Witam. Chciałbym podzielić się dzisiaj z wami moją przygodą która miała miejsce jakiś czas temu. Domyślam się że niektóre elementy tej historii mogą brzmieć nieprawdopodobnie, jak z jakiegoś horroru ale zaręczam że nic nie zostało zmyślone. Niech to będzie dla jednych ciekawą lekturą a dla innych przestrogą przed tym co biorą i czy napewno biorą to co myślą że biorą.
Do całej sytuacji doszło przez to że zostałem oszukany. Znajomy miał mi załatwić "emdeemke" od jakiegoś typka, kiedy mi przekazywał powiedział że mam uważać bo jakoś podejrzanie to wygląda i nie jest pewny czy to na pewno moja ukochana substancja. Przyjrzałem się i faktycznie wyglądało to jakoś inaczej, zbyt białe jak na emke i kwaśne zamiast gorzkie. Ale ciul tam, mówi się trudno. Rozsądek podpowiadał żeby wrazie wu wziąć tego mało i tak zrobiłem, posypałem sobie tak około 50mg. Działanie było całkiem normalne, troche podobne do fety ale jednak minimalnie inne. Zwykłe pobudzenie z nutą euforii, nic specjalnego. Poczekałem jeszcze troche i tak 25minut po pierwszej kresce walnąłem drugą minimalnie większą. Łącznie wziąłem tego z pewnością nie więcej niż 150mg. Po chwili jedno wielkie bum, coś się ze mną stało i straciłem prawie całą kontrolę nad swoim zachowaniem. Wykonywałem jakieś po*ebane ruchy rękami i głową, w zasadzie wszystkim wyglądając przy tym jak jakiś świr który uciekł z psychiatryka z największym stopniem pie*dolnięcia. Było to bardzo dziwne uczucie takie że ciężko to opisać, ale to było coś takiego że niby że czułem że to ja wykonuje te wszystkie ruchy mięśniami, ale tak naprawde wcale nie chciałem tego robić, coś mnie do tego zmuszało. W mojej głowie miałem 100000 mysli na raz i absolutnie nie potrafiłem tego zatrzymać, to się działo samo, utknąłem w tych myślach na dobre. Zacząłem analizować jak jakiś Einstein każdy najdrobniejszy szczegół tego świata, np patrzyłem na trawe a w głowie układały mi się jakieś wzory dlaczego ona istnieje i dlaczego tutaj jest i ją widzę, no.. tego typu rzeczy. Zachowywałem jednak pełną świadomość tego co robie oraz tego jak po*ebane i dziwne to jest ale straciłem prawie całą wolną wolę. Ziomek który był ze mną zadał mi jakieś pytanie i tak na niego patrzę i chce mu odpowiedzieć, w głowie miałem ułożoną odpowiedź ale coś mnie blokowało i poprostu nie mogłem. To było bardzo dziwne, no poprostu za ch*ja nie potrafiłem tego zrobić. Patrzyłem się na niego jak jakiś idiota, on powtarza i pyta czy ogłuchłem a ja na niego bez przerwy patrzyłem z niezmienionym wyrazem twarzy i ilekroć się powtarzał nie potrafiłem tego powiedzieć. W głowie gadałem sam do siebie coś w stylu "no zrób to do chu*ja", jak już mówiłem zachowałem pełną świadomość tego jak bardzo jest to popie*dolone, czułem się tak głupio i byłem tak przerażony że prawie wpadłem w histerie. Wyciągnąłem telefon w celu sprawdzenia godziny jednak nie potrafiłem nadusić tego je*anego guzika, w głowie wyobrażałem sobie siebie naciskającego ten guzik i to chyba trwało jakieś 30minut. Przez 30 minut stałem jak kołek wpatrzony w zgaszony telefon wyobrażając sobie siebie sprawdzającego godzine. Po czasie doszły tiki nerwowe które tak mi się wkręciły że nie mogłem przestać ich wykonywać (np podnoszenie brwi) i robiłem je już do samego końca tego koszmarnego tripu czyli jakieś 10 godzin. Tak, to sku*wysyństwo trzymało mnie ponad 10 pie*dolonych godzin. Dodam jeszcze że przez prawie całego tripa miałem takie wrażenie jakbym stał się niesamowicie inteligentny i zaczął rozumieć cały sens istnienia. Po całym tripie zjazd był najgorszym i najdotkliwszym jaki kiedykolwiek przeżyłem. Czułem się tak niesamowicie osłabiony że nie miałem siły ruszyć palcem.
