nasiona marihuany

[KONKURS] Opowiedz swoją historię Johnny i zgarnij bony

Wyszukiwarka Forumowa:

FanatycznyGrower

Well-known member
Rejestracja
Wrz 17, 2014
Postów
1,309
Buchów
3
Siema, dawno nie dawałem znaków na forum oj już bardzo dawno co się ze mną działo, przez co przeszedłem podczas swoich ostatnich poczynań outowych ale jestem zdrów, i wolnością się cieszę.

Choć niekoniecznie chciałem to przekazać bezpośrednio przez jakiś konkurs, wręcz przeciwnie, chciałem już wcześniej napisać o tym w innym temacie aby opowiedzieć wam bo komu innemu, co tak naprawdę mi się i mojemu kompanowi przytrafiło podczas ówrocznego outa 2018.
Ręce mi się trzęsą jak o tym teraz w tej chwili myślę i nie życzę wam tego przenigdy przeżyć na waszych bezpieczniejszych wam się wydaje spotach, gdyż tak naprawdę dalszy plan działań outowych w przyszłości legł w gruzach przez bieg wydarzeń jaki odegrał się na naszych oczach.
Do rzeczy, w tym sezonie jak to outdoor grubo ale rozsądnie chcieliśmy mało względem naszej oceny wysadzić a zebrać dużo!
Mieliśmy 3 spoty i 2 w kukurydzy tak w kukurydzy.. której teraz wam historię tu opowiem.
Na tych 2 spotach w kukurydzy rosło po 6 sztuk roślin odmiany hindukush x disselberry GGS tak jest potężna odmiana wręcz PoTWoR wiedziałem czego chce wybierając tę odmianę, ci którzy obejrzeli moje fotorelacje wcześniej wiedzą czemu na nią padło.
Był to już początek tej jesieni, kukurydza złocista, orzechy przedwcześnie zgubiły znaczną cześć liści, pola puste wszystko wykoszone a mi tam właśnie między tymi pustymi polami rośnie w kukurydzy 12 potworów o które zadbaliśmy jak by były przy domu.
Musicie zobaczyć te zdjęcia które zachowałem z zamiarem pamiątki ale miałem usunąć moje rośliny nie pokazywałem jeszcze nigdzie, teraz tu wam abyście uwierzyli i zdali sobie sprawę z rozmiaru naszej ,,plantacji''.
https://www.forum.haszysz.com/showt...Kwitnące-Krzaki-OUTDOOR&p=1740691#post1740691

