nasiona marihuany

Najmocniejsze bomby

Wyszukiwarka Forumowa:

DarkooX

Member
Rejestracja
Cze 2, 2013
Postów
16
Buchów
0
Ponad rok temu razem w 5 wzięlismy sobie 2g dobrego palenia i poszlismy do mnie do domu, zamknelismy sie w pokoju i zaczęliśmy przemycać części do wiadra XD Mimo, że rodzice byli na dole udało mi sie na hardcora wnieść wiadro, butelki skminić i do roboty. Skręcilismy jeszcze baciora. Sciągnęlsimy sobie po wiadrze, luzik faza gadamy, smiejemy sie, zadzwonilismy po pizze jeszcze. Potem drugie wiadro, każdy już dobrze porobiony, smiejemy sie, ogladamy jakies filmiki... Włączyłem Idola i Rudego "bo jestem rudy?!?" kumpel to zobaczył wstał i powiedział, ze mu niedobrze i chyba bedzie rzygał mówie idź do łazienki my tu ogarniemy, wszyscy panika chcą wychodzić ja sie wk***iłem, otworzyłęm okno i na dach wylałem wode z wiadra z kumplem:D po czym przez okno dachowe wyrzuciłem wiadro do ogrodu. Reszcie kazałem reszte sprzętu zabrać i wynieść gdzieś. Wyszliśmy z domu a ci wszystko sąsiadce w warzywa...:D ja sie wkurzyłem ze przypał robią ale nic uszliśmy z 50metrów, 1 kumpel gdzieś poszedł bo miał jakąś sprawe nagle ten co się źle poczuł zaczął rzygać... My na początku taka powaga a potem śmiech a ten " Nie śmiejcie się ze mnie bo mam rozkminy wtedy" my jeszcze bardziej w śmiech. Siadłęm na ławce a ten tak rzygał ze zrobił okrąg rzygów wokoł tej ławki, i potem "dajcie piwa"! my juz tak sie śmialiśmy z tego ze masakra, spaliliśmy jeszcze resztki z lufki i oppaliliśmy. Nagle mówimy gdzie jest ten co miał iść sprawe załatwić patrzymy a on siadł na ławce i usnął...:D budzimy go a tu nasza pizza nie chciało mi sie ruszać, wiec zaczynam dzwonić i mówie Panie zatrzymaj sie pan, my tam na tej ławce siedzieliśmy. Byłem tak nieogarniety ze masakra, jeszcze głodny. Po zjedzeniu kumplowi znów sie pogorszyło i zaczął biegać i rzygać my znów w śmiech, nie wiem jakim cudem znalazł się w ogródku zaraz pod oknem i tam też pozostawił po sobie spuściznę. Rzygał po prostu wszędzie gdzie się dało a my juz wszyscy prawie płakaliśmy ze śmiechu, mimo że chcieliśmy przestać, bo wkoncu kolega... Następnego dnia wstałem nagle tamci do mnie żeby wziąc palenie i tripa rowerami zrobić, kumpel ma dobrą sztuke i jeszcze bat został z poprzedniego dnia:D więc myślę, może znów wiadro, z poprzednich dni wywalili do sąsiadki także butelke 5l po wiadrze, i praktycznie cały osprzęt, więc wbiłem tam z kumplem, wyzbieraliśmy wszystko i koło strumyczka zrobiliśmy wiadro i dalej w podróż.:D Jeszcze ojciec sie mnie pytał co my robiliśmy bo słyszał ze woda sie leje po dachu i na taras sie wylała, troche sie porzucał ale wkręciłem mu coś i lajt;d
 

Bill Clinton

Well-known member
Rejestracja
Maj 18, 2015
Postów
150
Buchów
0
Palenie na otwartym powietrzu, na ławce w mieście. Skręciłem blanta z "dobrym" tematem, usiadłem i wypaliłem w miarę szybko. Nagle...otworzyłem oczy będąc już na jakiejś ulicy :D Przeszedłem prawie pół miasta :D No i pełna retrospekcja zaraz w głowie :D no masakra pełna gębą. Że wstałem z ławki, ukryłem peta w chusteczce i wyrzuciłem do kosza, przeszedłem przez ulicę, jedną, drugą, na światłach w prawo itd itd :) Wszystko widziałem jakby z oczu osoby trzeciej, aż do momentu kiedy...wszedłem znowu sam w siebie i stałem na chodniku. Wszystko na pełnej świadomce, uważnie przechodziłem przez ulicę, światła, omijałem przechodniów. Drugi raz mi się już to nie powtórzyło.
 

