Witam chcialbym wam sie podzielic moja historia.
Wstalem z rana pozegnalem sie z moja dziewczyna I mialem leciutko gorszy humor, wiec postanowilem pojsc do zioma Na wiaderko. Nabil mi pyszne mleko wciaglem I wszystlo bylo okej. Do czasu gdy pod moim blokiem nagle zaczelem slyszec 1000 dzwiekow naraz. Mialem wrazenie jakby wszystko bylo 100dB glosniejsze, mialem wrazenie, ze zaraz mi uszy roz***ie. Czulem sie jak w duzym miescie a tak na prawde w mialym miasteczku mieszkam. Ucieklem do gory na chate I zaczely sie napady placzu, stany depresyjne, lek, niepokoj. Napady placzy, stany depresyjne I tp jestem wstanie zrozumiec, poniewaz tej nocy walilem mefedron przed wiadrem czulem sie okej jedynie troche gorszy humorek. Wiecie czym to moglo byc spowodowane ? Jakis dop, wkretka czy co?
Wstalem z rana pozegnalem sie z moja dziewczyna I mialem leciutko gorszy humor, wiec postanowilem pojsc do zioma Na wiaderko. Nabil mi pyszne mleko wciaglem I wszystlo bylo okej. Do czasu gdy pod moim blokiem nagle zaczelem slyszec 1000 dzwiekow naraz. Mialem wrazenie jakby wszystko bylo 100dB glosniejsze, mialem wrazenie, ze zaraz mi uszy roz***ie. Czulem sie jak w duzym miescie a tak na prawde w mialym miasteczku mieszkam. Ucieklem do gory na chate I zaczely sie napady placzu, stany depresyjne, lek, niepokoj. Napady placzy, stany depresyjne I tp jestem wstanie zrozumiec, poniewaz tej nocy walilem mefedron przed wiadrem czulem sie okej jedynie troche gorszy humorek. Wiecie czym to moglo byc spowodowane ? Jakis dop, wkretka czy co?