Był to któryś dzień jesieni jako że do spota od domu miałem 3km około to mogłem mieć bardziej sprawy na bieżąco, i pewnego dnia siedząc w domu słyszę silnik paralotni czy jakoś tak ze śmigłem w koszu, patrzę jedna,zaraz zaraz dalej druga leci i jeszcze dalej trzecia było je TRZY!
Ja już połykając gorycz zdawałem sobie sprawę że to źle wróży gdyż w moim regionie przeloty to rzadkość była i każdy obiekt na niebie przekuwał mój wzrok, mierzyłem je wzrokiem aż do momentu aż nie pozostało po nich śladu, tego samego dnia omówiliśmy wszystko i wyciągnęliśmy wnioski co robić.
Jako że był to początek jesieni to i rośliny niektóre nadawały się już do ścinki, zadecydowaliśmy tniemy co dojrzałe bo strach nam z serca też buchał myśląc konsekwencji poczynań, także i uczyniliśmy następnego dnia wybraliśmy się z plecakiem, workami nożyczkami, piwkiem dla odwagi i na przegyche jak pamiętam wafle ryżowe!
Jesteśmy już na spocie pierwszym nr1, do drugiego mieliśmy tunel 30m, widoczny tylko będącym na miejscu z powietrza nie ma bata, już doświadczenie mieliśmy z kukurydzą, i tak tniemy pierwszą choinkę w tym roku miała ona wzrostu z 2m przeciętnie nawet 4m były inne jak kukurydza!! zadowoleni jakości, pakujemy do wora jest jedna, już się bierzemy za drugą aż nagle coś słyszymy! !
Z lewej szelest z 30 rzędów jednej osoby wyrażny!!, zaraz z prawej drugie tyle rzędów słychać głos dwóch osób chłop i jakaś niewyparzona laska donośny głos zdradził ich.
My zdębieli słuchamy co jest, coraz wyraźniej szelest z lewej coraz bardziej słychać głos, usłyszeliśmy zdania ,,to czuć, jesteśmy niedaleko'', ,,co z tym zrobimy, druga osoba odpowiada nie wiem'' padały zdania które już mniej przykuwały moją uwagę teraz się liczyła chwila, lecimy tunelem szybko na spota nr2.
Jesteśmy 30m dalej mniej słychać zdania ale słychać z lewej stale przedzierający się szelest kukurydzy, ktoś poszukiwał, wiedział czego szukać, my wiedzieliśmy wtedy już że to paralotniarze ale mniejsza teraz ratujmy ile damy rade na bary wsiąść.
odczekaliśmy chwile na spocie nr2 wsłuchując się bo nasz każdy ruch był tak bardzo ostrożny ze momentami zakłopotani sytuacją nie wiedzieliśmy jak się zabrać za to wszystko jak nas otaczają, jedno dla nas było pewne oni nie wiedzieli że my w środku!
Zaraz, zaraz okazało się że z przerażenia sytuacji zostawiliśmy na spocie nr1 worek z 3 roślinami, myślimy sobie ku**a mac, podjęliśmy decyzje wracamy po plon, nie możemy we 2 więc kompan poszedł ja zostałem, serce mi się krajało w tamtej chwili i prosiłem aby wrócił szybko bo tam nieprzyjaciele nie wiadomo czy już trafili na spota czy nie?? Tak blisko słychać, a pole z dala od ludzi!!
Też sobie tak myślałem.
Pobiegł.. ja czekam, te sekundy wtedy mijające były straszne, które mijały dłużyły się patrzę w tunel nie ma go, nie ma go aż nagle leci z workiem w ręku. Jakiż to czyn wracać wtedy było.. teraz o tym myśląc, w trakcie obserwacji tunelu wyrywam na drugim spocie z korzeniami calutki spot 5-6 wtedy gigantów.
Gadamy szeptem szybko co dalej, bierzemy na bary i uciekamy ja wtedy już nie zważając na nic przy wyrwanych roślinach stojąc biorę z 4 resztę kompan i z pogardą swych krzaków wtedy myśląc ratujmy co się da, ciągnę je po ziemi rzędem kukurydzy przed sobą z 100m, aby się oddalić od niebezpieczeństwa.
Zatrzymałem się patrzę na to co ciągnę, zdałem sobie sprawę ze głupie to ciągnąć takie piękne topy po ziemi gdyż wtedy zauważyłem jakież to są brudne z tej ziemi z tego ciągnięcia tych ponad może 100m, stwierdziłem biorę je na bary i muszę jakoś przejść teraz trudniej w bok kukurydzy przedzierając się teraz między rzędami a było ich z 50-100.
Jaka to była mordęga przejść te rzędy z tym na barach, a krzaki potężne mowie z ręką na sercu, z potem i pochlastaną twarzą od przedzierania się przez wpół suchą kukurydze, w końcu się przedarłem i rzuciłem się na ziemie jak na wojnie z obserwacją terenu, zaraz dociera do mnie kompan również zmordowany sytuacją, mamy pole kukurydzy na oku teraz widzimy ich, czołgamy się lepiej obserwować dwie osoby, laska i typ przed kukurydzą szukający czegoś i coś oznaczają naprzeciw naszych spotów!
Stwierdziliśmy, musimy gdzieś narazie te ścięte rośliny schować i obserwować sytuację dalej, musicie sobie teraz wyobrazić takiego rolnika z wyrwanymi konopiami na barach jak biegnie tak właśnie wyglądałem zbiegając z nimi rzędem dalej, przebiegliśmy na drugie pole kukurydzy wraz z plonem, co ja mowie połową plonu bo przecież na pierwszym spocie 2 monstery zostały na dodatek nie pryskane organiczne nasze perły! którym brakowało czasu.
(ostatecznie zaryzykowaliśmy wytrwały dłużej dały dobry plon, jakość bdb organic)
obserwujemy sytuacje z lepszej perspektywy z innego pola widzimy typa i babkę jak krązł nam się wydawało że nie wiedzą jak się za to szukanie zabrać bo w końcu błądzenia i nerwów nie miara z takim zadaniem, czekamy i obserwujemy jednocześnie zdając sobie sprawę ze 3 osoba od drugiej strony pola penetrowała a my nie wiedzieliśmy co tak naprawdę się tam dzieje.
Po 30 minutach dali spokój i ruszyli ku początkowi pola, aż wyłoniła się 3 osoba z dużym białym workiem czegoś?<do tej pory nie wiem co miał jest to dla nas zagadką> nie wiedzieliśmy co ma przez myśl nam przechodziły nasze rośliny, poczęstował się a to ham ! myślimy sobie z czym będziemy na niego czekać następnym razem na niego, bo nie wspomniałem mieliśmy przy sobie tylko gaz po terminie..
oddalają się od kukurydzy we trójkę, my bez chwili razem doszliśmy do wniosku, prędzej ku spotu nr1, zobaczyć co jest grane, biegniemy już jesteśmy patrzymy są nasze rośliny są nic nie ubyło, nasze perły decydujemy nie możemy teraz tego brać bo nie pomieścimy w suszarni, gdyż czekał na nas już grom roboty który zawlekliśmy na inne pole, decyzja zostaje do momentu aż wyrobimy.
Z przykrością wychodziliśmy z spota nr1 nie wiedząc czy kiedykolwiek jeszcze ujrzymy te rośliny jak my po to wrócimy, jak oni na policje pójdą albo sami wrócą, takie nas myśli przechodziły co dalej, jednocześnie przebiegając już przez drugi spot pusty wychodziłem z niego taki rozczarowany tą sytuacją niedokończenia projektu, że tak się to musi kończyć. Myślę trudno, trzeba iść jak najprędzej trymować to co jest, aby nas noc nie zastała późna, aby do suszarni przenieść jak najmniej odpadu, a była już 18 jakoś może po, gdyż cała akcja zaczęła się toczyć w godzinach po roboczych 17.
Do ciemnej nocy aż księżyc wyraziście nam oświetlał cięliśmy te topy rozdzielając z łodyg większych, napakowaliśmy dwa takie pełne wory na śmieci nabite jak Mikołaj na filmach miał i tak idziemy na suszarnie z rozmawiając co dalej, decyzja taka musimy to wysuszyć bo jest tego od pierona, jednocześnie mając pole z daleka na oku i czekając, nie mogliśmy się pojawić na miejscu gdyż w suszarni z 10kg mokrego,, przypał'' wiedzieliśmy.
Po 2 tygodniach ciszy, jaranie suche pakujemy,chowamy do schowka, i teraz kto odważny tam jechać i wejść na spota, a to zadanie wręcz heroiczne nie do zrobienia myślimy sę, nie pyli się wracać bo przypał murowany, ale ja po głębszych przemyśleniach mówię NIE, jadę tam, dom czysty, jadę tam to moje rośliny na które zapierdzielałem myślę se jak mam to wam złodzieje oddać, rożne myśli przechodziły po głowie wtedy.
Spakowałem plecak najpotrzebniejsze rzeczy worek, nożyczki, ,,gaz'', nic nie brałem lekko miałem wyglądać i się tak czuć nawet buty wygodne wziąłem i poszedłem mając umówiony sygnał przypału wrazie ,,w’’, i tak przyszedłem do miejsca gdzie rośliny ostatnio trymowaliśmy i obserwuje teren, z lornetki i bez, w ciemnym kamuflażu, kucając i leżąc po chwili stwierdziłem jedyna rada to wejść tam jak ninja , albo lepiej tam nie wchodzić, bo jak mam się zdradzić szelestem kukurydzy to już lepiej strzelić sobie w nogę.
Szedłem rzędem pierwszym prosto jak ninja cichutko jak myszka bez szelestu, dodatkowo wiatr wiał poruszający delikatnie kukurydzą dobrze go pamiętam wspomagał mnie i moje ciche przejście kamuflował, dobra teraz na bok jakieś 50 rzędów do spota, serce mi biło, ręce się pociły również głowa pod kominiarką, niepewność co ja robię myślę, ciężka ślina w takim wtedy stanie przedzierałem się wtedy te 50 rzędów do spota słuchając najmniejszy szelest.
Przedzieram się.. i jest natrafiłem w połowie tunelu, którym przechodziłem między spotami, teraz aby przejść kilka metrów do spota cichutko, nie wiem co mnie zaraz czeka, ale idę kroczkami i wszedłem ujrzałem je pierw są! kucnąłem słucham 3-5min jak pamiętam zdębiałem i słucham, nic cicho nawet nic nie robiłem tylko patrzyłem w koło i słuchałem. Po czym porozglądałem się na rośliny.
Tak wziąłem się zawiniłem ze spota bo sam bym tego nie wyniósł z stamtąd naraz, tego samego dnia wróciliśmy i wszystko ścięliśmy w ten sam sposób jak ostatnio.
Pewnie sobie duża część z was myśli, czemu oni nie wrócili przecież wiedzieli czego szukać tylko znaleźć i ukraść, już wam wyjaśniam wtedy również w tym samym czasie miały nieopodal 2 inne incydenty z plantacjami konopi bardziej amatorskimi również w kukurydzy, nagłośnili to wszędzie na mediach i ja wtedy wiedziałem jeszcze przed drugim ścięciem plonów że to na + dla mnie bo zobaczą to i nie wrócą, pewnie se myślą że to moje konopie, i tak było nie wrócili! A ja, zem jak to wam pisze, to żem żyw i wolny i plonem się ciesze.
Taka moja historia outa, raczej ostatniego większego, skończył się dla nas bardzo owocnie bo ze wszystkich 2.5kg suchego było zioła ale te emocje które towarzyszyły, zapadły w pamięci i tak je teraz wam tu opisałem.

Wnioski sami możecie wyciągnąć z naszej przygody.
 

drzewiec

spokojny furiat
Weteran
Rejestracja
Maj 7, 2010
Postów
3,187
Buchów
9,555
Odznaki
11
spot 6 rano,początek maja


Pracuje od godziny,sadzonki stoją dookoła,kartoniki,butle i jakieś piwko do roboty.

Już w połowie wypielone,już pierwsze sadzonki w glebie a tu kątem oka widze ruch za brzózkami !!






A tam idzie facet,a raczej przedziera się przez krzaczory..nie ma bata,wyjdzie na mnie !!

Dałem nura plackiem na ziemie(w sekunde przyszedł do głowy unik-udawać żula :) )


Nogą rozwaliłem graciory na boki i na sadzonki,przykrylem się umorusaną kurtką,piwko koło siebie,skuliłem się,jape jedną stroną w glebe i zerkam z pod powieki.... :crazy:


Gościu wreszcie wyszedł na mnie,zobaczył,stoi i gapi sie,ze 3 metry dalej

- Halo,w porządku?żyjesz?


Po paru razach podnosze głowe,połowa twarzy uwalona w ziemi,patrze nieprzytomnie:

- ok,jeszcze żyje -mówie

- to była niezła impreza - gościu śmieje się - ale w nocy pewnie zimno?

- strasznie zimno - mówię i siadam,otwieram piwko i jak w transie wypijam większość

- to powodzenia -mówi koleś i odchodzi



to w sumie tyle :lol3: ..posiedziałem,pomyślałem,dopiłem,zapaliłem i posadziłem wszystko jak było w planie

a ch*j tam,zobaczymy



- i tak oto miałem za***isty zbiór z tego spota :)


https://www.forum.haszysz.com/showt...dukush-Hollands-Hope-Hawrikan-x-S-A-CDG/page6









dziękuję :spalony:
 

delavega

Administrator
Obsługa forum
Administrator
Weteran
Rejestracja
Kwi 17, 2015
Postów
7,230
Rozwiązań
1
Buchów
15,894
Odznaki
4
Dzięki za dotychczasowe opowieści! Do jutra włącznie czekamy na Wasze zgłoszenia. Zapraszam!
 

