nasiona marihuany

CZARAS (pisz. CHARAS), czyli alternatywa dla ciężkiego haszu

Wyszukiwarka Forumowa:

pablobini1

Well-known member
Rejestracja
Sie 23, 2016
Postów
73
Buchów
0
Gole chlopy tez tam biegajo krecac chu*em jak smiglem i potem jeden drugiemu z chu*a ten charas zbiera. Pokazywali to w Brazzers Dick Hunters.

hahaha :lol3: ale podsumowałeś literature <rotfl> padłem :p

---------- Post Zaktualizowany 10:07 ---------- Data pierwszego postu 09:57 ----------

jak ktoś ma duże spoty, to może robić tak jak to robią w Azji środkowej, opisał swoją obserwację w dolinie Tokogulskiej w Kirgistanie Jacek Hugo-Bader w książce "W rajskiej dolinie wśród zielska" (Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2002)
Gołe baby biegają po spocie (tam spotem jest cała dolina w której nie rośnie nic innego poza konopiami) a potem zdrapuje się z nich delikatnie haszyk :)

Bracie nie porównuj Azji do Europy...U nich gandzia to nieodłączna część kultury, mają nawet bożka gandzi a to że uprawiają i zbierają charas to po to by sprzedać i mieć za co żyć to drugie....i nikt nie widzi w tym złego nawet tamtejsze władze typu organy scigania, nie sa za tym by ludzi zamykac lepiej im zajumać planty... ale coz takie życie
W Europie sam wiesz jak jest (prócz niektórych Państw) nagonka na uprawy, wyroki, więzienia itd itp.. nie chce Mi się tego poruszać bo to bez sensu to co mamy w PL i innych krajach UE.
ale trzeba coś robić by żyć.
 

#

Obsługa forum
Administrator
Weteran
Rejestracja
Maj 30, 2009
Postów
15,224
Rozwiązań
1
Buchów
16,364
Odznaki
1
Co ty pie****isz? To ze w Nepalu rosnie ziolo nie znaczy, ze jest tam legalne. Uprawia sie na nasiona z ktorych sie robi chutney, za robienie i nawet posiadanie haszu od razu cie aresztuja jak znajda.
 

brat Marian

Well-known member
Weteran
Rejestracja
Sie 4, 2012
Postów
889
Buchów
64
U nich gandzia to nieodłączna część kultury, mają nawet bożka gandzi a to że uprawiają i zbierają charas to po to by sprzedać i mieć za co żyć to drugie....i nikt nie widzi w tym złego nawet tamtejsze władze typu organy scigania, nie sa za tym by ludzi zamykac lepiej im zajumać planty... ale coz takie życie
Z tego co opisuje autor to haszysz jest tam niemal oficjalną walutą, nie sprzedają go tylko za niego kupują inne dobra :)
Zajumać planty w Tadżykistanie, Turkmenistanie czy Kirgistanie, to jak o***ać kogoś w Polsce z pokrzyw czy bylicy :) Tam są miejsca gdzie NIC INNEGO NIE ROŚNIE. :)
Natomiast gdyby pojawił się tam obcy, to uwierz mi najmniejszy kawałeczek haszu w kieszeni będzie aresztowany i jak się nie wykupi łapówką to marny jego los.
 

pablobini1

Well-known member
Rejestracja
Sie 23, 2016
Postów
73
Buchów
0
Z tego co opisuje autor to haszysz jest tam niemal oficjalną walutą, nie sprzedają go tylko za niego kupują inne dobra :)
Zajumać planty w Tadżykistanie, Turkmenistanie czy Kirgistanie, to jak o***ać kogoś w Polsce z pokrzyw czy bylicy :) Tam są miejsca gdzie NIC INNEGO NIE ROŚNIE. :)
Natomiast gdyby pojawił się tam obcy, to uwierz mi najmniejszy kawałeczek haszu w kieszeni będzie aresztowany i jak się nie wykupi łapówką to marny jego los.

Masz racje to jest ich waluta ale jak zwykłemu chłopu co ma np koze kilka kurczaków i pole gandzi i nagle mu zajumają planty to jak on przetrwa zime??? za co kupi potrzebne produkty czy inne rzeczy...?

ale fakt masz racje jak obcego by złapali to bez pęgi w łape to umarł w butach..
 

brat Marian

Well-known member
Weteran
Rejestracja
Sie 4, 2012
Postów
889
Buchów
64
Masz racje to jest ich waluta ale jak zwykłemu chłopu co ma np koze kilka kurczaków i pole gandzi i nagle mu zajumają planty to jak on przetrwa zime??? za co kupi potrzebne produkty czy inne rzeczy...?
Czy umiesz czytać?
Jak można zajumać planty w miejscu gdzie na obszarze kilkudziesięciu-kilkuset kilometrów kwadratowych nie rośnie żadna inna roślina niż konopie? Tam ich nikt nie sadzi, tak jak nikt w Polsce nie sadzi pokrzyw czy nawłoci.