buszekk

Well-known member
Rejestracja
Mar 3, 2015
Postów
47
Buchów
0
Pale jakieś 3 razy w tygodniu, nie dużo tyle żeby była bombka, z pół jointa. Ostatnio spalilem całego jointa, wszystko spk towar od murzynow kozak oblepiony. Po jakichś 5 godzinach jak wracałem z pracy do domu spalilem resztę czyli jakieś 3 bicia do lufki z jointa wymieszane z kawałkiem papierosa. Po spaleniu, wsiadłem do metra. Nie było miejsca, upał jak chÓj. Cóż do domu jakaś godzina (metro 30 min i bus 30 min). Po niecałych 10 minutach w metrze zaczęły mnie boleć nogi, kręciło mi się w głowie, ciężko w brzuchu haftnalby, dobra wytrzymam myślę. I nagle ***, czarno, nic nie widzę na nogach ledwo stoję prawie padam na kolana, po omacku wyszedłem z metra i usiadłem na ławce. Zaparlem sie rękami, napilem sie, posiedzialem 30 min i juz jakoś się ogarnąłem.

Kolejny raz to było jeszcze jakieś 4 lata temu jak byłem w 3 gimnazjum ^^

godzinę przed lekcjami miałem 10 zł, dzwonie do "dilerka" z tej samej szkoły który o dziwo miał zawsze bezbledny staffik. mówi się siedzi u niego kumpel (wtedy z mojej klasy) i z jak chce t możemy się zbić na sztukę po 10 zł bo akurat odebrał paczkę. Dobra hoy lecę, do niego mam jakieś 20 minut. Jak dotarłem od niego byli juz w czterech.Czyli było nas pieciu. Skrecilismy jointa z wszystkiego czystego i poszliśmy zajarsc nie daleko szkoły :D. Palilismy w trzech, pozostała dwójką nie chciała. Grassik bardzo mocny, co odczułem juz na płucach,malutki buszek a dusi jak choy. Dobra zjaralismy, było już po ósmej czyli zaczęła się już lekcja, pie***le nie idę. Poszlismy do minimarketu przy szkole po trzy paczki chipsów, 2 litrową cole i sześć batonów :) Siedzimy na ławce pod szkoła, godzinę do przerwy, jest za***iście słoneczko wali, jemy chrupki, pijemy Cole, smiechawa ogólnie. Zaczęła się przerwa, siedzimy na boisku szkolnym, nie było miejsca na ławce wiec stałem obok z kumplem, a przy ławce był smietniczek taki mały metalowy. nagle ***, pot mnie oblał, zaczyna się robic ciemno przed oczami, ledwo stoję na nogach, ziomy skapowaly ze coś nie tak bo stałem oparty o smiernik, z zamknietymi oczami, cały blady. Mówię im ze idę się odlac, żeby dojść do kibla trzeba przejść na około szkoły czyli jakieś 5 Min. Doszedłem do rogu szkoły, uff juz lepiej,.to co wracam. Wróciłem, po jakichś 30 sekundach a oni co tak szybko i wszyscy w ryk :D. Przerwa się skończyła, siedzimy na matmie. Nagle znowu, ale tym razem wymioty juz miałem w buzi. Myślę pie***le wale do plecaka, ale po chwili zastanowię idę do pani pokazuje na buzię ona wie o co chodzi, każe mi lecieć do kibla damskiego bo najblizej. W***alem się tam ze tak powiem, z buta. Obrzygalem drzwi od kibla, kibel i podłogę. Wyszedłem z kibla z uśmiechem na ryju , choc blady jak ściana. Usłyszałem tylko przecież on ledwo stoi na nogach, i poleciał em do pielęgniarki. Tam haftnalem jeszcze z 5 razy, przyjechałi rodzice, zabrali do domu. Pielęgniarka stwierdziła że to grypa i żebym posiedzial w domu z tydzień :D :D. Po powrocie na chatę, poleciał em do sklepu i kupiłem
:
4 litry coli,
ptasie mleczko,
2x chipsy
pizze
i dwa batony. Za wszystko zapłaciłem jakieś 50 zł :D. Ziolko które palilismy to 0.7g Jacka Herrera i mały topek 0.3g Orange Buda. Myślę że ta druga historia była przeruchana chemia. Bo teraz jaram Grass od murzynow, potrafię spalić naraz 4G na dwie osoby i zrobi mi się jedynie ciemni przed oczami :f
 

