To tylko taka przykladowa wyimaginowana wersja "co by bylo gdyby". Co do mieszczanstwa to wiekszosc zycia mieszkam na wiosce a lasy i przyroda to cos co mnie bardzo pociaga, survival poznalem i praktykuje nawet w zimie z paroma znajomymi, ale mimo to ze kocham nature, uwazam ze skoro Bog stworzyl czlowieka zeby panowal nad zwierzetami (a tak bylo) to moge ogrodzic teren uprawy drutem czy chemikaliami(oczywiscie tak zeby nie niszczyc danego biomu), a taki biedny dzik-morderca moze przeorac ziemie 5m dalej a nie w miejscu ktore przeznaczylem pod uprawe. ie uwazam zeby szanowanie przyrody bylo bez sensu, bo to wazne, ale uwazam ze myslenie typu "biedny dzik, nie chce mu robic krzywdy ani go stresowac dla tego jezeli trafi na moja plantacje to niech zrobi z nia co zechce bo przeciez jestem na jego terenie" lub tego typu rozumowania sa smieszne.