No właśnie, czyli opcjonalnie pozostawienie kar pieniężnych np 500 zł za znalezienie czegoś tam. Handel byłby nadal karany, bo wiadomo wszystkiego nie da się od razu zalegalizować, bo nastąpiłby jakiś szok społeczny. Kościół i inne instytucje zaraz podniosłyby larum.
Krótko mówiąc chodzi o zebranie podpisów pod depenalizacją, czyli aby nie karali więzieniem (finansowo pewnie tak). Myślę, że gdyby udałoby się zebrać ten 1 mln podpisów, to nie byłoby problemu, a przynajmniej rozpoczęto by poważną dyskusję. Może jakieś partie rzuciłyby to na sztandary.
Z chęcią sam w swoim mieście zająłbym się zbieraniem takich podpisów.