nasiona marihuany

Muchomor Czerwony - Hardcore dla wytrwałych

Wyszukiwarka Forumowa:

Synthol

Active member
Rejestracja
Sie 19, 2015
Postów
43
Buchów
0
Muchomor Czerwony.


Dla niewprawnych grzybiarzy piszę ten mini poradnik, oraz z powodu braku konkretnch materiałów na temat spożywania amanit...

Muchomory mogą być kuszące, przez swoją dostępność więc postaram się przedstawić wam całą wiedzę jaką posiadłem o amanitach... a więc:

1. Działanie: faza muchomorowa jest niezwykle nieprzewidywalna i raczej "trudna", niepolecana dla niedoświadczonych tripperów. Jest to silna psychodela z intensywnymi halucynacjami. Zgodnie z erowidem: euforia, uczucie że "jest mi dobrze", relaks psychiczny, śnienie na jawie (stan w pewnym sensie podobny do świadomego śnienia), psychodeliczne odczucia jak czucie zapachu słów, czy słyszenie kolorów, halucynacje słuchowe, uczucie senności oraz wybuchy energii, zmiany percepcyjne, rozmyte pole widzenia, pogorszenie akomodacji wzrokowej, mogą wystapić mdłości ( również ból brzucha), od średnich, do piekielnie intensywnych, nie do zniesienia, podniesione ciśnienie, napięcie mięśni. Po zjedzeniu grzybów można przypalić mj aby usunąc mdłości.

2.Substencje czynne:
muscymol (inaczej muskimol,muscimol) - ten alkaloid nas interesuje, on odpowiada za halucynogenne działanie muchomora.
kwas ibotenowy - dosyć silna toksyna, ale przy suszeniu, oraz podgrzewaniu do 70% rozpada się na muscymol.
-muskazon i muskaryna - te toksyny występują w śladowych ilosciach i nie ma co się ich obawiać. muskazon ma właściwości halucynogenne.



3. Zbiory: najlepiej zbierać na początku sezonu (sierpień-wrzesień) gdyż te grzybki mają mniej trujących toksyn. Trzeba uważać aby się nie pomylić i nie zerwać muchomora czerwonawego. On jest raczej niejadalny. Od czerwonego odróznia go brak białych kropek.
Muchomor czerwony

4. Suszenie: ważna część. Sprawa polega na tym, że świeży muchomor ma malutko muscymolu, a dużo kwas ibotenowego. Powinno się suszyć w suchym, ciepłym i przewiewnym miejscu. Można wcześniej pokroić na plasterki dziada, zeby proces szybciej przeszedł i mniejsza szansa była ze zgnije albo go robaki wsuną. Potem jeszcze można podgrzać susz w piekarniku w niewysokiej tempreturze (potrzebne jest ponad 70 stopni C) aby mieć pewnośc że nie ma w nim kwasu ibotenowego.

5. Dawkowanie: Ogólnie dawkowanie wygląda tak: 1-5 gramów suszu(1 kapelusz średniej wilekości) - słabo, 5-10 średnio (2-3 kapelusze) , 10-30 mocno - (3-6 kapeluszy). Na chrzest dawki większe niż 10 gramów są niepolecane.... z tak silnymi substancjami nie wolno szarżować.

6. Uwagi (na ten dział zwróćcie największą uwagę): Śmiertelnosć zatruć muchomorem czerwonym wynosi 2-5%. Muscymol to kur***ko silny psychodelik, traumatyczne przeżycia wywołane intoksykacją nim mogą prowadzić do cięzkich chorób psychicznych. To ze muchomor czerwony jest halucynogenny, nie znaczy ze wszystkie takie są. Inne muchomory zawierają silne trucizny jak amanityna które są śmietelnie trujące.

7. Palenie muchomorów: powoduje efekty, ale znacznie bardziej słabe niż jedzenie. Raczej niepolecana metoda.


źródło hyperreal.info
 

mr.whitewidow

## King of the Road ##
Weteran
Rejestracja
Lis 4, 2014
Postów
3,280
Buchów
25
Probowales kiedys sam zjesc tego grzybka?
Jakos jak widze takiego muchomora na mysl przychodzi mi niewydolnosc watroby i smierc.

Kiedys to zapalilem, poczestowal mnie kumpel z fifki ale nic nie klepnelo (na szczescie) teraz juz bym sie nie odwazyl...
 

