nasiona marihuany

[KONKURS] Opowiedz swoją historię Johnny i zgarnij bony

Wyszukiwarka Forumowa:

delavega

Administrator
Obsługa forum
Administrator
Weteran
Rejestracja
Kwi 17, 2015
Postów
7,230
Rozwiązań
1
Buchów
15,894
Odznaki
4
Siemka!

Kolejny konkurs specjalnie dla użytkowników forum Haszysz! Do zgarnięcia grube bony do najlepszych seedbanków!


delanieba.jpg


Zabawa kierowana jest do outdoorowców. Jak wiemy uprawa pod słońcem wiąże się z wieloma przygodami, nieoczekiwanymi zwrotami akcji, niejednokrotnie przypadkowymi splotami zdarzeń, wysoką adrenaliną, pięknymi widokami, zjawiskami i nie tylko... każdy outowiec z krwi i kości wie o co chodzi, a Ci którzy nie działają na zewnątrz będą mieli okazję zapoznać się z blaskami i cieniami tego stylu.

Co zrobić aby zgarnąć bony?

Opowiedz nam o najbardziej zwariowanej, niespotykanej przygodzie, która przytrafiła Ci się na spocie lub w drodze na/z niego i zapadła najmocniej w pamięci. Pamiętaj aby opisać ją w jak najciekawszy sposób, tak aby zachęcić innych do czytania i oddania głos na Twoją historię!


NAGRODY:

I miejsce: bon 400zł do SeedShopu
II miejsce: bon 300zł do SeedShopu
III miejsce: bon 200zł do SeedShopu



SPONSORZY:




Regulamin:


  1. W konkursie może wziąć każdy użytkownik, który ma co najmniej staż 4 miesiące na forum i napisanych 20 sensownych postów;
  2. Jeden użytkownik - jedno zgłoszenie (historia);
  3. Poprawne zgłoszenie zawiera opowieść, która wydarzyła się podczas outdoorowych manewrów;
  4. Obowiązuje duża swoboda - nie ma ograniczeń co do długości tekstu ale pamiętaj, że przeciągające się, długie historie mogą zniechęcić do czytania;
  5. Każda osoba biorąca udział w konkursie jest zobowiązana do oddania głosu w ankiecie (nie może to być głos oddany na siebie - dyskwalifikacja);
  6. Konkurs trwa od 05.12.2018 do 19.12.2018
  7. Po zakończeniu przyjmowania zgłoszeń uruchomiona zostanie 7 dniowa ankieta, która wyłoni zwycięzców;
  8. Głosować mogą tylko te osoby, które są na forum min. 4 miesiące i mają co najmniej 20 napisanych sensownych postów (nieważny głos - warn);
  9. Za próby oszustwa będą przysługiwać warny lub bany;
  10. Organizator zastrzega sobie prawo do przedłużenia lub odwołania konkursu jeśli zgłoszeń będzie mało (mniej niż 7) lub jeśli będą one niskiej jakości.



 

rolnikTHC

Co to się stanęło?
Weteran
Rejestracja
Cze 4, 2014
Postów
1,386
Buchów
5,050
Odznaki
4
Spoko konkurs, pewnie każdy prawdziwy outdorowiec miał jakąś ciekawą historię :) mi zapadła w pamięci jedna ale taka, że serce ledwo wytrzymało.
Out 2017 -piękny słoneczny dzień, standardowo zjawilem się na spocie w celu podlania, strzelania oprysku, ogarniecia roślin. Wszystko jak zwykle w swojej kolejności na spokojnie. Przy podlewaniu usłyszałem z daleka szczekanie psa i głosy. Normalnie pomyślał bym ,że pewnie ktos wyruszył sobie na spacer ale standardowo człowiek już u***any więc zaczęło się rozkminianie... Tydzień wcześniej przy wizycie na spocie latał helikopter, już wtedy się zestresowalem i siedziało to w głowie. W pewnym momencie usłyszałem szczekanie w bardzo bliskiej odległości i dosyć wyraźne ludzkie głosy. W pewnym momencie zrobiła się martwa cisza, ja stoję jak wryty już Meksyk w bani, że coś nie tak. I nagle trzask gałęzi i leci ktoś w moją stronę oczywiście panika w głowie tylko jedna myśl PSY! Już miałem spie****ac ale zanim zrobiłem ruch ***... Stado małych dzikow i locha wpadają centralnie 2 metry ode mnie,serce w gardle, zawał blisko heh zobaczyły mnie i lotka w drugą stronę... Najwidoczniej wystraszyly się psa, i zrobiły mi psikusa. Tą historie zapamiętam chyba do końca życia,napedzila mi stracha. Ale jest też nauczka na przyszłość nie palić przed robota :)
 

