- Rejestracja
- Sty 30, 2011
- Postów
- 944
- Buchów
- 1,258
- Odznaki
- 3
Wiele osób pyta o rozmaite rzeczy dotyczące uprawy grzybów. Pojawiają się pytania o szczegóły konkretnych etapów uprawy jak i o podstawy takie jak zdobycie zarodników. W poniższym poradniku postaram się Wam przybliżyć możliwie jak najdokładniej cały przebieg tego procesu. Od A do Z.
Uwaga na początek: jeśli nadużywam słowa sterylne znaczy, że każde narzędzie trzeba opalać lub przemywać alkoholem, tak jak i przestrzeń roboczą, a na naszych łapkach znajdują się rękawiczki. Przesadna czystość jest niezwykle ważna przez większą część uprawy.
1) Sprzęt potrzebny do rozpoczęcia uprawy.
Tak samo jak przy uprawie MJ, również przy grzybach potrzeba odrobiny sprzętu. Jest to na szczęście niewielki nakład finansowy.
-szybkowar (jest to obowiązkowy zakup, nie warto się łudzić że bez niego się uda)
-sterylne rękawiczki, igły, strzykawki, folia aluminiowa, gumki recepturki, alkohol do odkażania, waciki, zapalniczka
- plastikowe pudełko, niskie o dużej powierzchni, w bokach należy zrobić dziurki wentylacyjne, zaś pudło wysypać czymś co trzyma wilgoć i jest nieorganiczne jak wermikulit lub dolomit
- słoiki i szklanki
2) Jak zdobyć odcisk
Są różne sposoby, można zamówić w internecie, nie jest trudny zakup takowego, drugim sposobem jest wygranie openprinta na forum, trzeci sposób to zgłoszenie się do fsre.nl FSRE jest to mała organizacja, jeśli tak ją można nazwać, która kultywuje hobby jakim jest uprawa grzybków halucynogennych, są bankiem printów z całego świata, dodam, że zdobycie jednego printa to koszt 2euro oraz opłacenie listu do Holandii. Poniżej przedstawię właśnie 3 sposób.
a) Na białej kopercie napisz adres FSRE i przyklej znaczki by opłacić jej podróż do Holandii (zwykłym, nie poleconym)
b) Stwórz drugą białą kopertę (polecam by była mniejsza) ze swoim adresem zwrotnym.
c) Przyklej 2 euro do kartonika, tak aby nikt nie wymacał takiego bogactwa.
d) Włóż kartonik z 2 euro do zwrotnej koperty.
e) Włóż kopertę zwrotną, wraz z Twoją listą życzeń strainów do głównej koperty.
d) Zaklej gotowy zestaw i wyślij go w podróż.
Pełna instrukcja dostępna jest na stronie FSRE. Pamiętajcie, nie wolno być żydem i zamawiać więcej niż 1 odcisk w miesiącu. Wypada również przy następnym zamówieniu włożyć podpisane własne odciski. Bank jest organizacją Non profit, a odciski pochodzą od ludzi. Ja zawsze wysyłam około 1-3 odcisków z powrotem. Po pewnym czasie możecie spodziewać się nagrody w Waszej skrzynce na listy:
3) Sterylizacja i szczepienie kolonii. Co, jak, gdzie i kiedy. Najlepsze metody tworzenia kultur miodowych oraz strzykawek z zarodnikami.
Skoro mamy już potrzebny sprzęt i udało nam się zdobyć odcisk przystępujemy do działania. W pierwszej kolejności należy zrobić strzykawkę, którą będziemy zaszczepiać nasz substrat. Poszczególne kroki to:
a) Przygotuj miejsce działania. Ja używam szklanej pułki w łazience lub pralki. Odkażam je wcześniej alkoholem. Pomieszczenie można również spryskać alkoholem. Pamiętajmy o czystości! Najlepiej zamknąć to miejsce i nikogo nie wpuszczać.
b) Bierzemy zwykły garnek, nalewamy wody, wrzucamy dwa kieliszki (takie jak do wódki) i gotujemy aż do wrzenia. Pozwalamy przez kilka minut im wrzeć (będą sterylne). W między czasie zmontowywujemy igły ze strzykawkami. Strzykawkami zasysamy delikatnie wrzącą wodę. Tym samym mamy sterylną igłę i sterylną wodę w środku. Wkładamy do wrzącej wody na chwilę widelec i wyciągamy nim kieliszki na sterylny talerz (przetarty wcześniej alkoholem). Kieliszki ustawiamy jeden na drugim. Taki zestaw niesiemy do naszego pomieszczenia roboczego.
c) Zostawiamy zestaw do ostygnięcia. Ponieważ zbyt ciepła woda zabije nam zarodniki. Najlepiej by wystygło do temperatury pokojowej, max 30 stopni.
d) Kiedy wyczekaliśmy już swoje. Ściągamy kieliszek z góry. Otwieramy naszego printa i sterylnym nożem (najlepiej nóż wypalić zapalniczką i poczekać aż przestygnie) zdrapujemy zarodniki z niego do kieliszka.
e) Bierzemy strzykawkę z sterylną wodą i wtłaczamy ją do kieliszka. Zarodniki zmieszają się z wodą. Powtarzamy tą czynność kilkukrotnie aby jak najwięcej zarodników zawisło w wodzie. Ostatnim razem zaciągamy całość do strzykawki. Opalamy igłę ogniem do czerwoności. Zakładamy osłonkę, a strzykawkę zawijamy w sterylne sreberko.
f) Tak powstały zestaw musi się nawodnić przez co najmniej 24 godziny.
