Update, duży
Trochę nie pisałem, więc dzisiaj duży update, bo działo się, działo.
Na dobry początek napiszę, że wbrew obawom wszystko wydaje się być całkiem spoko, chociaż zawsze mogło być lepiej
Dzisiaj opiszę jak co wygląda, suszenie oraz pierwszy test palenia.
Wszystko działo się mniej wiecej na raz, więc posta podzieliłem wedle tematu, a nie czasowo.
FOTKI
Dzień 85
Trzy dni po obczajeniu kiepskiego stanu 2 zdecydowałem się ją ściąć i dorzucić do pudła z 1.
Poza tym pooglądałem 3 i mam wrażenie, że w końcu ładnie ruszyła, może dzięki tej dawce plantona k.
Fotki numer 3:
Dzień 90
Albo mi się wydaje, albo 3 cały czas się ładnie rozwija:
Dzień 94
Wciąż nie idealnie, kilka topów mogło by jeszcze coś ruszyć, także główny mógłby więcej napuchnąć. Fotek nie ma, bo się telefon rozładował...
SUSZENIE
Dnia 85 po ścięciu 2 była wyprawa na strych i pierwsze oglądanie efektów suszenia numer 1. Kiepsko to wyszło... Wiatraczek już nie chodził, nie wiem od jak dawna. Cała sypana kawa na dole zmieniła się w jedną wielką kałużę/grudę kawy, kawa przy wyjściu też mocno namokła - znaczy wilgoć była bardzo duża. Dobre o tyle, że nawet na 15cm od pudełka nic nie było czuć, ale może to przez ogólny brak ruchu powietrza.
Dość powiedzieć, że główny top i jeszcze jakiś w 1 zaczęły pleśnieć... W sytuacji fiaska suszenia w pudle, zdecydowałem się na suszenie w słoiku (jak curring) polecone w tym
poście. Nie miałem żadnych tappleware pod ręką, a coś musiałem zrobić z dwoma roślinkami, tak więc padło na dwa słoiki, gdzie do jednego wsadziłem dwa nadpleśniałe topy (oskubawszy je z tej pleśni najpierw), a do drugiego resztę. Poprzepychałem chusteczkami itp., codziennie dawałem im kilka godzin oddychania i zmieniałem chusteczki, na których aż tak dużo wilgoci się nie zbierało, a jednak było widać wilgoć na brzegach słoika.
Po kilka dniach zauważyłem pleśń na kolejnych topach i zdecydowałem się na jakieś szybkie suszenie, bojąc się o utratę całych zbiorów...
Suszenie wyglądało następująco (pomysł pół autorski):
- stoi farelka z regulacją temperatury (jak za dużo nagrzeje, to robi przerwę, po jakimś czasie znowu grzeje itd.)
- wszystkie topy wrzucone są do dużego, "siatkowego" kosza na śmieci. Kosz z boków obklejony przeźroczystą folią spożywczą, żeby zapach nie przechodził, a było widać co się dzieje
- od dołu kosza pociągnięty foliowy (duży worek na śmieci) tunel do farelki. W środku tunelu była podpórka "podnosząca" kosz, tak że był swobodny przewiew
- od góry kosza tunel pociągnięty za okno
Farelkę nastawiłem na niską temperaturę (grzanie włączało się co jakieś 10-15 min., nawiew non stop), tak że jak co jakiś czas przychodziłem popatrzeć jak to wygląda, to "tunel" nie był specjalnie nagrzany - lekko wyczuwalne ciepło. Farelka chodziła tak z 10h, przerwa na noc plus jeszcze kilka godzin. Po wszystkim topy były w większości suchutkie, kilka "świeższych", ale to głównie liści.
Uwaga do zapisania - trimować przed suszeniem - sam przed suszeniem wyrzuciłem tylko duże liście, małe przy topach zostawiłem na hasz albo ewentualnie palenie - po suszeniu straszne ciężko było to draństwo odczepić, wszystko się kruszyło... Pleśni ani śladu - tak więc zaryzykowałem i zmieszałem wszystko. Teraz osobno do słoików trafiły topy i liście.
Od ponad tygodnia robię curring, wystawiając otwarte słoiki na zewnątrz. Przez jakiś czas tylko chwilę je wietrzyłem, ale zapach po otwarciu słoika był nieprzyjemny, teraz zostawiam je na kilka godzin (tylko jak wilgoć poniżej 70%) i jest lepiej.
Przez jakiś czas w słoiku trzymałem zawiniątko z ryżem i solą do wciągania wilgoci oraz kawą dla zabicia zapachu. Zapachu w szafce w ogóle nie czuć, ale kawa zaczęła psuć zapach w słoiku, to w końcu to wszystko wywaliłem. Ryż i sól ledwo co wciągnęły.
Teraz została tam tylko ususzona skórka cytryny, która podobno ma pomagać na pleśń (?). Nie przeszkadza mi, a pleśni nie widzę, to niech sobie leży.
Fotki jak to teraz wygląda, topy i liście.
Jak jest ten bobek po lewej, to takich jeszcze z trzy były, część spalona, część w torebeczce, część dałem kumplowi na sprawdzenie. Nie wiem ile tego jest na wagę, muszę kumpla z wagą dorwać dopiero. Na zdjęciu nie widać tego za bardzo, ale liście są dosyć mocno "oszroinone", dlatego zastanawiam się nad wymieszaniem ich z topami. Poza tym w słoikach na dnie zostało dużo proszku (pewnie trichomów), który podobno nieźle daje.
PALENIE
Jeden test zrobił kumpel (ja nie mogłem..) i mówił, że po bodajże trzech wbitach na dwóch i paleniu z butli miał ostrą zajawkę przez kilka godzin. Raczej stone niż high.
Drugi test już sam zrobiłem z kumplem. Dla porządku dodam, że często nie palę, nigdy nie paliłem bez picia i tylko towar z ulicy.
Paliliśmy z lufki, tym razem bez picia, filtr przed kometami ze zwiniętego papierka i był to najmniej gryzący dymek w moim życiu. Przez jakiś czas nic się nie działo, ale potem nieźle uderzyło, problemy z wstaniem
, dużo rozkminek, na gastro wcieliśmy trzy paczki chipsów, mocno wzmocniony smak był. Po drugiej lufce efekt się pogłębił. Siedzieliśmy z 3h i stwierdziłem, że się zwijam, bo zimno było... Długi powrót, wesoły. Generalnie pozytywnie, poza tym mam wrażenie, że jeszcze rano trzymało dnia następnego, przymuła za to jakoś od południa.
Ogółem mi się podobało, chociaż jednak bardziej stone, nie ma jakiegoś mega śmiania się z wszystkiego, na co przyznam liczyłem... Dzisiaj kolejny test :spalony:
Ogółem jest za***iście <shiza>