Jezeli pijecie do mnie no coz.
Out plusy
- duzo jarania (nawet czasem bardzo dobrego)
- wow mam cos swojego (na poczatku ok potem wole sie zamieniac)
- zajawka jaki to ja kozak i ze ho ho
- sponsorzy itp itd.
Minusy
- shizofremia
- ciagle szukanie nowych miejsc do sadzenia
- zlodzieje
- policeman
- bolerioza
- omdlenie
- wnyki klusownikow
- problem z udokumentowaniem ...
- itp itd ...
Zabawa fajna na kilka lat. Oczywiscie to moje skromne zdanie. Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia (w moim przypadku wszystko sam zero wsparcia drugiej osoby).
schizofrenia * i jest dziedziczona genetycznie, jeśli nie masz jej w sobie "uśpionej" to nikt na nią nie zapadnie tak o tak, jak na zapalenie gardła, musisz być do tego po prostu predysponowany
że jak problem z udokumentowaniem...? to tak samo jak w życiu, hu**wo sobie poscielisz tak hu**wo będziesz miał, zaplanujesz, dobrze zorganizujesz i nie ma problemu
omdlenie? to po co zabierać się za robotę na dworze skoro ona ma nas tylko zmęczyć? gdzie w tym przypadku przyjemność i satysfakcja? w tej kwestii określiłbym to jako posiadanie umiaru i proporcji, względem do swojej wytrzymałości, wtedy gwarantuje nic nikogo nawet kondycyjnie nie przerośnie a jak nawet to może lepiej indoorka trzasnąć? albo na kojo się bujnąć i jakąś ciekawą książkę poczytać z browcem czy blantem w ręku...?
borelioza*
pała policyjna wiadomo, jak się sadzi w oczywistym łatwo dostępnym miejscu lub jak ktoś cię przyfiluje na rewirze obok, jak sadzisz podlewać i zrobi donos - owszem
"- wow mam cos swojego (na poczatku ok potem wole sie zamieniać")
sory ziomek ale chyba uprawa pod sloneczkiem nie jest dla ciebie..., przecież każdy nowy sezon to nowe emocje, praca z innymi genami, to w takim razie po co to czynić jak jest to dla kogoś monotonne po jakimś czasie...?