Do dolin: Toktogulskiej, Issykkulskiej, Susamyrskiej i Czujskiej na pograniczu Kirgizji i Kazachstanu od zawsze przyjeżdżali narkomani z całego Związku Radzieckiego. Tutaj rośnie najlepsza podobno marihuana na świecie. W kazachskiej części Doliny Czujskiej konopie są straszliwą plagą. Wyparły wszystkie inne rośliny, rosną murem, na chłopa wysokie, gęsto jak trawa. 138 tys. hektarów narkotyków w jednej tylko dolinie, kilkadziesiąt kilometrów od stolicy Kirgizji.


Władze radzieckie próbowały zwalczać chwasty ogniem i chemikaliami, kołchoźnicy - kombajnami zbożowymi, a wojsko i kolektyw partyjny w dniach czynu ręcznie i sierpami. Zawsze odrastały. Wreszcie na próbę sprowadzono z zagranicy trochę wyjątkowo zjadliwych herbicydów i zielsko wyginęło. Zaraz potem cały "wyzwolony" obszar zasypał piasek. Całe kołchozy, wsie, wszyscy ludzie musieli uciekać. Powstała nowa pustynia.


W Kirgizji jest 60 tys. hektarów ziemi zarażonej anaszą.


Narkomani w Związku Radzieckim, tak jak grupa Rosjan, którą podglądałem, przeważnie sami zbierali i sporządzali potrzebne im specyfiki. Dzisiaj jest to potężny i świetnie zorganizowany przemysł.


W Kirgizji zdarza się, że ludzie głodują. Padły tam albo zostały zlikwidowane wszystkie kołchozy, a dawni kołchozowi czabani, czyli pasterze, na odchodne dostali po dziesięć baranów, z których dziewięć im od razu odebrano na poczet długu, jaki zaciągnęli w sklepie.


Państwo nad niczym tu nie panuje. Kołchozowa arystokracja dopuszcza się niewiarygodnych świństw, przemysł niemal nie istnieje, pada zakład za zakładem, nikt nawet nie wie, jakie jest bezrobocie. Pracują tylko ludzie zajmujący się handlem i sfera budżetowa, która jednak miesiącami nie dostaje wypłaty. Podobnie milicjanci zwalczający narkotyki. Są rejony, na przykład w dolinach Toktogulskiej i Issykkulskiej, gdzie ludzie latami nie widzieli pieniędzy.


Walutą jest więc korobok - balasek haszyszu wielkości małego

cygara. Kiedy go kupujesz na bazarze, musisz zapłacić 250 somów (13 dolarów), w rozliczeniach miejscowych jest dużo tańszy. Na wiosnę każdego roku w góry jadą samochody wyładowane towarami. Narkotykowe mafie rozdają żywność, wódkę, żywy inwentarz, ubrania. Dają za darmo, ale w sierpniu czy wrześniu przyjadą znowu i od każdego wezmą po pół korobka za butelkę wódki, 5 za szkolny fartuszek i komplet podręczników, 20 za worek mąki, 500 za krowę. Strach nawet pomyśleć, co by było, gdyby ktoś na czas nie przygotował haszyszu.


Narkotyki są jedynym źródłem utrzymania dla tysięcy kirgiskich rodzin. W górach całymi rodzinami wychodzi się na polany i ciężko pracuje od świtu do nocy. Ludzie mówią: "Idziemy zbierać pieniądze". Potem nocami siedzą w domach i trą w dłoniach zebrane liście, żeby przyjęły konsystencję plasteliny. Tak zresztą w żargonie nazywają haszysz.


- Anasza działa podobnie jak wódka - mówi Aleksander Zeliczenko, były pułkownik milicji. - Przez wiele lat byłem członkiem komisji poborowej, która brała chłopaków do wojska i milicji. Mieliśmy mnóstwo takich, którzy od dziecka palili marihuanę. Od razu można ich poznać.


Fizycznie niby normalni, wyrastali na normalnych byczków, a mózgi mieli też jak byczki. Patrzyli spode łba i buczeli. O cokolwiek człowiek zapytał, oni jednym słowem odpowiadają albo nie rozumieją. To byli chłopcy z niepełnych, patologicznych rodzin, którzy nie kończyli dziesięciolatek, więc byli przenoszeni do szkół technicznych [gorsze wydanie naszych zawodówek]. Tam i przestępczość była duża, i wszystkie socjalne i ekonomiczne problemy Związku Radzieckiego. Teraz portretu socjalnego narkomana już zrobić nie można. Może nim być syn kołchoźnika, bezrobotnego, inteligenta i byłego pracownika aparatu partyjnego.
 
Ostatnia edycja:



Z kodem HASZYSZ dostajesz 20% zniżki w sklepie Growbox.pl na wszystko!

nasiona marihuany
Góra Dół