Z racji tego że największy problem w moim życiu rozwiązany, chcę zrobić sobie taki oczyszczający umysł rytuał Mianowicie herbatka będzie, kilka liści melisy cytrynowej i lekarskiej, kilka liści pokrzywy zwyczajnej i oczywiście 1,5g suszu psylocybe cubensis tasmania Tyle czasu nie tripowałem, należy się! hehe
Zawsze przed wypiciem wywaru, niecierpliwię się. Jestem szczęśliwy tak bardzo, że aż przechodzą mnie ciarki wszędzie hehe
---------- Post Zaktualizowany 20:56 ---------- Data pierwszego postu 16:04 ----------
Zaczyna mnie zalewać prąd, od głowy, błogi prąd, zaczyna się dziać w samym środku głowy. Muzyka zaczyna działać kojąco, cudownie brzmi. Poruszam dłońmi, piszę, wsłuchuję się w muzykę, sprawia mi to radość. Czuję jak moje ciało jest toksyczne, przez cały syf który jem (złe jedzenie, nerwy, stres). Widze wyraźniej. Muzyka wchodzi we mnie, oplata się wokół mnie. Czuję się delikatny. Spoglądam na mojego psiaka, jest chory, czuję to. Dotykam mu brzuszek, czuję guzy, faktycznie ma guzy w brzuszku. Patrzy błagalnie, zaczyna się empatia. Ciężej się oddycha, oddech staje się głęboki, wolny. Zmuszam się do oddychania, przychodzi to z średnim trudem. Zawsze na wejściu mam wolny, głęboki oddech i problem z oddychaniem, zawsze. Może w sumie to nie problem, a po prostu czuję wreszcie że oddycham, skupiam się na tym.
Cudowna piosenka, niesamowitą radość mi sprawia
http://www.youtube.com/watch?v=6H22lajS4GE
Dawno nie byłem taki szczęśliwy, to szczęście, jakbyś utracił w przeszłości kogoś, z kim byłes bardzo związny. Widzisz go, biegniesz do niego, przytulasz, cieszysz się, płaczesz z radości, wszystko wychodzi z Ciebie, cały ból, strach że już go nie spotkasz (który czułes przez te wszystkie lata), wchodzi wszystko na wierzch. Ciepło które ciarkami przechodzi po sercu. To właśnie jest lek na schizofrnię, na depresję, czujesz że wychodzi z Ciebie cały syf i że odkrywasz na nowo to, co straciłeś dawno temu. Takie to jest uczucie. Niesamowite. Zaczynam ruszać palcami u stóp do muzyki. Obiad się odzywa hehehe zjadłem torbę ryżu białego, jajecznicę z 4 jajek + trochę oliwy z oliwek. Siedzę uśmiechnięty, jestem bardzo szczęśliwy, bardzo szczęśliwy. Tak szczęśliwy że chcę płakać. Trudno mi się postrzymać, w sumie po co mam to trzymać? nie lubię sam siebie oszukiwać, czasem człowiek potrzebuje upuścić z siebie emocji żeby się pozbierać do kupy, znowu. Wejdzie jeszcze mocniej, uwielbiam pić wywar, sprawia że nie bierze cie na wymiociny, nie boli brzuch, po prostu odczuwasz w całej pełni działanie grzybów bez zwracania uwagi na głupoty. Zjadłem tylko 1,5g suszu cubensis, i czuję, działa! No przecież to działa, tak mała dawka a da się zadowalająco odczuć, na tyle, że zrzuca z Ciebie płaszcz stresu, smutku, dostraja do szczęścia, otwiera Twoje serce na empatię, miłość. Czuję że musze napisać do swojej kobiety, która jeszcze siedzi w pracy. Przykro mi, że musi pracować, pracować za marne grosze, ale tak to jest, w Polsce, nic nie poradzimy. Przykro że wykorzystują aż tak bardzo ludzi, 'pracuj dużo, a od nas dostaniesz okruchy i masz się tym zadowolić'. Szkoda że nie mam lepszej jakości dźwięku, lepszych głośników. Muzyka mogła by brzmieć jeszcze czyściej, przyjemniej. Ależ jestem rozluźniony, czuję się totalnie odprężony. Zimno mi, hehe. Wchodzi na oczy, z daleka widzę dokładnie, z bliska literki trochę się rozmywają. Nie ważne. Ważne myśli, uczucia. Chciałbym teraz siedzieć z moją kobietą, przytulać ją, pieścić, sprawiać jej radość, chciałbym żeby czuła się jak ja, żebym mógł z nią podzielić się iskrami które czuje w środku, są wszędzie, chcę żeby