Więc było to tak...
Poszedłem z przyjacielem do pobliskiego zagajnika, usiedliśmy nad stawem i fuknęliśmy po 1cm kreseczce na każdą dziurkę... Nie było tego wiele, ale stres związany z pierwszym prochem męczył. Po jakiejś minutce poczułem przyspieszenie. Ruszyliśmy dalej bo nie mogłem już usiedzieć. Mój kompan szedł za mną zmartwiony że ciężko mu się ućpać czymkolwiek. Wszędzie latały owady, dostrzegałem absolutnie wszystkie, aż stanąłem miejscu żeby mi się nowa lokacja załadowała.
Jakieś 200m dalej przystanek. Kolejne kreseczki po 1cm.
Ogólny luzik, lekkość, przyjemność, chęć działania, ziomkowi też weszło.
Zapaliliśmy papierosa i poszliśmy dalej, w stronę sklepu.
Bardzo ciekawe odczucia, wszystko widziałem i słyszałem, nic nie mogło umknąć mym zmysłom. Odgłos silnika samochodu, słyszałem każdy jego element, terkot brzdęki i tym podobne...
W sklepie kupiłem gumy do żucia, bo japa mi latała na prawo i lewo, trzeba było się czymś zająć. Super samopoczucie, lekkość...
Następne pół godzinki w dobrym humorze.
Później spokojne zejście, takie małe przymulenie, bez nieprzyjemności.
Co do wyglądu, oczy trochę szkliste, źrenice jak najbardziej spoko, nawet bym powiedział że strasznie małe, ale to pewnie przez słońce które ***ało niemiłosiernie (chwała mu za to).
To było preludium do dnia jutrzejszego
chcieliśmy zobaczyć czego się spodziewać.
Pozdrawiam!