Benekkk19

Well-known member
Rejestracja
Sie 17, 2017
Postów
67
Buchów
0
więc tak w zeszłym roku postanowiłem sb założyć swój mały ogródek. zacząłem na początku wiosny wszystko szło ładnie pięknie krzaki rozwijały się bardzo ładnie aż pewnego dnia spotkałem się ze znajomym na piwko i tak rozmowa nam się kleiła coraz więcej wypiliśmy i z racji tego że coś miałem to skręciłem małego lolka oczywiście znajomy nie wiedział że mam swojaczka i nawet przez myśl mu nie przeszło że prowadze własny magiczny ogródek. Po spaleniu lolka zaczęliśmy rozmowe na temat ganji i coś mnie podkusiło że mu pokazałem swoje krzaczki było to jakoś na początku jesieni panny były jakieś 3 tyg przed kosą, znajomy jak to zobaczył to szczena mu opadła że takie coś mam rozmawialiśmy o tym dłuższy czas powiedziałem mu ile czasu temu poświęciłem ile kasy wydałem na zaopatrzenie, i powiedziałem też czego do tej pory żałuje a mianowicie że kosze je za około 3 tygodnie. jeszcze chwile pogadaliśmy i się rozeszliśmy w swoje strony, po 2 tygodniach spotkałem się z innymi znajomymi na piwko i sobie balujemy a tu dzwoni do mnie ten znajomy któremu pokazałem ogródek i mówi że idzie do nas. powiedziałem że ok i czekamy minęło jakieś 20min dzwonie do niego i pytam gdzie jesteś a on na to no już zaraz będę no i zrb nas w chu*a i nie prfzyszedł. Skończylismy impreze i poszedłem do domu spać rano wstaje szczęśliwy ide na swojego spota a tam PUSTO nie ma śladu po moich pannach a co się później okazało że ten znajomy co dzwonił do mnie że idzie do nas to dzwonił aby się dowiedzieć czy jestem w domu czy gdzieś indziej bo szedł ale skosić mi moje rośliny. i najgorsze jest to że ufałem mu i był dla mnie jak brat a zachował sie jak frajer. mój błąd że aż do tego stopnia mu zaufałem i od tamtej pory twardy ch*j mu w du*e niczym się nie pożywi. morał jest taki aby nikomu nie ufać nawet najlepszemu koledze bo gdy w gre wchodzi hajs to już nie ma kolegów zrobbią wszystko aby ci to odebrać i mam nauczkę na przyszłość
 