Kunek

Well-known member
Rejestracja
Maj 16, 2018
Postów
61
Buchów
0
To bylo w czerwcu tego roku, postanowiłem pójść na spota inną drogą żeby nie zadeptać ścieżki. Podczas drogi usłyszałem głosy i wulgaryzmy, tym kimś okazał sie rolnik, rolnik który nieopodal miał swoją małą farme zboża. Podszedłem i spytałem sie o co chodzi, ten zaś powiedział że nie może wykopać dołku, facet miał z 50 lat, więc pomogłem mu a ten zaprosił mnie do siebie, pomyślałem czemu nie? Powiedział mi ze choruje na raka płuc więc hoduje to na olejek, zaproponował mi oferte. Jeśli dopilnuje jego uprawy (tej konopnej) dostane od niego symboliczne dwie stówki więc zgodziłem sie. uprawa pobiegła pomyślnie troche kaski, i co najważniejsze, nową znajomośc. Morał jest taki że nawet pomagając ludziom możemy czerpać z tego korzyści i łączyć przyjemne z pożytecznym Peace. <coolpalacz>
 
K

KiedysSieOgarne

Guest
Moja historia miała miejsce tego roku.
A zaczęło sie to od tego, że była to gdzieś +- połowa tegorocznej scinki. Godzina około 16 dnia powszedniego pojechałem ze znajomym na spota dokonać największej z części zniw, wszystko przegiebagalo mozolnie ponieważ scinalem to tylko ja a było tego ponad 2kg mokrego (okolo2.5kg). Gdy już dokonałem tego co było zamierzone, ze względu na brak miejsca w torbach postanowiłem zacząć je zgrzewać (torby termokurczliwe/anty zapachowe). Okazało się iż był taki przymrozek, że mój podręczny palnik zamarzl i nie pozwolił mi na zamknięcie ani jednej z toreb... Po dłuższej chwili stwierdziliśmy że znajomym, że pakujemy tak jak jest i jedziemy do miejsca docelowego, czyli do domku na wsi u teściowej ok. 50km od spota. Podróż przebiegała idealnie jak zwykle aż do momentu kiedy na naszej drodze pojawił się policjant z suszarka a kumpel miał o 20za dużo na zegarku ... Kilkukrotnie informowałem go zeby zwolnił ponieważ susza psy, lecz ten był tak podekscytowany że w ogóle tego nie słuchał. Z samochodu unosiła się intensywna won świeżo ściętych konopii a my zostaliśmy poproszeni przez panów o zjechanie na pobocze, gdy już zajechaliśmy pan policjant podszedł do drzwi kolegi, który otworzył mu okno. Policjant nachylił się nad tym oknem wziął głęboki wdech po czym z zaskoczona mina spojrzał na nas i poprosił kumpla o dokumenty tłumacząc dlaczego nas ściągnęli i pytając gdzie się tak spieszymy. Kumpel zaczął tłumaczyć że do teściowej remont robić itd. ją się nie odezwałem ani słowem myśląc tylko o tym że idę do aresztu .. gdy policjant podszedł do radiowozu kumpel powtarzał mi cały czas że będzie dobrze a ja nadal milczalem, czekaliśmy 10minut aż wyjdzie z radiowozu, a przez ten czas myśleliśmy o tym co tak długo i czy już po nas nie jada. Na szczęście po dłuższej chwili oczekiwania policjant podszedł powiedział że będzie tylko upomnienie uśmiechnął się do nas i powiedział żebyśmy byli ostrożni i wręczył nam naklejkę z protestu policjantów a my dotarliśmy do celu i trymowalismy temat do ciemnej nocy
 

