szczerze to go nie obchodzi czy w niego wierzycie, on wierzy w was, że będziecie żyć szczęśliwie. Zycie to właśnie czas kiedy bóg daje nam wolne i trochę mocy.. ;]
wg. mnie istota wyższa nad nami to nasza planeta - matka natura. później są ludzie o rożnych poziomach boskiej mocy. Co poza ziemią to nie wiem. Po śmierci znów łączysz się z naszym światem ale niebiańską jego częścią czyli całością - ciała niebieskie.
Nic w przyrodzie nie ginie, zmienia się tylko postać rzeczy. Woda jak wyparuje, to gdzieś spadnie deszcz, gdzieś wsiąknie w glebę, to wypłynie z studni głębinowej, człowiek wypije to i wysika. Człowiek zginie, stanie się substancją organiczną.
Kwestia duszy, czy ona po śmierci przeżywa? Jak tak to czy się unosi czy opada? czy coś ją przeciąga? Czy sobie latamy gdzie chcemy? Czy tylko to sobie wymyślili by człowieka ująć w garści głosząc życie po śmierci. Życie po śmierci tak ale dżdżownic
Zresztą poco się doszukiwać i pisać pierdoły od tysiąc leci o życiu pośmiertnym i reinkarnacji, jak i tak każdy z nas stanie przed tą odpowiedzią. (choć chciał bym wierzyć i znać prawa reinkarnacji, wydaje się taka aksamitna.)
Tak więc moje zdanie, jest takie: za życia tworzymy wszyscy razem taką więź mocy, nasze umysły emanują ją i się łączą, i to jest nasz bóg. Jeżeli więcej ludzi nad tym panuje to potrafią tworzyć wspaniałe, rzeczy, obecnie rządzą światem lub żyją z dala od nieoświeconych w swoich kręgach. Może czasem dopuszczają do siebie pielgrzymów szukających boskiej iskry.
Przypisywanie zjawiskom naturalnym jakiś świętych znaczeń dziejących się gdzieś ku**a w jakimś królestwie niebieskim to nic innego jak ubarwienie prostej definicji. Życie żyje dzięki życiu i cyklom atomowym wprawionych w ruch dzięki magnetyzmie który utrzymuje uniwers w ryzach.
Tak, że człowiek stworzył boga na własne podobieństwo, począwszy od prostej filozofii znaleźli się Ci co przerobili ją w teologie i oto mamy uformowany światopogląd z gliny, bo na niej począwszy spisywali bzdury ale również ważne wskazówki, jednakże ubarwiane od tysiącleci.
W życiu chcę znaleźć odpowiedzi co można zrobić z duszą za życia, bo w nią wierze, ale za życia, po śmierci sprawa się komplikuje. I dla tego reinkarnacja do mnie przemawia, choć na niej się nie znam, chodzi o to, że po śmierci organizmu ona żyje jeszcze trochę, to jak OOBE tylko trzeba szybko gdzieś ***nąć do szpitala i wlecieć w odpowiednią dziurę łona. Lub mieć ludzi od tego (michów lamów) co przeniosą twą dusze w nowe dziecię. I znam pewną tezę, że w dziecku duszyczka rodzi się do piero po paru miesiącach od poczęcia, jeżeli w tym czasie przed narodzeniem duszyczki w danym ciele zdołamy przenieść duszę zmarłego lub zmarły sam jakość tam wleci to się zadomowi a druga jaźń dusza ta naturalnie tworząca się nie powstanie, tamta wcielona zastąpi naturalną. Współczuje tym w reinkarnacji , którym natura zrobiła psikusa i sami napie****ają się teraz po ryju
Życzę wszystkiego najlepszego ludziom co wierzą w dobre opowieści.