Bałtyk

Kapitan
Rejestracja
Wrz 18, 2017
Postów
88
Buchów
0
Zabrałem żone na spota

Pewnie myślicie po tytule że będzie jakaś afera, ale nic z tych rzeczy. Był to dzień który będe długo miło wspominał. Kilka lat temu miałem spota którego zrobiłem w miejscu w którym od lat lubiłem z pacerować z moją partnerką za rączke wśród lasów, łąk, pieknych widoków i łona natury. Tak obadany spory teren przez lata pozwolił na zlokalizowanie dobrego miejsca dla moich rośln. Ona podziwiała zachody słońca a ja obserowałem nature w poszukiwaniu idalnego miejsca. Udało mi sie takie znaleźć. Zaciszne miejsce zagajnik w środku małe poletko i niewielki strumyczek niopodal. Tego roku porosły prawdziwe olbrzymy pierwszy udany out od lat. Krzaki po 2m z 10szt. dosłownie krzaki. Była to chyba już połowa września kiedy moja zona zaproponowała może jakiś jeśienny spacer. Tego dnia było czuć jeszcze lato, było bardzo ciepło. Pojechaliśmy na nasz trakt spacerowy. I postanowiłem jej pokazać jakie okazcy urosły. Jej oczą ukazały się topy jak z gazety widziałem jej uśmiech na twarzy gdy to ujżała.
- o masaka ale urosły
-no mówiłem ci jest konkretnie.
- ale pięknie pachną.
Podchodziła do rożnych topów zaciągając sie powoli.
- Ale ogromne pały ( zaśmiała się wstydliwie )
- ogromą pałe to możesz dopiero zobaczyć. Zażartowałem
Widziałem w jej oczach podniecenie cała tą sytuacja.
-Wiesz co kochanie kiedys gdzyes czytałem że pierwszy hasz jaki zbierali w wiekszych ilosciach był robiony przez kobiedy wiesz? wypuszczali w pola marri gołe i obcierały się o krzaki zbierając na ciele żywice a później scierano z nich haszyk.
- tak sie da?
- no wez w rece i zobacz jak to sie lepi
- no faktycznie prawie jak miód.
Widze bawi sie tymi topami ,bada ,wącha.
Nagle sciąga bluzkę patrzy mi prosto w oczy i nic nie mowiąc sciaga stanik i mówi
- spróbujmy zrobć trochę haszu ;)
zaczeła ocierać piersi o najwieksze topy podszedłem po chwili do niej i prówowałem masując jej piersi uzyskać trochę towaru. Niestety nie udało sie zebrać zbyt duzo.
Rzuciłem ja na ziemie i powiedziałem.
- ch*j z tym haszem ty jestes moim najwiekszym naroktykiem.
Sciągnołem jej spodnie sam rozrbrałem sie do połowy. Zerwalem mały listek z krzaczka i smyrałem ją powoli z góry na dół. Krecąc po sutkach brzuchu zjezdzając co raz nizej. Oj była bardzo mokra. Rżneliśmy sie tak dlugo az sie spociliśmy na spocie w jesienny piekny dzień o zachodzie słońca w aromacie marii. Pozdro
 

_LALUŚ_

NIE LICZ NA FARTA ^^ Rekord 1,55G/W
Weteran
Rejestracja
Lut 1, 2017
Postów
1,310
Buchów
2,616
Odznaki
8
Wyszedlem jak zwykle nad swoja uprawę , gdzie wczoraj jakis niecny zwierz pozarl mi pięc roslin... Na szczescie zostalo ich jeszcze czterdziesci, nioslem nawoz aby nieco zadbac o swoje roslinki i spotkalem goscia z psem. Mysle, no dobra, po to sie chodzi do lasu z psem, zeby sie wybiegal, wiec ok. Zapytal sie czy mam zapalniczke, poniewaz zapomnial swojej z domu, wiec pozyczylem mu swoja. Dopiero po chwili zorientowalem sie ze kolega odpala blanta, tak, ku**a blanta!!! Zaproponowal mi, wiec chcialem poczuc te moc. Od slowa do slowa okazalo sie, ze jest nowym mieszkancem mojego miasteczka i szuka nowych znajomosci. Pomyslalem, ze chetnie pomoge, gdyz widze, iz jest to normalna osoba kumata. Wzialem go na misje, aby poznal nowe horyzonty i doznal nowych doswiadczen. Gdy sezon dobiegal konca zaproponowalem mu wspolne suszenie roslin latwopalnych. Po dluzszej konwersacji dowiedzialem sie ze ziomek ma piwnice i moglby jej uzyczyc. Po calej akcji w rezultacie pomoglem mu i dalem w prezencie 1/4 plonu. Od tamtej pory mamy ze soba dobry kontakt i warto bylo zaufac ziomkowi. Ziomek swoj nie jakis ch*j.
Wniosek: Warto czasami zaufac innej osobie, nie kazdy nieznajomy jest walkiem.
:harvest::harvest::harvest::harvest:
 



Z kodem HASZYSZ dostajesz 20% zniżki w sklepie Growbox.pl na wszystko!

nasiona marihuany
Góra Dół