Na koniec takie pytanko do was, jestem niesamowicie ciekawy co to był za syf i czy ktoś jest w stanie to określić? Wiem że po samych efektach może być ciężko ale może jednak komuś ten pie*dolony horror się z czymś kojarzy. Uważajcie.......
Do całej sytuacji doszło przez to że zostałem oszukany. Znajomy miał mi załatwić "emdeemke" od jakiegoś typka, kiedy mi przekazywał powiedział że mam uważać bo jakoś podejrzanie to wygląda i nie jest pewny czy to na pewno moja ukochana substancja. Przyjrzałem się i faktycznie wyglądało to jakoś inaczej, zbyt białe jak na emke i kwaśne zamiast gorzkie. Ale ciul tam, mówi się trudno. Rozsądek podpowiadał żeby wrazie wu wziąć tego mało i tak zrobiłem, posypałem sobie tak około 50mg. Działanie było całkiem normalne, troche podobne do fety ale jednak minimalnie inne. Zwykłe pobudzenie z nutą euforii, nic specjalnego. Poczekałem jeszcze troche i tak 25minut po pierwszej kresce walnąłem drugą minimalnie większą. Łącznie wziąłem tego z pewnością nie więcej niż 150mg. Po chwili jedno wielkie bum, coś się ze mną stało i straciłem prawie całą kontrolę nad swoim zachowaniem. Wykonywałem jakieś po*ebane ruchy rękami i głową, w zasadzie wszystkim wyglądając przy tym jak jakiś świr który uciekł z psychiatryka z największym stopniem pie*dolnięcia. Było to bardzo dziwne uczucie takie że ciężko to opisać, ale to było coś takiego że niby że czułem że to ja wykonuje te wszystkie ruchy mięśniami, ale tak naprawde wcale nie chciałem tego robić, coś mnie do tego zmuszało. W mojej głowie miałem 100000 mysli na raz i absolutnie nie potrafiłem tego zatrzymać, to się działo samo, utknąłem w tych myślach na dobre. Zacząłem analizować jak jakiś Einstein każdy najdrobniejszy szczegół tego świata, np patrzyłem na trawe a w głowie układały mi się jakieś wzory dlaczego ona istnieje i dlaczego tutaj jest i ją widzę, no.. tego typu rzeczy. Zachowywałem jednak pełną świadomość tego co robie oraz tego jak po*ebane i dziwne to jest ale straciłem prawie całą wolną wolę. Ziomek który był ze mną zadał mi jakieś pytanie i tak na niego patrzę i chce mu odpowiedzieć, w głowie miałem ułożoną odpowiedź ale coś mnie blokowało i poprostu nie mogłem. To było bardzo dziwne, no poprostu za ch*ja nie potrafiłem tego zrobić. Patrzyłem się na niego jak jakiś idiota, on powtarza i pyta czy ogłuchłem a ja na niego bez przerwy patrzyłem z niezmienionym wyrazem twarzy i ilekroć się powtarzał nie potrafiłem tego powiedzieć. W głowie gadałem sam do siebie coś w stylu "no zrób to do chu*ja", jak już mówiłem zachowałem pełną świadomość tego jak bardzo jest to popie*dolone, czułem się tak głupio i byłem tak przerażony że prawie wpadłem w histerie. Wyciągnąłem telefon w celu sprawdzenia godziny jednak nie potrafiłem nadusić tego je*anego guzika, w głowie wyobrażałem sobie siebie naciskającego ten guzik i to chyba trwało jakieś 30minut. Przez 30 minut stałem jak kołek wpatrzony w zgaszony telefon wyobrażając sobie siebie sprawdzającego godzine. Po czasie doszły tiki nerwowe które tak mi się wkręciły że nie mogłem przestać ich wykonywać (np podnoszenie brwi) i robiłem je już do samego końca tego koszmarnego tripu czyli jakieś 10 godzin. Tak, to sku*wysyństwo trzymało mnie ponad 10 pie*dolonych godzin. Dodam jeszcze że przez prawie całego tripa miałem takie wrażenie jakbym stał się niesamowicie inteligentny i zaczął rozumieć cały sens istnienia. Po całym tripie zjazd był najgorszym i najdotkliwszym jaki kiedykolwiek przeżyłem. Czułem się tak niesamowicie osłabiony że nie miałem siły ruszyć palcem.
Na koniec takie pytanko do was, jestem niesamowicie ciekawy co to był za syf i czy ktoś jest w stanie to określić? Wiem że po samych efektach może być ciężko ale może jednak komuś ten pie*dolony horror się z czymś kojarzy. Uważajcie.......