- Rejestracja
- Cze 22, 2017
- Postów
- 257
- Buchów
- 0
Witam,jako iż sezon outdoor leci pełną parą postanowiłem założyć ten temat aby pomóc innym growerom pozbyć się najgorszego szkodnika jakim jest ślimak.Może w tym roku już wam się zbytnio nie przyda ale w następnym roku pewno wiele osób skorzysta z fajnego pomysłu,którego jak do tej pory na forum nie spotkałem.(może źle szukam:sunny.
A więc zacznę od tego że istnieje na rynku wiele środków ślimakobójczych od granulatów po różnego rodzaju żele.
Jedne mniej,drugie bardziej skuteczne.Najczęściej spotykane są środki które w swoim składzie zawierają metaldehyd który bardzo skaża środowisko i fosforan żelaza,który nie działa aż tak toksycznie na środowisko w którym sadzimy.Środki te mają moim zdaniem jedna wadę.Działają jak wabik na ślimaki i ściągają je wszystkie z okolicy około 10 metrów.Często pomimo stosowania snacolu lub innych środków ślimakobójczych zdarza się że jednak jakiś mały sk***ielek dorwie się do naszej rośliny.A więc nasza "chemia" nie zawsze jest skuteczna w 100%.Stosowałem już różne metody od taśm miedzianych po np. gruby papier ścierny w którym robiona była dziurka a w niej znajdowała się mała siewka.Czasami niektóre szkodniki zawracały ale trafiały się takie dla których żadna bariera nie była przeszkodą.Wpadłem na pomysł żeby nie używać chemii ani nie kombinować zbytnio.Póki nasze rośliny są małe te małe ku**ie są w stanie zjeść je dosłownie w chwile.Co innego gdy nasze rośliny są już znacznych rozmiarów.Wtedy można ewentualnie pomyśleć nad zastosowaniem naszej chemii.Póki nasze małe pociechy są skromnych rozmiarów proponuję zrobić małą barykadę dla wszelakich insektów oraz ślimaków.Wystarczy zakupić zwykłą siatkę przeciwko insektom i zrobić z tego małe nakrycie naszych plantów.Pomysł ten sprawdza się zarówno przy uprawie w donicach jak i ziemi.Siatka nie jest droga a jak nasze rośliny osiągną już konkretne rozmiary zawsze będziemy mogli ściągnąć naszą siateczkę
Taką siatkę znalazłem w OBI i jestem z niej bardzo zadowolony,problem ślimaków to już nie mój problem
Ja sadząc np. automaty w donicach mam je w małych skupiskach.Na około wbijam 4 konkretne drewniane pale i montuję siatkę która przypomina zamknięty kwadrat w którym rosną rośliny
Jest dość napięta tak że żaden ślimak nie będzie miał kontaktu z rośliną.A jak sobie chodzą po siatce to dostają pstryczka i szukają sobie nowego obiektu zainteresowania.
Do tej pory żadnych strat i żadnego ubytku listowia. Siatka kosztuje coś około 30 zł za (2mx5m)a 1kg snacolu około 40zł.Na pewno jest dobrym rozwiązaniem dla osób które nie chcą bawić się chemią i ciągle pozbywać zdechłych ślimaków na spocie.Wiem, wiem ameryki nie odkryłem ale i tak myślę że temat pomoże komuś kto chce aby jego roślin nie ruszył żaden szkodnik.
POZDRAWIAM DZIKU!
A więc zacznę od tego że istnieje na rynku wiele środków ślimakobójczych od granulatów po różnego rodzaju żele.
Jedne mniej,drugie bardziej skuteczne.Najczęściej spotykane są środki które w swoim składzie zawierają metaldehyd który bardzo skaża środowisko i fosforan żelaza,który nie działa aż tak toksycznie na środowisko w którym sadzimy.Środki te mają moim zdaniem jedna wadę.Działają jak wabik na ślimaki i ściągają je wszystkie z okolicy około 10 metrów.Często pomimo stosowania snacolu lub innych środków ślimakobójczych zdarza się że jednak jakiś mały sk***ielek dorwie się do naszej rośliny.A więc nasza "chemia" nie zawsze jest skuteczna w 100%.Stosowałem już różne metody od taśm miedzianych po np. gruby papier ścierny w którym robiona była dziurka a w niej znajdowała się mała siewka.Czasami niektóre szkodniki zawracały ale trafiały się takie dla których żadna bariera nie była przeszkodą.Wpadłem na pomysł żeby nie używać chemii ani nie kombinować zbytnio.Póki nasze rośliny są małe te małe ku**ie są w stanie zjeść je dosłownie w chwile.Co innego gdy nasze rośliny są już znacznych rozmiarów.Wtedy można ewentualnie pomyśleć nad zastosowaniem naszej chemii.Póki nasze małe pociechy są skromnych rozmiarów proponuję zrobić małą barykadę dla wszelakich insektów oraz ślimaków.Wystarczy zakupić zwykłą siatkę przeciwko insektom i zrobić z tego małe nakrycie naszych plantów.Pomysł ten sprawdza się zarówno przy uprawie w donicach jak i ziemi.Siatka nie jest droga a jak nasze rośliny osiągną już konkretne rozmiary zawsze będziemy mogli ściągnąć naszą siateczkę
Taką siatkę znalazłem w OBI i jestem z niej bardzo zadowolony,problem ślimaków to już nie mój problem
Ja sadząc np. automaty w donicach mam je w małych skupiskach.Na około wbijam 4 konkretne drewniane pale i montuję siatkę która przypomina zamknięty kwadrat w którym rosną rośliny
Jest dość napięta tak że żaden ślimak nie będzie miał kontaktu z rośliną.A jak sobie chodzą po siatce to dostają pstryczka i szukają sobie nowego obiektu zainteresowania.
Do tej pory żadnych strat i żadnego ubytku listowia. Siatka kosztuje coś około 30 zł za (2mx5m)a 1kg snacolu około 40zł.Na pewno jest dobrym rozwiązaniem dla osób które nie chcą bawić się chemią i ciągle pozbywać zdechłych ślimaków na spocie.Wiem, wiem ameryki nie odkryłem ale i tak myślę że temat pomoże komuś kto chce aby jego roślin nie ruszył żaden szkodnik.
POZDRAWIAM DZIKU!
Ostatnia edycja: