Wszystko mam w normie, kortyzol, testosteron, tarczyca, wątroba, testu z metoklopramidem nie powinno się robić z tego co wyczytałem, przy tak wysokim stężeniu jakie mam. Zrobiłem wszystkie badania jakie zalecił lekarz i wszystko jest w normie. Ostatnio po 2 tygodniach zrobiłem ponownie badanie poziomu prolaktyny i wyszło 317 ng/ml, czyli coś tam co raz więcej produkuję tego hormonu. Nie brałem nigdy sterydów ani leków antydepresyjnych, które mogłyby spowodować tak wysoki poziom. Ludzie przy poziomie 50 ng/ml mają guzy wielkości 1 cm. Jestem dobrej myśli, ale nie widzę tego, że miałbym brać silne tabletki przez ileś lat, które powodują np. problemy z zastawkami serca. Obecnie jestem miesiąc na diecie sokowo-owocowej wg. Dr. Roberta Morse'a w celu oczyszczenia kanałów limfatycznych... do tego wątroba nerki oraz jelita też chciałbym oczyścić. Zmiana diety na ketogeniczną, suplementacja m.in wit. A,D,E,K oraz szereg ziół. Dodatkowo będzie robiony olej RSO. Tylko muszę poczekać jeszcze z 2 miesiące, bo zasadzone same sezony, tylko jeden automat :/. Witamina D3 m.in zalecana przez Ziębę albo Czerniaka ma wynosić 300-600 ng/ml przy chorych na nowotwór, a mi w marcu na wynikach krwi pokazało 15 ng/ml, czyli totalne gówno. W aptekach można kupić tylko 2000 jednostek wit. D3. Ja zamówiłem 20 000 jednostek i zamierzam dziennie spożywać 20-60k witaminy D3 oraz 2x więcej wit. A... zobaczymy jak będzie. Najgorsze jest to, że dwa lata temu robiłem olej RSO ze spirytusu i nie wiem, czy przypadkiem przy sprzątaniu chaty go nie wy***ałem na śmieci... ehhh
dzięki chłopy za słowa otuchy. je**ć mafię w białych fartuchach.
---------- Post Zaktualizowany 14:15 ---------- Data pierwszego postu 14:07 ----------
Metale ciężkie oraz pestycydy w żarciu zatruwanym na co dzień to normalka. Zobaczcie na facebooku gościa Marcin Bustowski. Zrobił akcję na badanie stężenia poziomu glifosatu w organizmie u przeszło 200 dzieci. Każde było zatrute glifosatem (składnik Roudup - chwastobójcza chemia) i to nie na takim poziomie jak ja, ale mieli po 2, 3 a nawet 5 ng/ml glifosatu w organizmie. Sam aż poszedłem i oddałem mocz do analizy na obecność glifosatu i u mnie wyszło prawie 2x ponad normę. Niby według Polskich norm, można mieć do 0,60 ng/ml, mi wyszło 1,03 ng/ml. Niby ktoś powie, że to niewiele ponad skalę, ale oficjalnie stężenie tego syfu powinno wynosić MAKSYMALNIE 0,015 ng/ml !!! Kupiłem miernik za 1000zł do pomiaru azotanów i azotynów, czyli owoce, warzywa i mięso. Norma mięsa to 200, w piersiach kurczaka z marketu wyszło 600, łosoś z marketu 750, a parówki z Lidla na grila 1050 !!! Chore sk***ysyny trują nas na każdym kroku. A mięsa to ja setki jak nie tysiące kilogramów w życiu przejadłem. Teraz poszedłem po rozum do głowy i mimo, że wcześniej miałem dość dobrą dietę, bo bez cukrów, czipsów, slodyczy, papierosów, alkoholu itp. to teraz patrzę w 100% na to co jem i za każdym razem mierzę miernikiem poziom tego gówna w żarciu. Dzięki i pozdrawiam!