czuła je wszędzie, bardzo przyjemne uczucie jak człowiek dotyka się po skórze, poważnie hehe. Dlaczego tak mało czasu jesteśmy szczęsliwi? dlaczego ciągle za czymś biegamy? dlaczego szukamy szczęścia? ono jest w nas, więc trzeba szczęścia szukać w środku, opuścić kurtynę ego, opuścić złość, nerwy, strach. Nie ma czego się bać ! Sam nie wiem, po co do Was piszę, dlaczego piszę a nie rozmawiam, dlaczego doszło do tego, że siedzimy przez monitorami, stukamy, szukamy zrozumienia, zamiast spotykać się, cieszyć wspólnie, każdy niech da coś od siebie, pomarzy, mówi.. dlaczego tak wielu jest nas, którzy chcą być zrozumiani, a są tak bardzo odtrącani ? Przykro mi, kiedy widzę jak bardzo jesteśmy spychani na bok, my, ludzie z marzeniami. Jaki w tym sens, że psuje się życie ludziom jak ja, jak Ty, którzy czasem lubią sobie zjeść grzyby, zapalić trochę własnych kwiatów, którzy lubią uprawiać, cieszą się tym, nie krzywdzimy przecież nikogo. Widocznie jest to bardzo cenne, wiec chcą nam to odebrać. Czuję ciężej na oczach, ciężej. Ciarki przeniosły się na głowę, już tylko na dłonie i głowę. Zobaczę sobie film, Avatar, zawsze chciałem zobaczyć go po grzybach. Dawka 1,5g nie zrobi z Ciebie leżącego tripującego gościa, z którym nie ma kontaktu. Sprawi, że zaczniesz myśleć, zastanawiać się nad rzeczami, o których wcześniej byś nie pomyślał. Porządkujesz sobie wszystko w głowie. To jest piękne. Dlatego lubię małe dawki rekreacyjnie. Leczę swoje ułomności, strachy, leczę tzn uświadamiam sobie problem, porządkuję go w głowie, albo rozwiązuje, staram się go zrozumieć i rozwiązać. Tak powinno się też robić. Musiałem wyjść na dwór, od tak, po prostu. W sumie nie musiałem, a chciałem. Wyszłem, zapaliłem papierosa, wyprowadziłem pieska, podeszłem do czereśni, zerwałem jednego kwiata, powąchałem, słabo pachniał, ale cudownie hehe. Zastanowiło mnie, czy wszystko co mam w ogrodzie, ma jakiś zapach i jakie to są zapachy. Podchodziłem do każdego drzewa, roślinki, wąchałem. Kto trzeźwy zastanawia się na tym, co jak pachnie ? hehe. Przytłoczony, nogi miękkie, nie chce mi się chodzić. Więc do domu. Aha i jeszcze podeszłem do bzu, zastanawiało mnie dlaczego ma taki ciemno zielony kolor łodygi. Przyjrzałem się z bliska, okazało się że to mech, który go porasta, ślicznie to wygląda. Jakbyś był małym robaczkiem, mrówką, to byłby to raj hehe. Nie chce mi się już pisać, chcę zobaczyć film. Minęło kilka godzin... mogę już pisać. Wzięły mnie nudności, bekałem jak wściekły, myślałem że zwrócę żołądek, napiłem się wody. Nogi odmówiły podłuszeństwa, czułem jakby były ... popsute. Coś paskudnego zaczęło zjadać moje ciało, tak się czułem. Jakby tocząca mnie choroba. Trwało to z godzinę, paskudne uczucie. Już się przyzwyczaiłem, zawsze na grzybach mnie to dopada. Co z tego że się zje małą dawkę, jak i tak działa zawsze podobnie. Po godzinie, jakby to nazwać... pokazywania syfów ciała, wszystko zeszło. Poczułem za***istą uglę, zacząłem oglądać film, avatar, z takim wciągnięciem... przepiękny film. Kocham ten film, żałuję tylko że nie możemy żyć w takim świecie. Co musiał brać człowiek... co musiał brać żeby wymyślić tak za***isty film! hehehe czuję się świetnie, niesamowicie. Tego mi było trzeba.. oczyszczenie psychiki z syfu dnia codziennego. I TO TYLKO PO 1,5G CUBENSIS !! 4-5h tripu, dalej czuję że działa ale słabo. Po co w ogóle opisuje coś takiego, po co piszę do Was ? może chcę Was namówić, że to nic strasznego... może trochę przestraszyć się można, ale to tylko jak spotkanie natury, z prostym człowiekiem Jak nie boicie się siebie samych, jedzcie grzyby... hehehehe. Pozdrawiam!