- Rejestracja
- Wrz 28, 2006
- Postów
- 14
- Buchów
- 0
Ze względu na to że nie mam dużej ilości postów bo do tej pory więcej czytałem niż pisałem swój temat przedstawię tutaj.
Wczoraj tzn. 7.3.08 byłem w Ostrawie z kumplami, postanowiliśmy sie przejechać bo daleko nie mamy (jakieś 60km) zapalić jakiegoś lolka tamtejszego ziółka może przywieźć coś do polski bo jak wiadomo mamy Schengen. Naszym celem była (chyba główna) ulica Ostrawy która nazywa sie "Stodolni"-znajduje sie na niej nawet Coffyshop i bardzo ale to bardzo dużo barów i dyskotek.
Na jakiś forach wyczytałem że zielska jest tam jak grzybów w lesie i po wysiadce z auta od razu udaliśmy sie szukać Coffica. Oczywiście znaleźliśmy, nazywa sie "Cafe de la Ostrava".
Podbiliśmy do barmanki i zapytaliśmy czy zapoda nam jakąś trawke a ta na to że w Czechach jest legalne 2,5g ale nie można legalnie handlować tak jak np. w Holandii. Powiedziała również że jeżeli sobie załatwimy to spokojnie możemy tam wbić i zapalić-bo na takiej zasadzie działa każdy Coffic w Czechach. Wzięliśmy sobie po piwku i usiedliśmy, Wystrój wnętrza jak na dobrej kanciapie, kanapy, półmrok i dość fajna muzyka pokroju hip-hopu i reggae i od czasu do czasu jakiś rock czy jungle.
Po jakimś czasie wbili do baru jacyś kolesie siedli sobie prze ladzie wyciągli towarek i skręcili eleganckiego bacika...a kiedy spalili podbiliśmy do nich zapytać sie czy mogą coś załatwić na szybko albo czy mają coś przy sobie...niestety nie mieli. Wyszliśmy podłamani i poszliśmy pytać ludzi na ulicy hehe trochę na przypale ale cóż zrobić jak sie chce... Ktoś polecił nam bar "E99" wbiliśmy tam i wzieliśmy piwko gdy barman przyniósł nam piwećko-jak to powiedział heh zapytaliśmy sie go czy czasem coś nie da rady skołować a ten na to że zna kogoś kto by miał,ale sam nie diluje ale spokojnie może sobie załatwić po naszym zapytaniu czy nam załatwi uśmiechnął sie i powiedział że nie bardzo bo nie wie jakie są Polaki itp... i że handel dalej u nich jest karany. Zrezygnowani poszliśmy do auta i nieopodal parkingu zobaczyliśmy konkretnie zjaranego koleżkę heh podbiliśmy do niego ale pokazał nam tylko pustą lufke. I powiedział że może załatwić ale trzeba będzie jechać trolejbusem(chyba tramwaj w ich języku) no to zrezygnowaliśmy bo z ręki do ręki to raczej by nie było.. Najlepsze jednak było to że koleżka do swojego typa dzwonił z budki telefonicznej hehe u mnie to jest nie do pomyślenia bo żaden typek nie odbiera nieznanych numerów. Każda rozmowa przebiegała w 2 językach tzn. oni do nas po czesku a my do nich po polsku i rozumieliśmy sie doskonale hihi.
Jednym zdaniem nie ma co jechać w ciemno do Czech, trzeba znać tam kogoś albo zaryzykować i jechać z przypadkowo poznaną osobą po towarek do jakiś slamsów poza miasto. Jednego nie potrafię pojąć gdyby u nas było można mieć 2,5g miękich dragów to załatwienie trwało by 5min, choć słyszałem powiedzenie że Czesi to tchórze możliwe że dalej się boją. Za to są to ludzie o innej mentalności niż Polacy, w barach siedzą ludzie którzy mają po 60lat i ci którzy mają po 20. Nikt nikomu nie utrudnia życia i tolerancyjność jest na strasznie wysokim poziomie.
Pozdrawiam
Wczoraj tzn. 7.3.08 byłem w Ostrawie z kumplami, postanowiliśmy sie przejechać bo daleko nie mamy (jakieś 60km) zapalić jakiegoś lolka tamtejszego ziółka może przywieźć coś do polski bo jak wiadomo mamy Schengen. Naszym celem była (chyba główna) ulica Ostrawy która nazywa sie "Stodolni"-znajduje sie na niej nawet Coffyshop i bardzo ale to bardzo dużo barów i dyskotek.
Na jakiś forach wyczytałem że zielska jest tam jak grzybów w lesie i po wysiadce z auta od razu udaliśmy sie szukać Coffica. Oczywiście znaleźliśmy, nazywa sie "Cafe de la Ostrava".
Podbiliśmy do barmanki i zapytaliśmy czy zapoda nam jakąś trawke a ta na to że w Czechach jest legalne 2,5g ale nie można legalnie handlować tak jak np. w Holandii. Powiedziała również że jeżeli sobie załatwimy to spokojnie możemy tam wbić i zapalić-bo na takiej zasadzie działa każdy Coffic w Czechach. Wzięliśmy sobie po piwku i usiedliśmy, Wystrój wnętrza jak na dobrej kanciapie, kanapy, półmrok i dość fajna muzyka pokroju hip-hopu i reggae i od czasu do czasu jakiś rock czy jungle.
Po jakimś czasie wbili do baru jacyś kolesie siedli sobie prze ladzie wyciągli towarek i skręcili eleganckiego bacika...a kiedy spalili podbiliśmy do nich zapytać sie czy mogą coś załatwić na szybko albo czy mają coś przy sobie...niestety nie mieli. Wyszliśmy podłamani i poszliśmy pytać ludzi na ulicy hehe trochę na przypale ale cóż zrobić jak sie chce... Ktoś polecił nam bar "E99" wbiliśmy tam i wzieliśmy piwko gdy barman przyniósł nam piwećko-jak to powiedział heh zapytaliśmy sie go czy czasem coś nie da rady skołować a ten na to że zna kogoś kto by miał,ale sam nie diluje ale spokojnie może sobie załatwić po naszym zapytaniu czy nam załatwi uśmiechnął sie i powiedział że nie bardzo bo nie wie jakie są Polaki itp... i że handel dalej u nich jest karany. Zrezygnowani poszliśmy do auta i nieopodal parkingu zobaczyliśmy konkretnie zjaranego koleżkę heh podbiliśmy do niego ale pokazał nam tylko pustą lufke. I powiedział że może załatwić ale trzeba będzie jechać trolejbusem(chyba tramwaj w ich języku) no to zrezygnowaliśmy bo z ręki do ręki to raczej by nie było.. Najlepsze jednak było to że koleżka do swojego typa dzwonił z budki telefonicznej hehe u mnie to jest nie do pomyślenia bo żaden typek nie odbiera nieznanych numerów. Każda rozmowa przebiegała w 2 językach tzn. oni do nas po czesku a my do nich po polsku i rozumieliśmy sie doskonale hihi.
Jednym zdaniem nie ma co jechać w ciemno do Czech, trzeba znać tam kogoś albo zaryzykować i jechać z przypadkowo poznaną osobą po towarek do jakiś slamsów poza miasto. Jednego nie potrafię pojąć gdyby u nas było można mieć 2,5g miękich dragów to załatwienie trwało by 5min, choć słyszałem powiedzenie że Czesi to tchórze możliwe że dalej się boją. Za to są to ludzie o innej mentalności niż Polacy, w barach siedzą ludzie którzy mają po 60lat i ci którzy mają po 20. Nikt nikomu nie utrudnia życia i tolerancyjność jest na strasznie wysokim poziomie.
Pozdrawiam