Tutaj możesz przerwać czytanie i przejść do punktu 5. Śmiało nie musisz tego robić, a i tak powinno Ci wyjść. Jeśli jednak chcesz poznać mały sekret, który wymaga od Ciebie minimalnie większego nakładu pracy, a da Ci przewagę na dalszych etapach pracy to czytaj dalej. Tym sekretem jest MIÓD.
g) Weź mały słoik, nalej do niego wody i rozpuść w nim pół łyżeczki prawdziwego miodu. Prawdziwy miód rozpoznasz po tym, że się krystalizuje.
h) Wywierć dziurkę w pokrywce słoika (tak aby przeszła przez nią igła strzykawki). Zakręć słoik, na wieczko nałóż sreberko i zabezpiecz gumką recepturką. Zrób najlepiej dwa do czterech słoików. Jeśli jeden, mówiąc kolokwialnie spie****isz, to w innych będziesz miał wszystko cacy.
i) Tak powstałe zestawy włóż do szybkowara i szybkowwaruj do 10-15 minut po rozpoczęciu uciekania większej ilości pary przez zawór bezpieczeństwa.
j) Po całym zabiegu daj Twoim słoikom odpocząć i ostygnąć. Powinny wyglądać tak:
i) Teraz przygotuj sobie powierzchnie roboczą (musi być sterylna). Weź strzykawkę z zarodnikami i słoiki, wacik z alkoholem oraz powycinane nowe sreberka na wieczka. Zrywaj sreberko, wpompuj wodę z zarodnikami ze strzykawki (ja z jednej strzykawki robię zwykle 4 słoiki), przecieraj wieczko i sreberko wacikiem z alkoholem. Nakryj wieczko sterylnym sreberkiem i zabezpiecz gumką.
Tak powstałe miodki wstaw do swojego inkubatora (kawałek sterylnej szafki, na początku wykładałem sreberkiem później dałem sobie spokój).
j) Po pewnym czasie zauważysz rosnącą meduzę w Twoim miodzie. Jeśli coś zrobiłeś nie tak meduza wypłynie na powierzchnie i zacznie pleśnieć. Jeśli trzyma się pod powierzchnią wody wszystko jest git (masz 100% pewności na zdrowy materiał do zaszczepiania i w tym miejscy oszczędzasz sobie dalszej pracy jeśli odcisk był zakażony). Meduza wygląda mniej więcej tak:
k) Tak powstałą meduzę musisz zaciągnąć do sterylnych strzykawek. Nie jest to łatwe bo zatyka ona igły. Mój sposób na to jest następujący. Sterylnym widelcem rozbijam meduzę na bardzo małe strzępki. Odkażam igłę nad ogniem i sterylną strzykawką zaciągam wodę z meduzą. Wymaga to wprawy także, radzę wyposażyć się w sporą liczbę strzykawek. Po zaciągnięciu mieszanki, strzykawka nad ogień, osłonka na igłę, strzykawka w sreberko i niech taki zestaw czeka, aż będzie co nim zaszczepiać.
4) Ciastka, tacki czy worki? Czyli jak przygotować odpowiedni substrat do kolonizowania naszych kosmitów.
Osobiście opiszę Wam metodę ciastek – gdyż tą metodę lubuję. Substrat (czyli to co będzie papu dla grzybków) tworzymy z zmielonego drobno brązowego ryżu (biały ryż jest zły), wody i wermikulitu. Ryż brązowy zwykły ze sklepu, mielimy na tak zwaną mąkę ryżową. Ja używam starego młynku z PRLu do kawy.
Wermikulit można kupić na aukcjach lub sklepach ogrodniczych. Jeśli mamy już te składniki gotowe, mieszamy to w misce w proporcjach:
- 1,5 części mąki z brązowego ryżu
- 4 części wermikulitu
- 2 części wody (z wodą ostrożnie, nie za dużo nie za mało)
Cała mieszanka powinna mieć lepką konsystencje. Kiedy nakładamy ją do szklanek (zwykłe szklanki 250ml od babci) mieszanka musi dobrze, aczkolwiek luźno leżeć. Nakładamy do 4/5 szklanki i przysypujemy na wierzch samym wermikulitem. Wermikulit ten będzie stanowił nam swoistą barierę przed zakażeniami, a w późniejszym czasie będzie trzymał wilgoć i odżywiał ciacho. Na końcu zakładamy sreberko i zabezpieczamy gumką.
Kiedy nasze szklanki są gotowe wkładamy je do szybkowaru (pamiętać nalać wody do niego). Szybkowarujemy około 30-40 minut od momentu kiedy zacznie uchodzić para. Kiedy wszystkie nasze szklanki są gotowe i sterylne wewnątrz, wtedy odkładamy je do ostygnięcia - ta sama zasada co wcześniej, wysoka temperatura zabije zarodniki. No to co dzieciaki, boicie się szczepionek? Nie? No to szczepimy!
