- Rejestracja
- Sty 23, 2011
- Postów
- 192
- Buchów
- 2
Kiedyś zapaliłem szałwię kupioną jeszcze legalnie w sklepie z dopalaczami. Jeśli to była ta szałwia prawdziwa to opiszę mojego tripa:
Paliłem z bonga w piwnicy. Faza trwała, krótko - minutę? może dwie. Trwało to tyle co przejście a właściwie przepłynięcie z piwnicy na parter mojego domu. Bo wszystko było płynne, to był w ogóle jakiś inny mega świat, gdzie wszystko było zupełnie inne i chciałem tam zostać na zawsze! Te kolory, ta nieważkość, bo przecież jak się jest zanurzonym w cieczy to pływasz swobodnie - właściwie latasz, unosisz się nad ziemią - płyniesz wzdłóż tych kolorów i światła w kierunku schodów bo musisz wyjść z piwnicy, ale najchętniej byś tam jeszcze został. Na zawsze! Nie chcesz wracać po tych schodach na górę, na piętro do rodziny. Chce tu zostać, a gdyby tak się zabić... i to by trwało wiecznie... CiaCH! i tu był całe szczęście koniec fazy, bardzo przyjemnej, ale szybko bardzo negatywnej, całe szczęście szybko puściło. To ostatnie odczucie chęci śmierci było na tyle przerażające, że nigdy więcej szałwi nie tykałem i raczej nie zamierzam. A na pewno niech nikt tego nie pali samemu jak ja!
Paliłem z bonga w piwnicy. Faza trwała, krótko - minutę? może dwie. Trwało to tyle co przejście a właściwie przepłynięcie z piwnicy na parter mojego domu. Bo wszystko było płynne, to był w ogóle jakiś inny mega świat, gdzie wszystko było zupełnie inne i chciałem tam zostać na zawsze! Te kolory, ta nieważkość, bo przecież jak się jest zanurzonym w cieczy to pływasz swobodnie - właściwie latasz, unosisz się nad ziemią - płyniesz wzdłóż tych kolorów i światła w kierunku schodów bo musisz wyjść z piwnicy, ale najchętniej byś tam jeszcze został. Na zawsze! Nie chcesz wracać po tych schodach na górę, na piętro do rodziny. Chce tu zostać, a gdyby tak się zabić... i to by trwało wiecznie... CiaCH! i tu był całe szczęście koniec fazy, bardzo przyjemnej, ale szybko bardzo negatywnej, całe szczęście szybko puściło. To ostatnie odczucie chęci śmierci było na tyle przerażające, że nigdy więcej szałwi nie tykałem i raczej nie zamierzam. A na pewno niech nikt tego nie pali samemu jak ja!