Synthol

Active member
Rejestracja
Sie 19, 2015
Postów
43
Buchów
0
Jadłem dwa lata temu, trip niezbyt miło wspominam... I NIE POLECAM! Straszne nudności, zawroty głowy(Piłem tego dnia jeszcze alkohol)... Czasem były momenty, że świat się przewracał a ja razem z nim... Psychoza i rozkminy okropne. Zjadłem tylko jeden kapelusz o średnicy ok 8 cm.. Tu już działa muscymol, to całkiem inna bajka niż psylocybina...
 

Synthol

Active member
Rejestracja
Sie 19, 2015
Postów
43
Buchów
0
Dlatego odradzam tego typu zabawy.

Pozdro!

To była niewymierzona dawka... Nikogo Nie nakłaniam do spożywania <palacz>

Wychodziła gromada niosąca krobeczki,

Koszyki, uwiązane końcami chusteczki,

Pełne grzybów; a panny w jednym ręku niosły,

Jako wachlarz zwiniony, b o r o w i k rozrosły,

W drugim związane razem, jakby polne kwiatki,

O p i e ń k i i rozlicznej barwy s u r o j a d k i:

Wojski miał m u c h o m o r a. Z próżnemi przychodzi

Rękami Telimena, z nią panicze młodzi.

Pan Tadeusz Księga trzecia UMIZGI

Spór na tle epoki
Spór o muchomora nie sprowadzał się oczywiście do kontrowersji narosłej wokół pojedynczego i wyrwanego z kontekstu fenomenu o charakterze etnograficznej ciekawostki, a jego implikacje okazały się wkrótce znacznie poważniejsze niż początkowo sądzono. Ogłoszenie wyników badań Wassona zbiegło się bowiem w czasie z odkryciem i rozpowszechnieniem w środowiskach akademickich półsyntetycznego halucynogenu jakim był dwuetyloamid kwasu lizygerowego, bardziej znany jako LSD. Niezwykłe zainteresowanie z jakim spotkał się ów specyfik, spowodowało prawdziwą erupcję publikacji, projektów i polemik poświęconych nieznanej wcześniej szerszej publiczności kategorii substancji, określanych (zależnie od kontekstu i stosowanego modelu badawczego) mianem halucynogenów, psychozomimetyków, psychedelików lub (w późniejszym okresie) enteogenów.


Znaczenie i dalsze implikacje
Kwestia muchomora, utożsamionego później przez wielu badaczy z wedyjską Somą czy zaratusriańską Haomą, ma tu znaczenie symboliczne, stanowi bowiem początek poważniejszej refleksji nad miejscem enteogenów w kulturze. Razem z pracami Rogera Heima i wczesnymi, zapomnianymi odkryciami Victora Reko, dzieło badawcze Gordona Wassona otworzyło bowiem, jak określił to Claude Levi-Strauss "perspektywy na nowe i szczególnie płodne pole badań - etnomykologię", równolegle z którą, rodziła się ukierunkowana na relację człowieka ze światem roślin w kontekście kulturowym etnofarmakologia i etnobotanika, z tak wybitnymi "ojcami założycielami" tychże dziedzin jak Richard Evans Schultes chociażby.

Nie jest więc do końca istotne czy Amanita muscaria była faktycznie wedyjską Somą, nie chodzi tu również o "psychodeliczny redukcjonizm" każący upatrywać w stosowaniu halucynogenów początków religii, sztuki, a nawet samoświadomości Homo sapiens, nie chodzi również o polityczne czy kontrkulturowe obsesje, a o przywrócenie enteogenom właściwej pozycji w nauce, potraktowanie ich jako poważnego problemu badawczego - próbę ogarnięcia zjawiska, bez zbędnych emocji, irracjonalnych uprzedzeń jak i nadmiernej ekscytacji. Zachodnia nauka do pewnego momentu zgodnie podążała tym tropem, uzupełniając ogół gromadzonej wiedzy doniesieniami z przeróżnych dziedzin i subdyscyplin badawczych. Działo się tak aż do wybuchu kontrkultury lat 60-tych XX wieku, kiedy to kwestie polityczne utrudniły dalszą obiektywną dyskusję, polaryzując scenę akademicką i zmuszając wielu szanowanych luminarzy do ustawienia się wobec administracji Nixona na pozycjach niemal dysydenckich lub oportunistycznego wycofania sie z dyskusji wogóle, ignorując temat, marginalizując go i łącząc jednoznacznie z dekadencką rewoltą oszalałych z dobrobytu "dzieci kwiatów".


Drzwi percepcji za żelazną kurtyną
Ta druga opcja ideowa odcisnęła się wyraźnym piętnem zwłaszcza na nauce uprawianej w krajach dawnego bloku wschodniego. O ile bowiem lata pięćdziesiąte, a zwłaszcza sześćdziesiąte i siedemdziesiąte ubiegłego wieku były w kręgach akademickich Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej okresem niezwykłego zainteresowania - by nie rzec fascynacji halucynogenami rozpatrywanymi we wszelkich możliwych kontekstach, o tyle w krajach leżących po drugiej stronie żelaznej kurtyny taki problem badawczy praktycznie nie istniał . Tak więc gdy Zachód w ożywionym i zakrojonym na szeroką skalę interdyscyplinarnym dyskursie szybko uporał się z błędem Mircei Eliadego, by swobodnie eksplorować żywe jeszcze relikty archaicznego szamanizmu oraz jego związki z rytualnym stosowaniem roślin halucynogennych - na wschodzie nikogo to nie interesowało.

Nie jest moim zamiarem próba odpowiedzi na rodzące się tu pytanie o przyczyny tak wyrazistego "rozejścia się" zainteresowań badawczych ówczesnych naukowców rozdzielonych polityczną barierą żelaznej kurtyny. To fascynujące skądinąd zagadnienie warte jest jak sądzę odrębnej analizy wykraczającej znacznie poza ramy niniejszej pracy. Z pewnością wspomnieć jednak należy o wciąż wyraźnie odczuwalnych "rozejścia" tego skutkach i zasygnalizować przynajmniej możliwe jego przyczyny.


Święte grzyby a sprawa polska
Zaczynając od skutków, najbardziej oczywistym z nich wydaje się całkowity niemal brak rodzimych publikacji naukowych związanych z omawianą problematyką. Pozycje w języku polskim - w tym tłumaczenia, które ukazały się w ciągu ostatnich czterdziestu lat, policzyć można na palcach obu rąk, podczas gdy lista tytułów w języku angielskim, hiszpańskim bądź niemieckim obejmuje tysiące pozycji i wciąż się wydłuża. Co więcej, nasze biblioteki - także te uniwersyteckie - praktycznie nie dysponują tego rodzaju literaturą, nawet w języku orginału. Równie znamienny jest fakt powszechnej nieobecności zagdnienia w programach kształcenia akademickiego oraz brak rodzimych autorytetów (czy choćby autorytetu) w tej dziedzinie. Najbardziej zdumiewa jednak, występujące do niedawna w polskiej literaturze naukowej zjawisko konsekwentnego przemilczania, marginalizowania a w najlepszym wypadku zniekształcania, oczywistych wydawałoby się i powszechnie znanych faktów.

Znakomitym przykładem ilustrującym takie tendencje wydaje się próba starannego wymazania muchomora czerwonego z etnograficznego obrazu rdzennych kultur Syberii.

W celu lepszego unaocznienia takiego działania zestawmy kilka faktów:

1. W 1860 roku brytyjski naturalista Mordechaj Cubitt Cooke publikuje w Londynie książkę The Seven Sisters Of Sleep, historyczne studium substancji psychoaktywnych, w której cały rozdział poświęcony jest syberyjskiemu kultowi Amanita muscaria. Publikacja ta odbija się na tyle szerokim echem, że kwestie omawianej w niej makropsji i mikropsji będącej efektem zażycia grzyba inspirują później Lewisa Carolla, który umieszcza te wątki w Alicji w krainie czarów.

2. W opublikowanej w 1968 roku książce Soma: Divine Mushroom of Immortality, Gordon Wasson dokonuje zestawienia pełnej antologii wczesnych doniesień dotyczących użycia muchomora na Syberii. Antologia ta zawiera ponad 105 stron relacji z kilkudziesięciu źródeł.

3. W latach 1960-1970 przez środowisko etnologów przetacza się burzliwa debata dotycząca mitycznej Somy, utożsamianej z muchomorem przywoływanym zawsze w kontekście rytualnego zastosowania przez tubylcze ludy Syberii. W debacie tej biorą udział niekwestionowane wówczas autorytety antropologii i innych dziedzin pokroju Claude`a Lévi-Straussa, Westona La Barre`a, Richarda Schultesa i wielu innych.

4. Od tego czasu każda naukowa, czy też popoularnonaukowa pozycja na temat szamanizmu, rozpoczyna się zazwyczaj od opisu reliktów praszamanizmu syberyjskiego i stosowanego w ich kontekście grzyba.

5. W ogromnej większości tych publikacji przytaczane są relacje polskich zesłańców Adama Kamieńskiego-Dłużyka i Józefa Kopcia.

