Witam, dzień 35
CFLka wylądowała jednak poziomo nad roślinami z trzech powodów, po kilku dniach dookoła siatki liście zaczęły robić się jasno zielone a nawet delikatnie żółte, myślałem, że brak azotu, ale reszta liści była ok ( chyba za dużo swiatła lub za duże promieniowanie cieplne a tego już wiatrakiem sie nie usunie i chlofofil zaczął sie wypalać a przynajmniej tak to sobie wytłumaczyłem...), pomijając dolne najstarsze, które zółkną CHYBA z naturalnych przyszczyn).
Druga sprawa to to, że 3-4 młodziutkie listki przytopowe zaczęły "rdzewieć, brunatnieć" (nie wiem jak to nazwać) w miejscu styku z siatką, podejrzewam że dostały za dużo cynku który sie rozpuscił z siatki ocynkowanej, wieczorem spryskuje liście z baaaardzo delikatnie rozrobionym NPK na kwitnienie, może to od tego...
no i trzecia sprawa, miejsce a własciwie jego brak było za ciasno, byle ruch a nawet podlewanie to msakra przy pkazji liscie zachaczały o siatke i sie kleczyły
O ile fajnie dolne partie ruszyły i odrazu zakwitły o tyle w/w sprawy przeważyły o wyciągnięciu lampy do góry.
Sweet Nurse dawała rade, ale White Widow świrowała na maxa, liscie jak nie na maxa w góre pionowo to za kilka godzin pionowo w dół dosłownie wisiało wszystko i tak na zmiane.
Wogóle ta White Widow delikatna jakaś mi sie trafiła i dziwna sprawa kilka łodyg rośnie mi po "skosie" jak jakieś zboże...
Sweet Nurse
White Widow
I tu pytanie też mieliście takie łodygi ? Jest ich dosłownie kilka, jakaś mutacja czy coś
No i opisane wyżej "jakieś porażenie" ja podejrzewam Cynk i wode z siatki + za mocne doświetlenie tych miejsc. Na szczeście kolor wszystkich lisci wraca do normy,
I razem