Królik Baks

outdoor fan
Rejestracja
Kwi 1, 2018
Postów
212
Buchów
0
Sytuacja autentyk chociaż trudna do uwierzenia. Było to kilka lat temu, pomagałem koledze przy oucie i sam coś tam też miałem. Otóż na mieście spotykaliśmy dobrego znajomego, który dał nam jedno ciastko mówiąc, że za***iste i fajna faza po tym - my akurat byliśmy po ścince a temat czekał by go przewieźć w miejsce odległe około 100km.
My z tematem świeżym jedziemy no i naszło nas na to ciastko. Hmm? co by tu mogło pójść nie tak? <rotfl>
Trasa trwa około godziny może troszkę więcej a jesteśmy w połowie i nic nas nie klepło. Myśleliśmy żeby jointa zajarać ale na szczęscie nie zrobilismy tego. Jedziemy, jedziemy a tu pogrzeb i zaczyna faza wjeżdżać. Jedziemy caaaały czas za tym pogrzebem z 15 min a kolega mówi, że się źle czuję strasznie. Bad trip wjeżdża a w bagażniku dwa duże plecaki topów.
Ja też się zacząłem źle czuć, faza wjeżdżała niemiłosiernie no ale trzeba jakoś dojechać. Zostało nam 50 km kolega mówi, żebym ja prowadził. Powiedziałem, że nie dam rady a on wyglądał co raz gorzej i mnie prosił o to ale sie nie zgodziłem bo miałem taki meksyk w głowie, że ja pier****. Do celu 30km a kolega mówi, że zatrzymujemy sie na stacji bo w takim stanie nie da rady jechać.(ja chciałem jechać jak najszybciej do domu)
Wbijamy na stacje do baru kolega mówi, że sie źle czuje i prosi o herbatę.
Posiedzieliśmy chwilkę on wypił herbe no i w trase. Jedziemy jedziemy a ten zaczyna rzygać w aucie. ***ie rzygami jak ch*j no i zatrzymujemy się na najbliższej stacji. Kolega wysiada rzyga jak kot a jakiś społeczniak widząc to chyba zadzwonił po psy, że na***any prowadzi samochód.
Bad trip sie nasila a ja nie mogę wytrzymać już no ale jakoś jedziemy. Kolega po wyrzyganiu poczuł się lepiej i ja jakoś najgorzej sie nie czułem ale byłem zestresowany i nie chciałem prowadzić i ch*j. Jedziemy, mamy około 20km do domu a tu psy na lizaku zatrzymują nas. W aucie śmierdzi rzygami i świeżą baką a kolega wygląda jakby nie wiem co brał. No trudno będzie co będzie. Przychodzi policjant a kolega mówi, że strasznie źle się czuję, że go brzuch boli i wypił herbatę i zwymiotował. Pies daje alkomat a kolega dmucha oczywiście 0. Psy się tak patrzą poszli do radiowozu sprawdzili dokumenty i kazali jechać w swoją strone.
W tym momencie to był koniec, zadzwoniłem po kolegę żeby przyjechał bo ja już nie dam rady. Ziomek przyjechał wziął temat a ja z kolegą wracałem do domu już bez tematu. Im bliżej domu, tym faza zaczynała opadać i stress też.
Jaka z tego nauka? Lepiej nie jeść ciastek, których nie znamy mocy a szczególnie na taką trase :crazy:
 
Ostatnia edycja:

