Na dworcach ( Bahnhoff ) można ogarnąć na luzaku zawsze stoją czarnuchy i chcą się zakumać.
Czasem stoją też nasi ruscy czy ktokolwiek trzeba tylko i wyłącznie lecieć na pewniaka i stawiać sprawy jasno.
Zero Hajsu do łapy bez pokazania towaru.
Trzeba iść to idziemy razem przynosisz towar daje ci hajs.
Najlepsza i sprawdzona taktyka jeśli nie chcesz mieć kontaktu z afro amerykaninami i elementem z dworca jest po prostu zawijasz chajs do kieszenii i lecisz przez miasto widzisz polaków obcinasz że są kumaci na to idziesz do nich i pytasz, jak będą normalni to pokażą gdzie co i jak.
Przypomniała mi sie taka anegdota teraz z życia mój pierwszy dzień w Aachen (same początki mojej niemieckiej przygody ) wieczorkiem lecę przez miasto z dyszką w kieszeni żeby się zakołować i napadam każdego polaka na chodniku co idzie z naprzeciwka i wydaje sie kumaty aż w koncu trafili mi sie jacyś śmieszni ( metalowcy albo punki coś w tym klimacie ) pytam ich czy jest jakies palenie a oni mi odpowiadają że nie, coś słabo, że nie wiedzą, że też szukaja, że nawet byli ostatnio w Holandii i tam tez pucha nic nie ma
. Pożegnałem się grzecznie.
poszedłem dalej za to już nastepny koleś zaprowadził mnie do drzwi samego sprzedawcy i już nigdy więcej w aachen nie miałem żadnych kłopotów.
W Niemczech ogarnąć towar jest dosyć łatwo.
Grass - Marihuana
Pep - europejska amfetamina
aus polen - z polski
te trzy słowa otwierają ci w Niemczech wszystkie drzwi.
Zawsze z kulturą pierwsze zdanie o sobie kto ty jesteś skąd, w drugim pytasz konkretnie.
Kupe lat mnie w niemcach nie było ale z tego co pamiętam to masa polaków dilerką się zajmuje chwile polatasz po miescie czy tam wyjdziesz z domu posiedzisz z ludzmi na ławce i będziesz miał kontakty.
A i jeszcze Niemcy ----> polskie napalone rozwiedzione albo samotne matki z dziećmi to były czasy