- Rejestracja
- Cze 21, 2018
- Postów
- 23
- Buchów
- 0
Jest to ciężki temat, ogółem wchodzę w tropiki oglądam jak się wszytko ma,po chwili słyszę jak około metr ode mnie pękają gałęzie(nie, nie była to sarna). Oczywiście będąc w takim a nie innym miejscu m.in są to tak jakby bagna wysokie porosty po 3m itp. ciężko o stosowanie jakiejkolwiek samoobrony, więc ostatecznie, lota ze spota. Później 2,3,4 podejście i coś ewidentnie się ulokowało w pobliżu mojego zagajnika bo podczas 3 podejścia słychać było nie jedo lecz 2 dzikie knury.Pogoda jest jaka jest deszczu brak a susza dramatyczna pomijając fakt,że ostatnie spotkanie miało miejsce ponad tydzień temu, dodam, że zero opadów po dziś dzień. Jak myślicie, ryzykować i podlać co trzeba czy czekać na wybawienie w postaci deszczu? Jeśli nie czekać to jak reagować na tego typu zwierzynę myślę, że szpadel tudzież nóż gówno mi w tej sytuacji pomoże.Roślin jest naprawdę sporo więc wody potrzeba jeszcze więcej. Pzdr. l: