możecie to uznać za bajke, możecie tego nie uznawać za bajke.
Znajomy z studiów zapalił sobie jedno szkło. Zachowywał się normalnie, tylko jak każdy był przymulony. Do domu miał 300 metrów, był samochodem.
Wsiadł, odpalił i ruszył. Nie zatrzymał się na czerwonym świetle bo nie obchodziło go to co sie dzieje do okoła (pali ok 3 lata codziennie więc ogarnia faze), ale odleciał. Samochód firmy "TNT" , bus wjechał w mojego kolege, ***ało mu obie ręce i prawą noge do kolana.
Teraz jest niepełnosprawny i powiedział, że jeśli zapale to , że jeśli wsiądę do samochodu najarany albo pod wpływem innej substancji On sam popełni samobójstwo. Jego 2letnia córka była na tylnim siedzeniu samochodu, zginęła na miejscu.
Róbcie co chcecie, chciałem uchylić Wam skrawek mojego życia prywatnego.
Wielu z Was jeździło samochodem jak byliście najarani, do czasu chłopacy, do czasu. Kiedyś spalicie i już nie wejdziecie na to forum, ostatnim miejscem gdzie Wejdziecie będzie trumna, albo najpierw plastikowy worek.
Może uważacie to za kit, Ja wiem swoje.
Nie pal podczas jazdy samochodem.