Anonimowy, znam ten ból. Ja- kiedyś ambitny, postrzegany przez nauczycieli jako jednostka wybitna. Sam czułem, że potrafię dużo więcej niż inni. Na studiach zapaliłem raz i mnie pociągnął od tamtego dnia przez około 7 lat. Powolne staczanie sie. Nieskończenie drugiego stopnia studiów. Wolałem za***any siedzieć na chacie niż iść na uczelnię. Może nie na dno, ale na typowego Janusza. Do roboty poszedlem mało ambitnej. Codziennie wyglądało zawsze tak samo. Pobudka za***any z dnia poprzedniego. W robocie kapeć do południa. Koło południa odżywalem, robota na wysokich obrotach przez godzinę, dwie max i koniec umiejętności skupienia. Bo już myślałem o tym, jak mnie wszystko denerwuje i już czekałem jak wrócę na chate i za***ie bongo. I jaranie w każdej wolnej chwili. W wolne dni, pierwsze po przebudzeniu co robiłem to napie****alem bongo. Później do jarania doszedł alkohol, bo zioło już słabo kopało co bym nie palił i ile bym nie palił. Otrzasnelem się jakieś dwa miesiące temu. Przez te 7 lat straciłem dużo. Dużo czasu, bliskich, przyjaciół, dziewczynę, a przede wszystkim siebie. Jestem całkiem innym człowiekiem. Dużo gorszym. Mało mnie cieszy, wyalienowalem się z tłumu. Nie potrafię się skupić na czymś przez dłuższą chwile. Często bujam w oblokach. Początek detoxu straszny. Nieprzespane noce, nerwy na wierzchu. Po tygodniu zaczyna się w miarę normalne funkcjonowanie. Po 2 miesiącach detoxu powróciłem powiedzmy do 60% normalności. Walczymy dalej. Rada dla innych: jeśli widzisz, że jaranie towarzyszy Ci wszędzie i czujesz codzienna potrzebę zajarania-rzuc to jak najszybciej. A jak ktoś twierdzi, że jara x lat i nic mu nie jest to w takim razie po co pali? Bo sama chęć zapalenia jest oznaką problemu psychicznego. Życie samo w sobie powinno dawać szczęście. Nie na za***aniu, bo po to się przecież to robi, żeby zmienic percepcję trzeźwego świata. I nie jestem jakimś wyjątkiem. Mam kolegów, którzy podobnie żyją/żyli. Wszyscy samotni, żyjący na niższym poziomie niż zapowiadało to dzieciństwo, nieszczesliwi. 2 osoby się powiesiły przez to, że nie potrafiły poradzić sobie wyjść z tego gówna. I jaranie jest tu tylko jednym czynnikiem. Najważniejszym czynnikiem tego całego zła jest popadanie w błędne koło nieszczęścia. Ale jak człowiek się wyalienuje przez jaranie, a zawsze tak jest, jak się jara w opór dużo to nie ma bata, żeby nie popaść w zły stan psychiczny.