Witam.Na wstępie zaznaczę że marihuanę paliłem parę razy w swoim życiu i zazwyczaj kończyło się wszystko z dobrym skutkiem czyli chill, lekkie gastro, i do spania Ostatni raz zapaliłem 6 dni temu, wziąłem troszkę więcej buszków niż zwykle. Po 15 minutach wkręciła mi się bardzo ostra faza której dosyć mocno się wystraszyłem, stwierdziłem że pójdę spać. Jednak nie dało się usnąć, faza coraz bardziej się rozkręcała a ja zacząłem mieć chore myśli, wydawało mi się że przestaje oddychać itp. generalnie jeden wielki strach. Zmierzam do tego ze od tamtej pory czyli od tych paru dni nie czuję się normalnie, zwykle polega to na tym ze czuje ze coś mi siedzi na mózgu i przez to mam czasem dziwne zaburzenia wzroku i uczucie kręcenia się w głowie plus ewentualnie wydaje mi się ze serce zaczyna bić szybciej bez powodu a ja mam takie dziwne uczucie chyba strachu mimo ze niczego się nie boje. Jeśli chodzi o te zawroty to kiedy siedzę czy leżę tonie ma problemu, zaczynają się kiedy zaczynam chodzić, biegać itp.Czytałem o pojęciach deralizacji czy depersonalizacji ale to nie to bo nie mam takich problemow, jedynie meczy mnie to dziwne uczucie kręcenia się w głowie co jakiś czas i tego uczucie przyśpieszania bicia serca. Czytałem że ludziom zdarzają się podobne rzeczy i raczej po jakimś czasie samoistnie przechodzi.
Staram się o tym nie myśleć ale czasem po prostu się nie da. Ktoś miał podobny problem ? Albo może coś poradzić? Nie szukam tutaj jakiś głupich sensacji bo pewnie dla nie których to brzmi śmiesznie. Szukam pomocy, i stwierdzam definitywnie że ziółko nie jest dla mnie. Pozdrawiam
Staram się o tym nie myśleć ale czasem po prostu się nie da. Ktoś miał podobny problem ? Albo może coś poradzić? Nie szukam tutaj jakiś głupich sensacji bo pewnie dla nie których to brzmi śmiesznie. Szukam pomocy, i stwierdzam definitywnie że ziółko nie jest dla mnie. Pozdrawiam