5) Szczepionki nie są takie złe, z nich biorą się grzybki - czyli zaszczepianie gotowego substratu.
Jeśli wszystkie punkty wykonaliście poprawnie macie sterylne szklanki z substratem oraz strzykawki z zarodnikami (lub meduzą jeśli bawiliście się w miodek patrz pkt.5.g.). Przygotowujemy sterylną przestrzeń roboczą, kładziemy słoiki i strzykawki, zestaw do odkażania (waciki i alkohol), wycięte sreberka do pokrycia szklanek i gumki recepturki. Odkażamy szklanki po ich dotychczasowych sreberkach. Wyciągamy igłę z osłonki, opalamy, czekamy aż wystygnie. Teraz banalna rzecz, wkłuwamy się w każdą szklankę 2 razy blisko przeciwległych ścianek. Czynność powtarzamy na każdej szklance, wpompowując około 2ml łącznie w każdą szklankę. Po tym etapie zakrywamy nowymi sreberkami (przecierając je po wewnętrznej stronie wacikiem z alkoholem) i zabezpieczamy gumkami.
6) Inkubacja zaszczepionego substratu. Problemy, jak wygląda zdrowa grzybnia, czego się ustrzegać.
Jeśli punkt 6 mamy za sobą oznacza, że nasze słoiczki właśnie trafiły do naszego inkubatora. Inkubator czyli nic innego jak czysta szafka w której jest ciepło. Jak ciepło? U mnie panuje temperatura pokojowa około 23-24 stopni. Można dogrzać do 26 stopni. Czy jest sens? Jeśli się komuś śpieszy i lubi sobie życie utrudniać. W praktyce jeśli jest powyżej tych 22 stopni nie warto sobie dupy zawracać. Pamiętajmy, że do inkubatora nie może docierać światło. My też tam za często nie zaglądajmy (czyli kilka razy w ciągu dnia) 2-3 razy na tydzień starczy.
Jeśli wszystko ogarnęliśmy właściwie i nie doszło do zakażenia naszym oczom powinien po jakimś czasie ukazać się taki widok:
Ciastko jest gotowe kiedy biel opanowała cały obszar i nie widzimy nieskolonizowanego substratu. U góry ciacha może być nieskolonizowany wermikulit (ten który wsypaliśmy by chronić ciacho przed zakażeniem). Kiedy wiemy, że ciacho nam nie wyszło? Kiedy oprócz bieli mamy kolory: szary, zielony lub inne. Delikatny żółty czasami oznacza zbyt wysoką wilgotność.
Jeśli ciacho stanie w pewnym momencie i przestanie kolonizować lub pojawią się dziwne przebarwienia ciastko jest do wyrzucenia. Polecam wyrzucić szklankę bez jej otwierania. Tak naprawdę nie wiadomo w takim wypadku jak syf wyhodowaliśmy. Ja bałbym się wdychać jakieś gówno by odżałować 2zł.
7) Zbiornik/terrarium w którym urosną nasze grzybki oraz warunki w nim panujące
Kiedy nasze ciacha przerosły nadszedł czas by je urodzić. Tutaj właściwie osoby którym nie chciało się iść kupić szklanek, a użyli słoików, mają prze***ane. Kombinujcie teraz jak to wyciągnąć. Podpowiem, rozbijcie słoik. Mi na 5 ciach przy rozbiciu słoika 2 wyszły. Jeśli wiernie czytaliście poradnik i stosowaliście się do zaleceń, stuknijcie kilka razy szklanką o podłogę a ciastko samo wyjdzie. Ciastko zostało urodzone. Należy je przełożyć do owocowania. Owocujemy w plastikowym pojemniku z wywierconą delikatną wentylacją. Pojemnik musi być czysty i wypełniony wermikulitem/dolomitem dla zapewnienia odpowiedniej wilgotności.
Ciacha układamy na sreberkach celem odizolowania ich od podłoża (inaczej zaczną tracić energie i wrastać w podłoże). Pojemnik należy wachlować i zraszać (ja kranówką zraszam, można demineralizowaną lub RO) 1-2 razy dziennie. Pamiętajmy, że przy owocowaniu potrzebne jest światło, najlepiej odbite (nigdy bezpośrednie). Najlepiej postawić pojemnik w jakimś miejscu gdzie mamy takie lekki półcień np. za łóżkiem/pod oknem. Temperatura przy owocowaniu powinna być niższa niż przy kolonizacji - tak podają poradniki. Mi owocowało i przy 30 stopniach.
8) Kosmici wystawiają główki – pierwsze piny.
Czekamy, czekamy, czekamy... Zaglądamy do pojemnika nerwowo, aż nakrywamy ich tuż przy lądowaniu. Tak te wypustki to piny, zwane inaczej przybyszami. To zaczątki naszych grzybków i znak, że wszystko idzie we właściwym kierunku.
Jak widzicie ciastka mogą czasami przerosną białym nalotem lub zmienić barwę na sino niebieską. Nie należy się tym przejmować.
