- Rejestracja
- Kwi 12, 2018
- Postów
- 32
- Buchów
- 1
Siema,
Moje Panie powoli sobie kwitną i myślałem, że wszystko jest okej do dnia dzisiejszego.. Zaglądnąłem do boxa, żeby podlać rośliny i coś przykuło mój wzrok. Mianowicie najstarszy krzak tj. Durban Poison feminizowany od dutch passion miał dziwnego zwisa obok jednego topa.
Od razu wyciągnąłem całą roślinę z boxa i przeglądnąłem. Jak się okazało było to już otwarte jajo.. Po obejrzeniu krzaka zerwałem około 4 więcej, z czego jedno wybuchło mi w palcach i boje się, że dodatkowo zapylilo jeszcze więcej kwiatostanów.. Pozostałe trzy były jeszcze zielone i twarde. Na koniec opryskałem wszystkie rośliny dużą ilością wody, taki odruch połączony ze złudną nadzieją, że może spłuczę trochę tego pie****onego pyłku.
Nie zauważyłem kiedy krzak mi się zhermił, bo kwitł bardzo ładnie i najszybciej ze wszystkich, a dodatkowo był w takim miejscu, że dostęp do niego był najgorszy. Nie przejmowałem się nim też, bo najszybciej "pokazał płeć" l:, więc bardziej doglądałem inne rośliny pod względem jaj. Będzie to na pewno do mnie nauczka na przyszłość. Ale nie piszę tego posta po to, żeby się żalić.. Chcę spytać Was o to, co mogę zrobić w takiej sytuacji? Jest jakiś sposób, żeby to jakoś odwrócić? Jestem pewien na 70%, że przynajmniej dwa jajka puściły pyłek. Co powinienem teraz zrobić? Czy jest już za późno i mogę oswoić się z faktem, że będę wyciągał pestki z palenia?
Moje Panie powoli sobie kwitną i myślałem, że wszystko jest okej do dnia dzisiejszego.. Zaglądnąłem do boxa, żeby podlać rośliny i coś przykuło mój wzrok. Mianowicie najstarszy krzak tj. Durban Poison feminizowany od dutch passion miał dziwnego zwisa obok jednego topa.
Od razu wyciągnąłem całą roślinę z boxa i przeglądnąłem. Jak się okazało było to już otwarte jajo.. Po obejrzeniu krzaka zerwałem około 4 więcej, z czego jedno wybuchło mi w palcach i boje się, że dodatkowo zapylilo jeszcze więcej kwiatostanów.. Pozostałe trzy były jeszcze zielone i twarde. Na koniec opryskałem wszystkie rośliny dużą ilością wody, taki odruch połączony ze złudną nadzieją, że może spłuczę trochę tego pie****onego pyłku.
Nie zauważyłem kiedy krzak mi się zhermił, bo kwitł bardzo ładnie i najszybciej ze wszystkich, a dodatkowo był w takim miejscu, że dostęp do niego był najgorszy. Nie przejmowałem się nim też, bo najszybciej "pokazał płeć" l:, więc bardziej doglądałem inne rośliny pod względem jaj. Będzie to na pewno do mnie nauczka na przyszłość. Ale nie piszę tego posta po to, żeby się żalić.. Chcę spytać Was o to, co mogę zrobić w takiej sytuacji? Jest jakiś sposób, żeby to jakoś odwrócić? Jestem pewien na 70%, że przynajmniej dwa jajka puściły pyłek. Co powinienem teraz zrobić? Czy jest już za późno i mogę oswoić się z faktem, że będę wyciągał pestki z palenia?
Ostatnia edycja: