo odbiega to od szablonu odbioru "pierwotnego".
Dlatego opowiadając o swojej ulubionej odmianie nie będę mówił o odmianie, która jest według mnie najlepsza, będę natomiast mowił o odmianie, którą dane było mi spróbować w odniesieniu do pozostałych.
W swoim krótkim, w perspektywie choćby wieku pochodzenia tych roślin, życiu spróbowałem kilkudziesięciu odmian, których jestem pewien w przynajmniej 70%, że były tymi za jakie je uważałem jeśli chodzi o identyfikację.
Mnóstwo z nich przyniosło mi nieoczekiwane doznania ale wiem, że było to zawsze sumą wszystkich czynników, w tym ilości i stosunku względem siebie substancji aktywnych. Dlatego powołując się na to co napisałem powyżej uważam że nie ma takiej, którą wspominam w sposób najszczególniejszy, mimo to są odmiany na które cieszyłbym się bardziej niż na pozostałe względnie znane mi wcześniej. Do tej grupy zaliczę na pewno wymienioną wyżej Amnezję oraz krzyżówkę Blue Cheese ale także Jack Herer. Oczywiście każdą za co innego lubuję, bo Amnezja i Jack Herrer to zdecydowanie "mostly sativa- mój ulubiony rodzaj grupy doznań" natomiast Blue Cheese to hybryda. Kocham hybrydy za niespodziewanki które mi gotują.
Reasumując, jeśli mam podpowiedzieć to wybierzcie jakieś interesujące krosy hybryd od GGS.
Tak na prawdę mogłem napisać tylko to zdanie, ale czym byłby wtedy cały kunszt pisania?
Mam nadzieję, że nikt tego nie przeczytał.
Jeśli jednak przeczytał, to niech wybaczy mi błędy składni i innego typu, wszystko pisane na kolanie w pośpiechu i jest efekt...
Pozdrawiam.
Vincent.