9) „Woźny pas mu odwiązał, pas słucki, pas lity, Przy którym świecą gęste kut*sy jak kity” - pierwsze pełnowymiarowe grzybki.
Piny rosną, dochodzą nowe, grubieją. My wachlujemy, spryskujemy i czekamy na taki efekt. Zobaczcie jakie różne grzybki potrafią wyjść. Mnie zawsze ten widok fascynuje i jest najprzyjemniejszy z całej uprawy.
10) Pierwsze plony, kiedy i jak zrywać, jak suszyć i przechowywać.
Grzybki zrywamy kiedy są duże. Czekamy aż kapelusze zaczną się rozwijać. Może odpaść osnówka (błona pod spodem), kapelusze mogą wywinąć na drugą stronę - nie problem. Nie zmienia to ani wagi, ani mocy. Polecam zrywać zaraz po odpadnięciu osnówki, gdyż wtedy zarodniki się nie posypią i nie zrobią nam syfu w boxie. Grzybki przemywamy pod gorącą wodą, możemy odsączyć na papierowym ręczniku a później suszymy. Można w maszynce do grzybów, można na kaloryferze. Ja kładę na talerzyk i wsadzam go na szafę. W takim półcieniu leżą kilka dni i schną naturalnie. Grzybki muszą być suche jak wiór i się kruszyć. Jeśli nam wyschną wsadzamy do strunówek i albo do szafki (kilka miesięcy) albo do zamrażarki (kilka lat).
11) Kolejne rzuty naszych milusińskich - namaczanie ciastek. Co to takiego aborty.
Po oberwaniu grzybków, czyścimy ciastko z abortów. Aborty to nie wyrośnięte piny. Czasami są miniaturowe a czasami wyglądają jak maluśki grzybek. Zwykle mają ciemny kolor. Większe aborty susze normalnie z grzybkami, ponoć są mocniejsze (nigdzie nie ma na to dowodów, ale "ludzie tak gadajO"). Miniaturowe wyrzucam, bo jak wyschną to i tak nic z nich nie będzie.
Kiedy ciastka są wyczyszczone, wsadzamy je do czystej miski/garnka nalewy do niego kranówki, przykrywamy od góry talerzykiem, wkładamy w foliówkę i w chłodne miejsce. Ja wrzucam do lodówki. Taki zestaw powinien przegryźć się 12-24h. Próbowałem dłużej i osobiście nie widzę różnicy. Po tym czasie wyciągamy ciacha i wrzucamy je do boxa na kolejne owocowanie, czyli na II rzut. Ciastka mogą być sine (tak reaguje grzybnia na uszkodzenia) lub czarne od zarodników. W niczym to nie przeszkadza. Kiedy są w boxie, czekamy na kolejnych przybyszów.
12) Otwieranie się kapeluszy, „sianie zamętu” - czyli kiedy i jak robić printy.
Jeśli chcemy przedłużyć gatunek, to wcale nie jest nam potrzebna kobieta, wystarczy bacznie obserwować grzybki i czekać aż zacznie pękać osnówka.
Wybieramy sobie największe kapelusze i czekamy aż osnówka spadnie a kapelusz się delikatnie otworzy. Nie możemy zbyt długo zwlekać, gdyż wysypią nam się wszystkie zarodniki.
Kiedy jesteśmy gotowi, przygotowujemy sterylny stół, rękawiczki na łapy, opalamy sobie nóż i odcinamy nim kapelusze naszych grzybków, tak aby maksymalnie wyciąć nóżkę. Nóżki myjemy i suszymy.
Zaś nasze kapelusze od razu po odcięciu powinny trafić na sterylną folie aluminiową (matową stronę). Kapelusze na foli wkładamy do jakiegoś sterylnego małego pojemnika. Możemy przykryć szklanką, możemy zainwestować w coś co zwie się szalki petriego.
Kapelusze muszą leżeć tak 24 godziny, po czym ściągamy je, myjemy i suszymy. Zaś folia w szalce petriego powinna poleżeć kolejne 24 godziny po to aby zarodniki przeschły.
Kiedy nasze zarodniki nam wyschną, w rękawicach składamy folię na pół, zaginamy boki i taką "kopertę" wkładamy do nowej strunówki. Właśnie zrobiłeś swojego pierwszego printa
13) Samolocik leci do buźki - czyli kulinarnych przygód początek.
Jak jeść nasze grzybki, oto jest pytanie. Możliwości jest kilka. Możemy je oszamać na surowo, możemy zjeść suszone. Możemy suszone pokruszyć i zaparzyć z nich napar i wypić. Możemy również zblendować suszone z sokiem pomarańczowym/z czarnej porzeczki (psylocybina jest lamana przez witamina C do psylocyny, a ta szybko wchodzi i szybko schodzi, jednak wrażenia są mocniejsze i mniej obrywa nasz żołądek). Możliwości jest wiele. Jeśli idzie o ilość polecam wygooglować frazę "kalkulator psylocybiny" i dobrać dawkę do naszej wagi. Tak na pierwszy raz 1,5g suszu doustnie to moim zdaniem dawka zalecana. Więcej możemy spróbować za jakiś czas (nie należy grzybów przyjmować za często gdyż nasz organizm uodparnia się na psylocybine). Pamiętajmy, że jemy na pusty żołądek (kebaba nie wolno) i czekamy. Czasami godzinę, czasami dwie - zależy o od naszego metabolizmu. A co dalej? Wy mi powiedzcie gdzie jesteście
Uwaga na początek: jeśli nadużywam słowa sterylne znaczy, że każde narzędzie trzeba opalać lub przemywać alkoholem, tak jak i przestrzeń roboczą, a na naszych łapkach znajdują się rękawiczki. Przesadna czystość jest niezwykle ważna przez większą część uprawy.