Karprzeczny

Active member
Rejestracja
Lip 21, 2016
Postów
37
Buchów
0
Dobra opowiem wam pewna historie. Pewnego piątku i nie powiem, że słonecznego bo zimno bylo niesamowicie... Gołębie z zimna nawet już nie żebrały o chlebek a po gorąca kawę w automacie na centralnym kolejki były jak za GS'u. Ludzie jak zawsze wszyscy wk***ieni, każdy coś chce z miną jakby żałoba narodowa była. Wychodzę zadowolony z pracy, no bo w końcu jest to piątek a w myślach ciągle to samo, to na co czekałem jak dziecko na świąteczne prezenty czyli żniwa! Cała drogę w pociągu myślałem jak to wszystko sprawnie i przyjemnie zrobić. A jak przystało na Polskie Koleje, czasu miałem za***iscie dużo, za dużo. Pociąg jak zawsze norma opóźniony bo wiaterek delikatny wiał, a jechał z prędkością mojej starej motorynki z garażu. Dotarłem po dwóch godzinach do domu w drodze podziwiając tą moją piękna wieś, czyli to co tygryski lubią najbardziej. Pamiętam jak dziś jak jadłem żeberka bbq z frytkami z batatów... Czyli kolejny wynalazek mojej narzeczonej... To był jej chyba najlepszy obiad... W sumie jedyny obiad, który dało się zjeść... Ale już pomińmy obiad bo mi się gastróweczka włącza jak pewnie wam wszystkim...Bo każdy grower po paleniu nie myśli o niczym tylko o jedzeniu! Szybko wcisnąłem kalosze, widły w rękę i ruszyłem do garażu zabrać potrzebne materiały, odpalić motorynke i ruszyć jak prawdziwy rolnik na żniwa.. Motorynka jak to motorynka zawsze za pierwszym odpaliła, wszystko w plecak pochowane, nożyczek, przycinaczek i obcinaczek wziąłem cały Arsenal niczym na wojnę ogrodowa bym się wybierał... Zrobiło się już szaro więc wyruszylem. Droga około 3km to szybko sobie dojechałem. Przy samym spocie coś mnie zaniepokoiło. Odstawilem z 400m dalej motorynke w dołek jak zawsze przykrylem gałęziami i czujnymi krokami jak surykatka wyglądałem zza krzaków na spota. Nic nie widać a ciągle coś się tam rusza, a to chrząknie a to patyk złamie... Niczym żołnierz doczołgałem się pod spota patrzę a tam starsza pani... Mówię sobie grzybki zbiera babuszka to sobie poczekam aż uzbiera a tam kilka Kani obok rosło i pójdzie, siedzę tak 10min a ona nadal tam jest 15min a mi już się tak siku chciało... Zimno od Ziemi, mrowki po mnie chodzą... Niczym sniper zawodowy bez oddechu leżę... W końcu myślę sobie... Przecież to babuszka a ja koszyk miałem na zbiory to poudaje, że grzyby zbieram i przejdę obok. Wstaje niezauwazony szybko koszyk pod rękę i spacerkiem szukam grzybków. Kanie nie ruszone, obok dwa koźlarki stały. To sobie myślę, że jutro obiad mam już z głowy... Spoglądam na staruszke a ona obiera mi krzaki. Pierwsza myśl taka, żeby zabrać szybko i uciec. Bo i tak jej nie znałem... Ale spoglądam co dokładnie robi a ona obiera mi krzaka z wiatraków... Myślę sobie.. Kurcze zaraz się za topy weźmie... Ale zebrała z 3 krzaków wiatraki i zaczęła zbierać mlecz... No myślę sobie, że zaraz wyskoczy ekipa z kamerami i zaczną krzyczeć, że zostałem wkręcony. Zaciekawiony jak to wprawiony grzybiarz pytam.. "dużo tam pani grzybków uzbierala? Bo u mnie słabo dziś" a ona cichym głosem, że zbiera zioła na zimę... Szczerze, nie wiedziałem czy się śmiać czy uciekać bo jakaś szamanka może... A identyczna była jak babka z Rancza... Jak to mój dociekliwy mózg podpowiada mi, żeby spytać co to za liście co zbiera... Opowiada mi, że od kilkunastu lat zbiera w okolicy Konopie samosiejne i robi z nich wywar na okłady. Opowiedziałem jej trochę, żeby tak nie spacerowala z tymi liśćmi bo może mieć problemy z prawem, ponieważ to nie jest samosiejka. Opowiedziała mi dużo o różnych roślinach po czym zaprowadzilem ja na drugiego spota i również dałem jej liście wiatrakowe. Zielarka co wiosnę dostarcza mi własnej roboty wywar z pokrzyw na porost roślin a ja w tym roku również zanioslem jej liście. Zielarka czyli pani Basia, ma 75 lat i mieszka przy samym lesie. Doradzila mi również jak odstraszyć liczne u nas dziki aby nie niszczyly. Wystarczy wysypywac kilka dni w oddalonym sporo miejscu ziemniaki a będą tam zerowaly przez całe lato. Wiele się od niej nauczyłem jak i zyskalem nowa leśną znajomą. Konieeec. Dla tych co wytrwali do końca dziękuję za przeczytanie mojej lektury. Polecam i pozdrawiam. Karprzeczny
 