Cello

#conspiracy.
Rejestracja
Lip 21, 2014
Postów
20
Buchów
2
Najmocniejsze bomby? Nie policzę, z pamięcią najlepiej nie jest, było wiele różnorodnych, ale pamiętam trzy szczególne x lat temu. Pierwsza to piękny, słoneczny poranny dzień, w którym przyjąłem 2 fifki sampla zielonego na odprężenie po poprzednim dniu chemikaliów. Jak to po zabiegu nie chciało się zamulać, tylko wyjść do ludzi. Rezultatem tego wyjścia było seans z ziomkiem i skonsumowanie pakietu, który przywiozłem. Zmontowałem kape, grubszy baton uturlałem niż zawsze, bo miałem tego więcej, tak więc po całości. Było nas czterech, we dwóch jaraliśmy. Seans trwa.. palimy - ok. Pół bolka - weszło, jest git, smażymy dalej.. , z ręki do ręki już oparty o samochód stałem i po chwili słyszę.. "zreperuj i kończ panie", kiedy już ta indyjka wgniatała mnie w auto, w odpowiedzi ziomek usłyszał ode mnie "umieram, co mam zrobić?" - odpowiedział "czekać", więc czekałem, a co odczuwałem? Zparzyło mnie od stóp po głowę, czułem, że odpływam i gasnę z każdą chwilą. Minęło może z 5 minut i jedynym wpływem, który mógł poprawić mój stan było zmymiotowanie. I tak doszedłem do siebie. ;)

Druga "bomba", której doświadczyłem jest podobna, którą właśnie wyżej opisałem. Zwykła codzienność, którą należało pokolorować. Przyjechał dobrze wycurrowany temat, więc do dzieła. 4 osoby skosztowały. Każdy przyjął po dwa bonia. To było wtedy, jak wróciłem po miesiącu do siebie na rewir, więc miałem przerwę od haju... ale kroku trzeba było dotrzymać, więc jarałem za ciosem. Jak zwyczaj mieliśmy, zawsze graliśmy w coś o kolejkę do palenia. Grałem o trzecią butlę, chociaż czułem, że więcej nie mogę. Nie wiem jak to się stało, choć nie chciałem to wygrałem, zonk, tak więc zajarałem. :) Czas inhalacji - moja kolej, więc wszystko poszło z dymem. Druga osoba podjeżdża. Jara, w trakcie się zakrztusił i popłynął w kąt się ogarnąć. Trzecia odmawia. Czwarta podejmuje wyzwanie i podołał na tzw. "trzecie płuco." 5-10 min mija i wszedł we znaki efekt typowy narkotyczny. Siadło na oczy, obraz mi się rozlewał. Jak lukałem głową w dół to nóg kompletnie nie widziałem. Nie dało się tej fazy skontrolować, trzeba było więc się zawinąć. Nie odmówiłem i się przekręciłem.

Trzecia faza kaskada śmiechu z byle czego. Niekontrolowana eksplozja po zmieszaniu czekolady z resztami miodu. Jedna soczysta butla na trzech, po której efekt trwał do 2 godzin. Momentami leżałem i skręcałem się z bólu brzucha, a łzy wycierałem w pościel. Po sezonie przybędzie wiele więcej niż dotychczas uśmiechu na twarzy, tylko czekać.

Miło się wspomina takie wątki, które nawet do przyjemnych wrażeń nie należały. Dzisiaj większa tolerancja na thc. Pozdro. :)
 

Signum

Well-known member
Weteran
Rejestracja
Wrz 4, 2013
Postów
542
Buchów
1
Najmocniesza bomba hmmm mojej nie pamiętam ale...pamiętam bombe mojego szwagra xD.
Moje drugie ciastka :p
Od chu*a trymu i od chu*a małych kwiatów.ok 10L wiadro suszu z takich odpadów i wyszło około 120ciastek średnicy +/- 5-6cm.
Jedno potrafiło nieźle zaj***ć w banie,generalnie po 1 ciężko się wstawało,o zrobieniu czego kolwiek można zapomnieć.
Szwagier nie wierzył jak mu mówiłem że są mocne i 1 wystarczy.
Podczas pieczenia i zaraz po pieczeniu w***ał łącznie 10 ciastek-gorących.
Możecie sobie tylko wyobrazić jak wyglądał gdy zaczęło wchodzić 1 i 2.
Po pierwszych minutach jak zaczęły wchodzić już żałował że mnie nie posłuchał.

Więc położył się spać koło północy.
Po czym wstał i poszedł na balkon xD siedział tak do 5 rano xD hmmm szkoda że na dworze w nocy było może z 10stopni a on tylko w krótkich spodenkach :D
Mówi że prosił boga aby zeszło mu...nie,nie.Nie całość,chociaż o połowę xD
W końcu zasnął.Obudził się koło 14. Nadal nie mógł złapać pionu :D
Do domu pojechał dopiero po dwudziestej jak był w stanie ogarnąć samochód :D
 



Z kodem HASZYSZ dostajesz 20% zniżki w sklepie Growbox.pl na wszystko!

nasiona marihuany
Góra Dół