Tymczasem, w obszernym piśmiennictwie polskim dotyczącym etnograficznego obszaru syberii próżno dopatrywać się jakichkolwiek wzmianek o kulcie muchomora. By nie zanudzać czytelnika obszernym a jałowym zestawianiem istniejących pozycji uzasadniających moją tezę, jako znamienny przykład wymienię tu pracę Marii M. Kośko zatytułowaną Mitologia ludów syberii, w której omawia ona szczegółowo mitologie kilku, także najbardziej "muchomorowych" plemion syberyjskich - Ketów i Nieńców. Otóż w całej tej - jak najbardziej naukowej - pozycji, w znacznej mierze poświęconej reliktom szamanizmu, nie pojawia się nawet wzmianka o kulcie muchomora. Mamy i owszem szamana jako szaleńca, histerię arktyczną oraz obrzędy kałmania, ale Amanita muscaria nie występuje nawet w najdrobniejszym przypisie! Jak wielu starań dołożyć trzeba by pominąć tak istotny dla opisywanej kultury wątek! Trudno posądzać autorkę o zwyczajną ignorancję, a także wassonowskie teorie o "mykofobicznym" nastawieniu pewnych narodów z całą pewnością nie dotyczą Polaków i innych Słowian.

W kontekście tych rozważań nie sposób jednak zignorować wpływu, jaki na polską etnologię wywierała przez lata etnologia radziecka - przesycona ideologią, skrępowana cenzurą i poddawana nieustannej presji ze strony władzy uosabianej przez Partię. Stosunek tej ostatniej do badań o charakterze etnofarmakologicznym - a już z całą pewnością do badań tego rodzaju prowadzonych na własnym terenie, był jak można przypuszczać niezbyt entuzjastyczny. Jak zauważa Jonathan Ott w Pharmacotheonie[14], ostatnią relację dotyczącą konsumpcji muchomora przez rdzennych mieszkańców Syberii opublikowano w pierwszej dekadzie dwudziestego wieku. Od tego czasu, przez kolejne osiemdziesiąt lat, z obszaru kontrolowanego przez ZSRR nie wydostaje się nic, co mogłoby rzucić jakiekolwiek światło na dalsze losy tego zwyczaju. Zgodnie z założeniami władzy radzieckiej, w Kraju Rad nie istniał problem substancji psychoaktywnych innych niż alkohol etylowy, a prewencyjna blokada niewygodnych ideologicznie zainteresowań badawczych zelżała jak się zdaje dopiero w 1991 wraz z publikacjami estońskiego mikologa Mareta Saara .

Oprócz oczywistego w rzeczywistości realnego socjalizmu braku akceptacji dla nielicujących z wizją zdrowej proletariackiej kultury i utożsamianych z dekadencją "narkotyków", problemem mógł być również sam kontekst w jakim mogłyby one zaistnieć. Mowa tu oczywiście o etnicznym i narodowym wymiarze badań nad tradycyjną obyczajowością, posiadającą nierzadko religijny czy duchowy wymiar.

Dodatkowy wpływ na etnologię polską miał również fakt konsekwentnego wstrzymywania bądź utrudniania przez cenzurę publikacji o charakterze źródłowym (w tym także sławnych zapisków Józefa Kopcia) . Z przyczyn stricte politycznych unikano wprowadzania do głównego strumienia dyskursu naukowego wątków o zabarwieniu historyczno-patriotycznym, odbieranych nierzadko jako antyrosyjskie czy antyradzieckie w swej wymowie.

Czy są zatem owe "białe plamy" w etnologii polskiej stosowaną odruchowo i niejako z przyzwyczajenia formą swoistej autocenzury odziedziczonej po nauce radzieckiej? Czy mamy tu do czynienia z głębokim, opartym na naukowych przesłankach przekonaniem o niewielkim, drugorzędnym znaczeniu tych kwestii dla badań nad człowiekiem i tworzoną przez niego kulturą? A może z przeświadczeniem, że wszystko na ten temat już napisano a zainteresowany czytelnik sam dotrze do istniejących gdzieś źródeł?

I wreszcie - czy brak trwającej od pokoleń (jak to ma miejsce na Zachodzie) tradycji badawczej usprawiedliwia powielanie naszej niewiedzy?

Pytania tu postawione nie dotyczą oczywiście tylko polskiej etnologii lecz również polskiej psychologii, religioznawstwa, socjologii i innych dziedzin nauki, których tradycyjne obszary badawcze spotykają się w multidyscyplinarnym dyskursie zapoczątkowanym odkryciami Schultesa, Hoffmana, Wassona czy Grofa.


W ostatnich latach jesteśmy świadkami powolnego otwierania się polskich środowisk naukowych na lekceważoną dotąd problematykę enteogenów, a wspomniana wyżej tendencja do przemilczania czy ignorowania pewnych danych występuje coraz rzadziej. W publikacjach akademickich kwestia relacji człowieka i roślin halucynogennych powoli zajmuje należne sobie miejsce , ukazują się pierwsze od czasów Sary Benetowej dzieła o charakterze monograficznym i pojawiają badacze o międzynarodowej renomie. Wydaje się jednak, że wobec atmosfery skandalu i swoistej histerii jaką nadal otaczane są u nas substancje psychoaktywne oraz (wynikających zwykle z niedoinformowania) kontrowersji jakie wzbudzają próby swobodniejszej na ich temat dyskusji , szanse na uzupełnienie ogromnych braków w literaturze specjalistycznej są niewielkie, a zainteresowany czytelnik nadal nie dysponuje żadną przekrojową, bogato udokumentowaną publikacją, mogącą stanowić dla niego wiarygodny punkt odniesienia w potoku zalewającej go dezinformacji .


Źródło : http://www.taraka.pl/rola_muchomora
 

420000000

Well-known member
Weteran
Rejestracja
Maj 19, 2008
Postów
2,151
Buchów
2
W czasach gdy dopalacze wchodziły na rynek u nas czyli rok 2007/2008 można było kupić susz muchomora czerwonego wymieszanego z jakimś innym specyfikiem w formie jointa, po opiniach zawodników którzy wykazali się odwagą i zapalili to było całkiem niezłe:freak:
Darmowe ćpanie z lasu, forma jedzona jest napewno bardziej hardkorowa i nie sądze żeby było to cos fajnego.
 

Rivi1

Well-known member
Weteran
Rejestracja
Gru 2, 2015
Postów
518
Buchów
5
Muchomor czerwony to kiedyś bardzo popularny psychodelik. Często używany. Ludzie nie używają, bo czasy się zmieniają, ludzie się zmieniają. Na dzień dzisiejszy, jaki odsetek ludzi stosuje psychodeliki dla poszerzania percepcji, zrozumienia sobie, życia.. ? Po to się ich używa, nie dla zabawy. No i .. mieszać z alkoholem i potem dziwić się że się źle człowiek czuje, jak same w sobie muchomory obciążają żołądek, nudności zawsze występują. Palony nie polecany, jedzony już tak. Swoje miano "święty grzyb' to też chyba czemuś zawdzięcza.

Nie jadłem, dużo słyszałem i czytałem. Bardzo interesujący psychodelik ;)
 

Pustelnik

Z Lasu
Weteran
Rejestracja
Kwi 13, 2015
Postów
584
Buchów
775
Jakiś czas przechowywania jest? Czy traci właściwości? Ktoś coś wie? Może ekstrakty?
 

mr.whitewidow

## King of the Road ##
Weteran
Rejestracja
Lis 4, 2014
Postów
3,280
Buchów
25
Eeee każdy dobrze wie, że lepiej zjeść garść grzybków a nie kombinować i teoretyzować...

@rivi where are youu ?
 

BlackMen

Well-known member
Weteran
Rejestracja
Gru 14, 2014
Postów
3,600
Buchów
2,366
Odznaki
1
Sezon na muchomory pełną parą ktoś zbiera ? :D
 

ceu

Well-known member
Weteran
Rejestracja
Paź 4, 2015
Postów
1,143
Buchów
1,397
U mnie dużo ale tych czerwonawych bez kropek.
 

wd40

Well-known member
Rejestracja
Mar 6, 2011
Postów
378
Buchów
624
Tutaj masz ewidentny przyklad ze jeden ma(ten w srodku) kropki a reszta nie. Pare dni obitych deszczowych i tak może być.
Pozdro

Screenshot_20221001-191843_Gallery.jpg
 

BlackMen

Well-known member
Weteran
Rejestracja
Gru 14, 2014
Postów
3,600
Buchów
2,366
Odznaki
1
Dokładnie dreszcze mogą zmyć na młodym owocniku osłonkę która jest odpowiedzialna za białe kropki :p albo jest zbyt mokry... Wtedy osłonka poprostu się nie zatrzyma na owocniku
 



Z kodem HASZYSZ dostajesz 20% zniżki w sklepie Growbox.pl na wszystko!

nasiona marihuany
Góra Dół