1) Sprzęt potrzebny do rozpoczęcia uprawy.
Tak samo jak przy uprawie MJ, również przy grzybach potrzeba odrobiny sprzętu. Jest to na szczęście niewielki nakład finansowy.
-szybkowar (jest to obowiązkowy zakup, nie warto się łudzić że bez niego się uda)
-sterylne rękawiczki, igły, strzykawki, folia aluminiowa, gumki recepturki, alkohol do odkażania, waciki, zapalniczka
- plastikowe pudełko, niskie o dużej powierzchni, w bokach należy zrobić dziurki wentylacyjne, zaś pudło wysypać czymś co trzyma wilgoć i jest nieorganiczne jak wermikulit lub dolomit
- słoiki i szklanki
2) Jak zdobyć odcisk
Są różne sposoby, można zamówić w internecie, nie jest trudny zakup takowego, drugim sposobem jest wygranie openprinta na forum, trzeci sposób to zgłoszenie się do fsre.nl FSRE jest to mała organizacja, jeśli tak ją można nazwać, która kultywuje hobby jakim jest uprawa grzybków halucynogennych, są bankiem printów z całego świata, dodam, że zdobycie jednego printa to koszt 2euro oraz opłacenie listu do Holandii. Poniżej przedstawię właśnie 3 sposób.
a) Na białej kopercie napisz adres FSRE i przyklej znaczki by opłacić jej podróż do Holandii (zwykłym, nie poleconym)
b) Stwórz drugą białą kopertę (polecam by była mniejsza) ze swoim adresem zwrotnym.
c) Przyklej 2 euro do kartonika, tak aby nikt nie wymacał takiego bogactwa.
d) Włóż kartonik z 2 euro do zwrotnej koperty.
e) Włóż kopertę zwrotną, wraz z Twoją listą życzeń strainów do głównej koperty.
d) Zaklej gotowy zestaw i wyślij go w podróż.
Pełna instrukcja dostępna jest na stronie FSRE. Pamiętajcie, nie wolno być żydem i zamawiać więcej niż 1 odcisk w miesiącu. Wypada również przy następnym zamówieniu włożyć podpisane własne odciski. Bank jest organizacją Non profit, a odciski pochodzą od ludzi. Ja zawsze wysyłam około 1-3 odcisków z powrotem. Po pewnym czasie możecie spodziewać się nagrody w Waszej skrzynce na listy:
3) Sterylizacja i szczepienie kolonii. Co, jak, gdzie i kiedy. Najlepsze metody tworzenia kultur miodowych oraz strzykawek z zarodnikami.
Skoro mamy już potrzebny sprzęt i udało nam się zdobyć odcisk przystępujemy do działania. W pierwszej kolejności należy zrobić strzykawkę, którą będziemy zaszczepiać nasz substrat. Poszczególne kroki to:
a) Przygotuj miejsce działania. Ja używam szklanej pułki w łazience lub pralki. Odkażam je wcześniej alkoholem. Pomieszczenie można również spryskać alkoholem. Pamiętajmy o czystości! Najlepiej zamknąć to miejsce i nikogo nie wpuszczać.
b) Bierzemy zwykły garnek, nalewamy wody, wrzucamy dwa kieliszki (takie jak do wódki) i gotujemy aż do wrzenia. Pozwalamy przez kilka minut im wrzeć (będą sterylne). W między czasie zmontowywujemy igły ze strzykawkami. Strzykawkami zasysamy delikatnie wrzącą wodę. Tym samym mamy sterylną igłę i sterylną wodę w środku. Wkładamy do wrzącej wody na chwilę widelec i wyciągamy nim kieliszki na sterylny talerz (przetarty wcześniej alkoholem). Kieliszki ustawiamy jeden na drugim. Taki zestaw niesiemy do naszego pomieszczenia roboczego.
c) Zostawiamy zestaw do ostygnięcia. Ponieważ zbyt ciepła woda zabije nam zarodniki. Najlepiej by wystygło do temperatury pokojowej, max 30 stopni.
d) Kiedy wyczekaliśmy już swoje. Ściągamy kieliszek z góry. Otwieramy naszego printa i sterylnym nożem (najlepiej nóż wypalić zapalniczką i poczekać aż przestygnie) zdrapujemy zarodniki z niego do kieliszka.
e) Bierzemy strzykawkę z sterylną wodą i wtłaczamy ją do kieliszka. Zarodniki zmieszają się z wodą. Powtarzamy tą czynność kilkukrotnie aby jak najwięcej zarodników zawisło w wodzie. Ostatnim razem zaciągamy całość do strzykawki. Opalamy igłę ogniem do czerwoności. Zakładamy osłonkę, a strzykawkę zawijamy w sterylne sreberko.
f) Tak powstały zestaw musi się nawodnić przez co najmniej 24 godziny.
Tutaj możesz przerwać czytanie i przejść do punktu 5. Śmiało nie musisz tego robić, a i tak powinno Ci wyjść. Jeśli jednak chcesz poznać mały sekret, który wymaga od Ciebie minimalnie większego nakładu pracy, a da Ci przewagę na dalszych etapach pracy to czytaj dalej. Tym sekretem jest MIÓD.
g) Weź mały słoik, nalej do niego wody i rozpuść w nim pół łyżeczki prawdziwego miodu. Prawdziwy miód rozpoznasz po tym, że się krystalizuje.
h) Wywierć dziurkę w pokrywce słoika (tak aby przeszła przez nią igła strzykawki). Zakręć słoik, na wieczko nałóż sreberko i zabezpiecz gumką recepturką. Zrób najlepiej dwa do czterech słoików. Jeśli jeden, mówiąc kolokwialnie spie****isz, to w innych będziesz miał wszystko cacy.
i) Tak powstałe zestawy włóż do szybkowara i szybkowwaruj do 10-15 minut po rozpoczęciu uciekania większej ilości pary przez zawór bezpieczeństwa.
j) Po całym zabiegu daj Twoim słoikom odpocząć i ostygnąć. Powinny wyglądać tak:
i) Teraz przygotuj sobie powierzchnie roboczą (musi być sterylna). Weź strzykawkę z zarodnikami i słoiki, wacik z alkoholem oraz powycinane nowe sreberka na wieczka. Zrywaj sreberko, wpompuj wodę z zarodnikami ze strzykawki (ja z jednej strzykawki robię zwykle 4 słoiki), przecieraj wieczko i sreberko wacikiem z alkoholem. Nakryj wieczko sterylnym sreberkiem i zabezpiecz gumką.
Tak powstałe miodki wstaw do swojego inkubatora (kawałek sterylnej szafki, na początku wykładałem sreberkiem później dałem sobie spokój).
j) Po pewnym czasie zauważysz rosnącą meduzę w Twoim miodzie. Jeśli coś zrobiłeś nie tak meduza wypłynie na powierzchnie i zacznie pleśnieć. Jeśli trzyma się pod powierzchnią wody wszystko jest git (masz 100% pewności na zdrowy materiał do zaszczepiania i w tym miejscy oszczędzasz sobie dalszej pracy jeśli odcisk był zakażony). Meduza wygląda mniej więcej tak:
k) Tak powstałą meduzę musisz zaciągnąć do sterylnych strzykawek. Nie jest to łatwe bo zatyka ona igły. Mój sposób na to jest następujący. Sterylnym widelcem rozbijam meduzę na bardzo małe strzępki. Odkażam igłę nad ogniem i sterylną strzykawką zaciągam wodę z meduzą. Wymaga to wprawy także, radzę wyposażyć się w sporą liczbę strzykawek. Po zaciągnięciu mieszanki, strzykawka nad ogień, osłonka na igłę, strzykawka w sreberko i niech taki zestaw czeka, aż będzie co nim zaszczepiać.
4) Ciastka, tacki czy worki? Czyli jak przygotować odpowiedni substrat do kolonizowania naszych kosmitów.
Osobiście opiszę Wam metodę ciastek – gdyż tą metodę lubuję. Substrat (czyli to co będzie papu dla grzybków) tworzymy z zmielonego drobno brązowego ryżu (biały ryż jest zły), wody i wermikulitu. Ryż brązowy zwykły ze sklepu, mielimy na tak zwaną mąkę ryżową. Ja używam starego młynku z PRLu do kawy.
Wermikulit można kupić na aukcjach lub sklepach ogrodniczych. Jeśli mamy już te składniki gotowe, mieszamy to w misce w proporcjach:
- 1,5 części mąki z brązowego ryżu
- 4 części wermikulitu
- 2 części wody (z wodą ostrożnie, nie za dużo nie za mało)
Cała mieszanka powinna mieć lepką konsystencje. Kiedy nakładamy ją do szklanek (zwykłe szklanki 250ml od babci) mieszanka musi dobrze, aczkolwiek luźno leżeć. Nakładamy do 4/5 szklanki i przysypujemy na wierzch samym wermikulitem. Wermikulit ten będzie stanowił nam swoistą barierę przed zakażeniami, a w późniejszym czasie będzie trzymał wilgoć i odżywiał ciacho. Na końcu zakładamy sreberko i zabezpieczamy gumką.
Kiedy nasze szklanki są gotowe wkładamy je do szybkowaru (pamiętać nalać wody do niego). Szybkowarujemy około 30-40 minut od momentu kiedy zacznie uchodzić para. Kiedy wszystkie nasze szklanki są gotowe i sterylne wewnątrz, wtedy odkładamy je do ostygnięcia - ta sama zasada co wcześniej, wysoka temperatura zabije zarodniki. No to co dzieciaki, boicie się szczepionek? Nie? No to szczepimy!
5) Szczepionki nie są takie złe, z nich biorą się grzybki - czyli zaszczepianie gotowego substratu.
Jeśli wszystkie punkty wykonaliście poprawnie macie sterylne szklanki z substratem oraz strzykawki z zarodnikami (lub meduzą jeśli bawiliście się w miodek patrz pkt.5.g.). Przygotowujemy sterylną przestrzeń roboczą, kładziemy słoiki i strzykawki, zestaw do odkażania (waciki i alkohol), wycięte sreberka do pokrycia szklanek i gumki recepturki. Odkażamy szklanki po ich dotychczasowych sreberkach. Wyciągamy igłę z osłonki, opalamy, czekamy aż wystygnie. Teraz banalna rzecz, wkłuwamy się w każdą szklankę 2 razy blisko przeciwległych ścianek. Czynność powtarzamy na każdej szklance, wpompowując około 2ml łącznie w każdą szklankę. Po tym etapie zakrywamy nowymi sreberkami (przecierając je po wewnętrznej stronie wacikiem z alkoholem) i zabezpieczamy gumkami.
6) Inkubacja zaszczepionego substratu. Problemy, jak wygląda zdrowa grzybnia, czego się ustrzegać.
Jeśli punkt 6 mamy za sobą oznacza, że nasze słoiczki właśnie trafiły do naszego inkubatora. Inkubator czyli nic innego jak czysta szafka w której jest ciepło. Jak ciepło? U mnie panuje temperatura pokojowa około 23-24 stopni. Można dogrzać do 26 stopni. Czy jest sens? Jeśli się komuś śpieszy i lubi sobie życie utrudniać. W praktyce jeśli jest powyżej tych 22 stopni nie warto sobie dupy zawracać. Pamiętajmy, że do inkubatora nie może docierać światło. My też tam za często nie zaglądajmy (czyli kilka razy w ciągu dnia) 2-3 razy na tydzień starczy.
Jeśli wszystko ogarnęliśmy właściwie i nie doszło do zakażenia naszym oczom powinien po jakimś czasie ukazać się taki widok:
Ciastko jest gotowe kiedy biel opanowała cały obszar i nie widzimy nieskolonizowanego substratu. U góry ciacha może być nieskolonizowany wermikulit (ten który wsypaliśmy by chronić ciacho przed zakażeniem). Kiedy wiemy, że ciacho nam nie wyszło? Kiedy oprócz bieli mamy kolory: szary, zielony lub inne. Delikatny żółty czasami oznacza zbyt wysoką wilgotność.
Jeśli ciacho stanie w pewnym momencie i przestanie kolonizować lub pojawią się dziwne przebarwienia ciastko jest do wyrzucenia. Polecam wyrzucić szklankę bez jej otwierania. Tak naprawdę nie wiadomo w takim wypadku jak syf wyhodowaliśmy. Ja bałbym się wdychać jakieś gówno by odżałować 2zł.
7) Zbiornik/terrarium w którym urosną nasze grzybki oraz warunki w nim panujące
Kiedy nasze ciacha przerosły nadszedł czas by je urodzić. Tutaj właściwie osoby którym nie chciało się iść kupić szklanek, a użyli słoików, mają prze***ane. Kombinujcie teraz jak to wyciągnąć. Podpowiem, rozbijcie słoik. Mi na 5 ciach przy rozbiciu słoika 2 wyszły. Jeśli wiernie czytaliście poradnik i stosowaliście się do zaleceń, stuknijcie kilka razy szklanką o podłogę a ciastko samo wyjdzie. Ciastko zostało urodzone. Należy je przełożyć do owocowania. Owocujemy w plastikowym pojemniku z wywierconą delikatną wentylacją. Pojemnik musi być czysty i wypełniony wermikulitem/dolomitem dla zapewnienia odpowiedniej wilgotności.
Ciacha układamy na sreberkach celem odizolowania ich od podłoża (inaczej zaczną tracić energie i wrastać w podłoże). Pojemnik należy wachlować i zraszać (ja kranówką zraszam, można demineralizowaną lub RO) 1-2 razy dziennie. Pamiętajmy, że przy owocowaniu potrzebne jest światło, najlepiej odbite (nigdy bezpośrednie). Najlepiej postawić pojemnik w jakimś miejscu gdzie mamy takie lekki półcień np. za łóżkiem/pod oknem. Temperatura przy owocowaniu powinna być niższa niż przy kolonizacji - tak podają poradniki. Mi owocowało i przy 30 stopniach.
8) Kosmici wystawiają główki – pierwsze piny.
Czekamy, czekamy, czekamy... Zaglądamy do pojemnika nerwowo, aż nakrywamy ich tuż przy lądowaniu. Tak te wypustki to piny, zwane inaczej przybyszami. To zaczątki naszych grzybków i znak, że wszystko idzie we właściwym kierunku.
Jak widzicie ciastka mogą czasami przerosną białym nalotem lub zmienić barwę na sino niebieską. Nie należy się tym przejmować.
9) „Woźny pas mu odwiązał, pas słucki, pas lity, Przy którym świecą gęste kut*sy jak kity” - pierwsze pełnowymiarowe grzybki.
Piny rosną, dochodzą nowe, grubieją. My wachlujemy, spryskujemy i czekamy na taki efekt. Zobaczcie jakie różne grzybki potrafią wyjść. Mnie zawsze ten widok fascynuje i jest najprzyjemniejszy z całej uprawy.
