- Rejestracja
- Sty 2, 2011
- Postów
- 29
- Buchów
- 5
Zostało mi sporo siuwaksu z zeszłorocznego outdoora, postanowiłem zrobić olejek.
Użyłem:
-0,5l butelka po cocacoli
-dwie nakrętki do butelki
-filtr do kawy
-30 gram topów
-300ml gaz do zapalniczek
A więc do dzieła
Do butli po coli wpakowałem około 30 gram suszu z zeszłorocznego szamana. Butelkę i gaz do zapalniczek wrzuciłem do zamrażalnika na noc. W jednej nakrętce nawierciłem duży otwór. Po wyjęciu z zamrażarki spokojnie przelałem gaz przez otwór w zakrętce do butelki, wykręciłem nawiercona nakrętkę i zakręciłem butelkę drugą świeżą nakrętką. Butan wrze przy ciśnieniu atmosferycznym w temperaturze około 0 stopni, wyjęty z zamrażarki ma -15C, więc leniwie się wlewa do butli, straty gazu są niewielkie. Zakręconą butelką potrząsałem, żeby wypłukać jak najwięcej żywicy z suszu. Zakręcona butelka po coli spokojnie wytrzyma ciśnienie, w temperaturze pokojowej ciśnienie nie będzie większe niż gazowanej coli.
Wrzuciłem później butelkę do zamrażarki na kolejną noc, żeby schłodzić gaz. Do nawierconej nakrętki przykleiłem klejem na gorąco (taki z pistoletu) filtr wycięty z filtra do kawy.
Po wyjęciu butelki z zamrażarki zamieniłem nakrętki - bez strachu można odkręcać oziębiony gaz . Odwracamy butle i przelewamy zawartość do naczynia. Wypływa czysta żółta ciecz.
Pozwoliłem spokojnie butanowi odparować na świeżym powietrzu - parowało kilka godzin. Później jeszcze naczynie z olejkiem wstawiłem do miski z gorącą wodą żeby pozbyć się reszty gazu. Gaz chyba oprócz butanu zawiera cięższe węglowodory, albo w żywicy są jakieś składniki wrzące w temperaturze poniżej 100 stopni, gdyż po ogrzaniu w gorącej wodzie olejek traci jeszcze sporo na masie.
Wyszło niecałe 3 gramy czystego miodowego olejku.
Użyłem:
-0,5l butelka po cocacoli
-dwie nakrętki do butelki
-filtr do kawy
-30 gram topów
-300ml gaz do zapalniczek
A więc do dzieła
Do butli po coli wpakowałem około 30 gram suszu z zeszłorocznego szamana. Butelkę i gaz do zapalniczek wrzuciłem do zamrażalnika na noc. W jednej nakrętce nawierciłem duży otwór. Po wyjęciu z zamrażarki spokojnie przelałem gaz przez otwór w zakrętce do butelki, wykręciłem nawiercona nakrętkę i zakręciłem butelkę drugą świeżą nakrętką. Butan wrze przy ciśnieniu atmosferycznym w temperaturze około 0 stopni, wyjęty z zamrażarki ma -15C, więc leniwie się wlewa do butli, straty gazu są niewielkie. Zakręconą butelką potrząsałem, żeby wypłukać jak najwięcej żywicy z suszu. Zakręcona butelka po coli spokojnie wytrzyma ciśnienie, w temperaturze pokojowej ciśnienie nie będzie większe niż gazowanej coli.
Wrzuciłem później butelkę do zamrażarki na kolejną noc, żeby schłodzić gaz. Do nawierconej nakrętki przykleiłem klejem na gorąco (taki z pistoletu) filtr wycięty z filtra do kawy.
Po wyjęciu butelki z zamrażarki zamieniłem nakrętki - bez strachu można odkręcać oziębiony gaz . Odwracamy butle i przelewamy zawartość do naczynia. Wypływa czysta żółta ciecz.
Pozwoliłem spokojnie butanowi odparować na świeżym powietrzu - parowało kilka godzin. Później jeszcze naczynie z olejkiem wstawiłem do miski z gorącą wodą żeby pozbyć się reszty gazu. Gaz chyba oprócz butanu zawiera cięższe węglowodory, albo w żywicy są jakieś składniki wrzące w temperaturze poniżej 100 stopni, gdyż po ogrzaniu w gorącej wodzie olejek traci jeszcze sporo na masie.
Wyszło niecałe 3 gramy czystego miodowego olejku.