delavega

Administrator
Obsługa forum
Administrator
Weteran
Rejestracja
Kwi 17, 2015
Postów
7,230
Rozwiązań
1
Buchów
15,894
Odznaki
4
Jeszcze 9 dni! Opowiedz swoją historię i zgarnij bony na nasionka. Proszę się nie krępować!
 

Karprzeczny

Active member
Rejestracja
Lip 21, 2016
Postów
37
Buchów
0
Zapraszam do udziału! Mega nagrody a chętnych mało :( szkoda takiego super konkursu!
 

Sintrabajo

Well-known member
Rejestracja
Cze 28, 2018
Postów
75
Buchów
0
Wracam z dwu tygodniowych wakacji nad morzem droga do domu dość długa całą drogę się cieszę że wreszcie zobaczę roślinkę biorę baniak z wodą i zaiwaniam na spota jak to ogrodnik idący na spota trzeba coś przypalić no i ch*j bombki strzelił zatrzymuje mnie patrol ( myślę jestem ujarany w cholerę baką wali na "kilometr" no na 100% na komendę wezmą) oczywiście panowie mundurowi sprawdzili co mam przy sobie na szczęście w plecaku znaleźli tylko wodę i paczkę bletek wylegitymowali i puścili wolno (uff całe szczęście ) oczywiście musiało coś się jeszcze tego dnia wydarzyć spotykam grupkę młodych ludzi palących jointa poczęstowali zapoznaliśmy się mineło z nimi około 2 godzinki muszę iść dalej i podlać małą po 2 tygodniach nieobecności po około godzinie wędrówki po lesie wchodzę na spota i okazuje się że niosłem wodę na darmo W tym momencie pomyślałem "pierwszy i ostatni out"
 

Buzz Astral

The Weed Ranger
Weteran
Rejestracja
Mar 23, 2018
Postów
1,336
Buchów
3,315
Odznaki
10
Moja historia jest autentyczna i obudziła we mnie zmysł detektywa, o którym wcześniej nie miałem pojęcia :D

Pewnego razu w drodze na spota, zauważyłem że przy drodze, którą zwykle chodziłem, zaparkowany był nieduży dostawczy samochodzik.
Bardzo mnie to zaciekawiło, bo to bardzo rzadko uczęszczane miejsce, a wjazd samochodem jest surowo wzbroniony.
Jako że zawsze chodzę na spoty "dobrze zakamuflowany" i nie chcę spalić moich miejscówek, postanowiłem się zaczaić i zobaczyć czyje to auto. Położyłem się w rowie, jakieś 50 metrów od auta i cierpliwie czekałem. Po jakichś 20 minutach oczekiwania, zauważyłem że do auta wróciło dwóch waricików, wyciągnęli z niego po dwa 50 litrowe worki ziemi i ruszyli w kierunku z którego przyszli.
Od razu wiedziałem o co chodzi :) Stwierdziłem że chętnie sprawdzę co szykują, ale tak, żeby ich nie przestraszyć, a za razem dać im do zrozumienia, że to MÓJ TEREN i nie są tu mile widziani. Poczekałem spokojnie, bo widziałem że worki które wyciągnęli były ostatnimi, a jak tylko odjechali, ruszyłem w kierunku ich poprzedniej wędrówki szukając ich śladów.
Nie musiałem długo szukać - jakieś 100 metrów od drogi w linii prostej, wśród młodnika znalazłem ich spot.
W około 20 dołków wsypana była ziemia ogrodowa, a kawałek dalej wkopane były już 4 sztuki, około dwutygodniowych krzaczków.
Widać było, że zostały wkopane tego samego dnia, więc zrodził mi się w głowie diabelnie nikczemny pomysł jak delikwentów wykurzyć :D
Wszystkie 4 krzaczki wykopałem i wrzuciłem je do pustych dołków, znajdujących się na krawędziach uprawy - więc zamiast 4 krzaczków obok siebie, przy następnej wizycie zastali 4 krzaczki w przeciwnych kątach kwadratu :D
Jako że moja miejscówka była znacznie lepiej zakamuflowana, a za razem oddalona o ponad kilometr - wiedziałem że jest bezpieczna i postanowiłem sprawdzić sąsiadów po kolejnych dwóch tygodniach.
Kiedy poszedłem po raz kolejny na ich "sekretną miejscówkę" - po krzaczkach nie było ani śladu :)
Zyskałem spokój od nieuważnych sąsiadów, nie robiąc im szkody ^^

I tu przestroga: wybierajcie swoje miejscówki mądrze i nie bądźcie oczywiści, bo detektywi czają się wszędzie :)

POOOOZDRO
 

CzarnuchCat

Well-known member
Rejestracja
Gru 14, 2016
Postów
236
Buchów
190
Witam!
Moja historia z tegorocznego outa.
Pewnego słonecznego, kwietniowego poranka wybrałem się aby dokończyć szykowanie miejscówki pod sezony i półautomaty. Szybkie zakupy w ogrodniczym, ostatnie worki ziemi, jakiś nawóz i jazda na spota. Byłem chwilę po 8, wiadomo jak to każdy grower, najpierw zajaralem gibona, spakowałem się i w droge. Miałem duży plecak w środku dwa worki ziemi, nawóz, dolomit, na barku jeszcze dwa worki ziemi i w ręce szpadel, wiem wyglądałem komicznie jak jakis beduin :D
Do pokonania miałem jakieś 800m polna zarośniętą drogą. Po przejściu mniej więcej 300m zauważyłem traktor orajacy pole za rzeczką, rolnik akurat miał przerwę. Był jakieś 100m ode mnie, teren otwarty więc nie było mowy zeby dalej iść. Przykucnalem pod drzewkiem i obserwuję. Nagle odpalił ciągnik i jedzie w moim kierunku! Szybko skitralem cały sprzęt w zaglebieniu, narzucałem gałęzi i niczym komandos w***alem się do koryta rzeki żeby mnie nie zobaczył. Koleś podjechał na jakieś 25m ode mnie, zgasił traktor, usłyszałem trzask zamykających się drzwi, serce mi tak biło, że masakra. Myślę sobie idzie w moją stronę. Zerwałem się szybko i biegiem przez tą rzekę po gałęziach niczym John Rambo przedostalem się w górę rzeki. Wyszedłem z koryta, skitralem się w malinach i obserwowałem dalej mając nadzieję że koleś mnie nie widział. Leżałem tam jeszcze ponad godzinę czekając aż szanowny rolas odjedzie na drugi koniec pola, gdy to uczynil szybko wróciłem po swoje rzeczy i pognałem w kierunku spota. Byłem bardzo zdygany, cała akcja z chowaniem się trwała około 2h, byłem cały mokry i u***any w błocie ale spot okazał się bardzo dobry i nikt go nie wyczail.
Morał jest taki, że lepiej palić po robocie, jednak każdy wie jak to w praktyce wychodzi!
Pozdro rolnicy! Pewnie też odliczacie dni do rozpoczęcia sezonu ;)
 

KanapkaElvisa

Well-known member
Rejestracja
Sie 7, 2018
Postów
259
Buchów
30
Odznaki
1
Oto historia mojej głupoty. Było to rok temu, początkiem maja. Często z ziomkami siedzimy u mnie i gadamy popijając piwko, wino czy to wódeczkę. Weszliśmy na temat bushcrafta. Szybka decyzja, spontaniczny wyjazd-super! Jedziemy na tydzień, niech się dzieje wola nieba :D
Faza w głowie już sroga, wszyscy się rozeszli do domów. Ja rozmyślam nad wypadem i sobie myślę "ale ku**a kiedy my to jedziemy" No to szybki telefon do ziomka- wyjazd rano. Pierwsza myśl " no ch*j, rano to miałem targać perlit na spota". Wtedy do łba wpadł mi pomysł, idę targać wór teraz ! Do spota mam jakieś 800 metrów, zero dróg, łatwa trasa! to co ja nie dam rady?! 2 *****e godziny walczyłem z 125 litrowym worem perlitu. No ch*j by to strzelił, ze 2 razy się zesrałem jak jakaś sarna czy inny dziki zwierz gdzieś przebiegał w pobliżu. W końcu dotarłem, uradowany, ze ziemia na spocie już sobie leży zamaskowana, wziąłem się do roboty, co by wymieszać perlit z ziemia. Wymieszałem pierwszy worek no i ni chu*a, więcej nie dam rady. Czas na odpoczynek, oparłem się o drzewo, dupa na ziemi, nogi w pustym dołku... Ja pie***le, jasno jest, nie wiem która godzina, nie wziąłem telefonu, mam tylko latarkę czołową.
Mokry, zmarznięty na chu*a wafla wróciłem do domu na godzinę 9 rano. Przespałem 6 godzin z nogami w dołku, po kostki woda, bo chyba padało w nocy, buty zmoczone w trzy dupy.Dobrze, ze miałem kurtkę z kapturem dość dobra, to nie zmokłem cały. Koniec końców wyjazd tygodniowy się udał, było za***iście. Szkoda, ze beze mnie. Kiedy ziomek jeździł i zbierał ludzi do auta, dwóch pierwszych było tak skacowanych, ze nie pojechali. Stwierdził, ze nie będzie do każdego jechał, tylko zadzwoni kto jest gotowy do podróży. Z 7 osobowej ekipy pojechało 3. W czasie kiedy sobie pięknie walili w Bieszczady dwóch ziomków leżało sprutych w łóżku, a ja leżałem za***any w zalanym dołku. Morał z tej powieści wyciągnijcie sobie sami.
 

Meksykanin89

Well-known member
Rejestracja
Lut 3, 2016
Postów
45
Buchów
0
Pierwszy wypad do pierwszego krzaka w życiu.

To było za czasów kiedy niedaleko nasypu mogłem sadzić bo potem bobry za***ały teren wodą.Postanowiłem odwiedzić krzaczka , przeskoczyłem nad jeszcze w tamtym czasie strumykiem , dodam że każdy pełnosprawny mógł to zrobić i to mnie też zgubiło i doszedłem te 25 metrów do 1 metrowej Indicii z nasiona z palenia.

Krzak odwiedzałem regularnie , prawie się nie znając wtedy na uprawie , więc było sporo wydeptanej łąki.
Obcinałem sobie liście , robiąc nieświadomie defoliację żeby dosłonecznić TOPY i wtedy nastąpiły STRZAŁY ! Ile już nie pamiętam , pamiętam za to że padłem na ziemię , a moje oczy powędrowały w kierunku niedaleko położonego lasku ... Mózg zaczoł generować niezłą psychozę i odgłosy psów za nassypu wydały się niczym nalot MILICJI wraz z psami węszącymi..

Nasłuchiwałem póki była względna cisza i ten ciul stał w tych krzakach i było go słychać jak drepta.Zadzwonięm do kumpla i pytałem co zrobić ?A on no jak to co ? Spie****ać pomimo że to na bank myśliwy....
Więc na czworaka koląc się cały od pokrzyw uciekłem jakieś 200 metrów pod osłoną hałasu powodowanego przez przejeżdżający pociąg.

Po powrocie na miejsce "postoju" pana z bronią spostrzegłem wydeptaną trawę... i tyle.Krzak stał jak stał i moje nożyczki też.

Morał taki że trzeba spierda...ć w razie draki !
 

Richie.

Well-known member
Rejestracja
Lis 6, 2009
Postów
345
Buchów
0
Siema.
Moja historia zaczęła się dwa dni temu, kiedy wpie****ałem słoik dżemu i nie wiedziałem nigdy nie, że ten dżem zadziała mnie. Hahha nie no żarcik taki wstępny na rozluźnienie ;)
No więc pamiętam jeden z pierwszych outów (w sunie to pierwszy hehe) ok 15 lat wstecz. Młody, głupi żądny marihuanen, postanowiłem, że ch*j w du*e dilerom, sam będe miał swoje. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Znalazłem miejsce. Zakupiłem nasiona z karmy dla papug hahah. No ale nic lecimy z koksem, jakos to rosło a moja MJ zawstydziła by nie jedną z galerii o patykach :D najlepsze w tym jest jeszcze to, że podlewana była oranżem hahah takim metylowym za***anym nauczycielowi z Chemi z jego kantorka, no bo myślicie, że skąd sie brał wtedy skun-oranż no proste że w holandii musieli to czymś podlewać i stąd nazwa np oranż bud hahaha w sumie logiczne no nie ??? dobra ale zmierzam ku końcowi... Pewnego dnia przychodze na spota a tam szok ku**a, nie ma mojego krzaka ? Wiecie co sie stało? Najprawdopodobniej urząd miasta lub jakieś inne sk***ysyństwo wydało na niego wyrok! Tak ku**a zgadza się zaczął sie sezon koszenia trawników i w parku miejskim również to zrobili hahah. Morał z tej historii jest taki, że następnym razem troche poczytałem jak i z czym to sie je i dzięki temu rok później miałem swoje bobki ;) Ludzie edukujcie sie! Pozdro 5?
 

powertune

Active member
Rejestracja
Gru 3, 2013
Postów
39
Buchów
0
taka smieszna sytuacja kiedys :D jedziemy ze znajomym skuterkiem przez polno bagniste szlaki, zaladowani baniakami z woda. az tu nagle lesniczy jada jeepem...my obsrani gowniarze . zatrzymali nas mowia ze za jezdzenie po lesie bedzie mandat. my ze tylko chcielismy nad jeziorko dojechac(w srodku bagna):D
zauwazyl baniaki i mowi . I co bedziecie ku**a wody dolewac do jeziora? :D my obsrani . a on do nas ze pouczenie i mamy zawracac i tu nie jezdzic
a jesli chodzi o takie sytuacji kryzysowe to kiedys mialen isc na spota ale cos mi sie.odwidzialo i poszedlem ze znajomymi czatowac na ich spota i to.im uratowalo du*e. wszedli przez polane na trzcinowisko. ja siedzialem.na.ambonce. patrze a tu nagle dwoch gosci ubranych na czarno czeka na nich przy wyjsciu. szybki telefon zeby uciekali. do dzis nie.wiadomo kto to byl ale bardzo mozliwe ze to byla zasadzka.bardzo duzo mialem pamietliwych sytuacji od siedzenia na drzewach przed dzikami. odkopywania butow z bagnowiska znaleziona poletka na ktorych wisialy kilosy po modlitwe gdy policyjny helikopter latal nad spotem i go zniszczyl. i po wk***ienie gdy przychodzisz na scinke a tam uciete przy samej dupie. na oucie chyba przezylem wszystkie mozliwe opcje. i chyba juz wystarczy tego :)
 



Z kodem HASZYSZ dostajesz 20% zniżki w sklepie Growbox.pl na wszystko!

nasiona marihuany
Góra Dół