10) Pierwsze plony, kiedy i jak zrywać, jak suszyć i przechowywać.
Grzybki zrywamy kiedy są duże. Czekamy aż kapelusze zaczną się rozwijać. Może odpaść osnówka (błona pod spodem), kapelusze mogą wywinąć na drugą stronę - nie problem. Nie zmienia to ani wagi, ani mocy. Polecam zrywać zaraz po odpadnięciu osnówki, gdyż wtedy zarodniki się nie posypią i nie zrobią nam syfu w boxie. Grzybki przemywamy pod gorącą wodą, możemy odsączyć na papierowym ręczniku a później suszymy. Można w maszynce do grzybów, można na kaloryferze. Ja kładę na talerzyk i wsadzam go na szafę. W takim półcieniu leżą kilka dni i schną naturalnie. Grzybki muszą być suche jak wiór i się kruszyć. Jeśli nam wyschną wsadzamy do strunówek i albo do szafki (kilka miesięcy) albo do zamrażarki (kilka lat).
11) Kolejne rzuty naszych milusińskich - namaczanie ciastek. Co to takiego aborty.
Po oberwaniu grzybków, czyścimy ciastko z abortów. Aborty to nie wyrośnięte piny. Czasami są miniaturowe a czasami wyglądają jak maluśki grzybek. Zwykle mają ciemny kolor. Większe aborty susze normalnie z grzybkami, ponoć są mocniejsze (nigdzie nie ma na to dowodów, ale "ludzie tak gadajO"). Miniaturowe wyrzucam, bo jak wyschną to i tak nic z nich nie będzie.
Kiedy ciastka są wyczyszczone, wsadzamy je do czystej miski/garnka nalewy do niego kranówki, przykrywamy od góry talerzykiem, wkładamy w foliówkę i w chłodne miejsce. Ja wrzucam do lodówki. Taki zestaw powinien przegryźć się 12-24h. Próbowałem dłużej i osobiście nie widzę różnicy. Po tym czasie wyciągamy ciacha i wrzucamy je do boxa na kolejne owocowanie, czyli na II rzut. Ciastka mogą być sine (tak reaguje grzybnia na uszkodzenia) lub czarne od zarodników. W niczym to nie przeszkadza. Kiedy są w boxie, czekamy na kolejnych przybyszów.
12) Otwieranie się kapeluszy, „sianie zamętu” - czyli kiedy i jak robić printy.
Jeśli chcemy przedłużyć gatunek, to wcale nie jest nam potrzebna kobieta, wystarczy bacznie obserwować grzybki i czekać aż zacznie pękać osnówka.
Wybieramy sobie największe kapelusze i czekamy aż osnówka spadnie a kapelusz się delikatnie otworzy. Nie możemy zbyt długo zwlekać, gdyż wysypią nam się wszystkie zarodniki.
Kiedy jesteśmy gotowi, przygotowujemy sterylny stół, rękawiczki na łapy, opalamy sobie nóż i odcinamy nim kapelusze naszych grzybków, tak aby maksymalnie wyciąć nóżkę. Nóżki myjemy i suszymy.
Zaś nasze kapelusze od razu po odcięciu powinny trafić na sterylną folie aluminiową (matową stronę). Kapelusze na foli wkładamy do jakiegoś sterylnego małego pojemnika. Możemy przykryć szklanką, możemy zainwestować w coś co zwie się szalki petriego.
Kapelusze muszą leżeć tak 24 godziny, po czym ściągamy je, myjemy i suszymy. Zaś folia w szalce petriego powinna poleżeć kolejne 24 godziny po to aby zarodniki przeschły.
Kiedy nasze zarodniki nam wyschną, w rękawicach składamy folię na pół, zaginamy boki i taką "kopertę" wkładamy do nowej strunówki. Właśnie zrobiłeś swojego pierwszego printa
13) Samolocik leci do buźki - czyli kulinarnych przygód początek.
Jak jeść nasze grzybki, oto jest pytanie. Możliwości jest kilka. Możemy je oszamać na surowo, możemy zjeść suszone. Możemy suszone pokruszyć i zaparzyć z nich napar i wypić. Możemy również zblendować suszone z sokiem pomarańczowym/z czarnej porzeczki (psylocybina jest lamana przez witamina C do psylocyny, a ta szybko wchodzi i szybko schodzi, jednak wrażenia są mocniejsze i mniej obrywa nasz żołądek). Możliwości jest wiele. Jeśli idzie o ilość polecam wygooglować frazę "kalkulator psylocybiny" i dobrać dawkę do naszej wagi. Tak na pierwszy raz 1,5g suszu doustnie to moim zdaniem dawka zalecana. Więcej możemy spróbować za jakiś czas (nie należy grzybów przyjmować za często gdyż nasz organizm uodparnia się na psylocybine). Pamiętajmy, że jemy na pusty żołądek (kebaba nie wolno) i czekamy. Czasami godzinę, czasami dwie - zależy o od naszego metabolizmu. A co dalej? Wy mi powiedzcie gdzie jesteście
Ostatnią edycję dokonał moderator: