Nie ma zasady co do mocy masła...
Po około 30 minutach wpadła potężna fazka, trwała do samego uśnięcia i praktycznie przez cały kolejny dzień. Jedno ciastko trzeba było dzielić na 5-6 osób, żeby było dobrze, a upiekłem takich 15
robię i jem masełko już ponad 3 lata i nawet robiąc z topów nie miałem jeszcze fazy która trwała półtora dnia, coś pokręciłeś chyba bo moc, owszem jest powalająca ale nie do tego stopnia.
kiedy pierwszy raz robiłem masło z topów (zazwyczaj robię z trymu i popkornu ale czasem mi coś od***uję) to po poprzednim masełku stwierdziłem że zjem sobie 3 kajzerki przekrojone i z każdej połówki zrobiłem sobie kanapeczkę.
faza okrutna, maksymalną moc poczułem do około dwóch godzin po zjedzeniu bo okropnie mnie wtedy to miażdżyło i co jakies 10-15 minut miałem pogorszenie, tak jakby kolejne ***nięcie, każde kolejne coraz gorsze i bardziej męczące.
po skończonej i rzecz jasna przegranej walce z samym sobą położyłem się spać i natychmiast zasnąłem, spałem jak zabity i obudziłem się wypoczęty ale jednak ciągle na piź**ie która trwała może jeszcze ze dwie, trzy godzinki.
chciałbym zjeść jedno ciastko które trzyma półtora dnia
//EDIT
aha i żeby nie było niejasności, teraz robię sobie dwie kanapeczki (jedną złożoną podwójnie posmarowaną) i żrę sobie taką od czasu do czasu.
robi robotę dobrze, jest to w ogóle nieporównywalna moc do tych pierwszych 'udanych' już podejść do masełek.
wg mnie najlepsza metoda na odzyskanie jeszcze jakiejść mocy z trymu
pozdro !