nasiona marihuany

Dbamy o zdrówko! Jak przeciwdziałać i leczyć choroby przewlekłe.

Wyszukiwarka Forumowa:
R

Rivi

Guest
Cześć !

Znowu ja. Znowu wpadłem na bardzo ciekawy artykuł, poczytałem trochę na temat nowinki z jaką się spotkałem a mianowicie o ASKORBINIANIE SODU, czyli o WITAMINIE C. Nie chodzi mi o kwas askorbinowy, tylko o inną postać mianowicie ASKORBINIAN SODU. Przeczytałem że używa się ją do walki z nowotworami (dożylnie!!), w profilaktyce żeby bardzo mocno wzmacniać organizm w czasie chorób i w czasie pierwszy objawów, na dosłownie wszystko... i na codzień. Co mi tam spróbować.. więc zamówiłem sobie 1kg Askorbinianu sodu czyli witaminy c syntetycznej (naturalna z owoców w takich dawkach jak stosuje ja i poleca np Jerzy Zięba, nie ma opcji ... nie zjadłbyś ich tyle! dlatego zmusiłem się do zakupienia syntetycznej i jest dobrze przyswajalna).

Brała mnie angina, gardło bolało bardzo, kaszel, gorączka już temp w górę szła, to nic zapodałem 5g askorbinianu sodu, katar po 30-40 min minął, po 3-4h zapodałem kolejne 5g gorączka ustała, na następny dzień gardło mnie nie bolało nawet już czerwone nie było. Zacząłem podawać w mniejszych dawkach ale systematycznie askorbinian sodu ok 15g dziennie na początku, potem mniej i mniej aż doszłem do 8-10g i taka dawka jest u mnie stała tyle toleruję tyle nie wywołuje biegunki. Teraz miałem operacje na nodze zakażenie mi się wdało bo na kopalni sobie coś w nogę wbiłem i bahh obrzęk szybko znika, lepiej się czuję, ból słabszy po operacji szybko się zrasta.

Stosuję już od jakiegoś czasu i powiem na choroby na prawdę.. skuteczna jak, nie wiem co no nie znam nic co tak szybko leczy z anginy, przeziębienie u brata w kilka godzin dosłownie. Całą rodzina miała grype żołądkową i przyjmowałem większe dawki witaminy c ale doutnie (askorbinian sodu!) ok 20g i nie zachorowałem jako jedyny! A zawsze chorowałem... więc coś w tym jest ;)

Zjadłem, produkt polubiłem i kupiłem od razu 3 kg starczy na długo. Brat też to je i lepiej się czuje.

Trochę informacji na temat askorbinianu sodu :

Zdj zrobiłem jak to wygląda

DSCF5652.JPG


DSCF5656.JPG


Informacje :

źródło : http://anonymouse.org/cgi-bin/anon-...zyli-czego-prawie-nikt-nie-wie-o-witaminie-c/


Jest rok 1937. Węgierski biochemik Albert Szent- Gyorgyi (1893-1986) odbiera Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny za odkrycie kilka lat wcześniej kwasu heksuronowego zwanego inaczej witaminą C lub kwasem askorbinowym (od „anti-scorbutic” – działający przeciwszkorbutowo). Od tej pory ruszają na całym świecie doświadczenia naukowców z całego świata, chcących odkryć co takiego jeszcze oprócz zapobiegania szkorbutowi potrafi ta medyczna nowinka? Okazuje się, że witamina C potrafi bardzo wiele! To były niezmiernie ważne i można rzecz epokowe badania, bowiem mamy już wtedy pierwsze antybiotyki wyprodukowane z pleśni, lecz cały czas poszukiwano sposobu leczenia rozmaitych chorób (jak też i zapobiegania im), które byłyby jak najskuteczniejsze i jednocześnie jak najmniej toksyczne, głównie zaś chorób wirusowych, bo jak wiadomo antybiotyki w stosunku do wirusów nie są skuteczne. Czasopisma medyczne zaczynają w latach 40-tych pękać w szwach od publikacji związanych z nowo odkrytą substancją, którą ówcześni naukowcy byli autentycznie zafascynowani.

Jest rok 1948. Amerykański lekarz Frederick R. Klenner pracuje w szpitalu Annie Penn Memorial Hospital w Reidsville, w Północnej Karolinie (USA) gdy wybucha epidemia polio obejmująca cały stan. Do szpitala zaczynają się zgłaszać dziesiątki pacjentów z typowymi objawami. Dr Klenner musi dokonać wyboru: po zdiagnozowaniu odstawić chorych na polio pacjentów do centrum kwarantanny (skazując ich na pewne kalectwo) lub rozpocząć na własną rękę leczenie polio megadawkami witaminy C. Jako lekarz z powołania wybiera to drugie rozwiązanie. Już wcześniej leczył tego typu terapią pacjentów chorych na wirusowe zapalenie płuc odnosząc stuprocentowy sukces, więc… czemu nie spróbować z innym wirusem? Bingo! Po 72 godzinach terapii 60 pacjentów chorych na polio wróciło do domu, wszyscy zdrowi i wolni od polio.

Jest rok 1949, dnia 10 czerwca w Atlantic City odbywa się doroczny zjazd Stowarzyszenia Lekarzy Amerykańskich (AMA – American Medical Association). Dr Fred Klenner publicznie prezentuje swój raport na temat dokonanego przez niego podczas epidemii polio całkowitego wyleczenia 60 pacjentów terapią wysokich i często podawanych dawek witaminy C. Żaden ale to żaden z kolegów nie miał nic do powiedzenia, w żaden sposób nie ustosunkował się do wygłoszonego przez Klennera raportu. Nie zrażony tym Klenner miesiąc później, w lipcu 1949 publikuje dokument w czasopiśmie medycznym „Southern Medicine & Surgery”, niestety również bez echa.

Dzisiaj ten dokument (doprawdy wart aby ocalić go od zapomnienia) został przetłumaczony z języka angielskiego i dostępny jest dla każdego w języku polskim, plik można pobrać tutaj:
Pobierz raport 152.47 KB
Pobierz Raport

————————————————————-

Ale jak to…uleczalne?!

No właśnie. Nie chcę być nieuprzejma, ale chyba ktoś tu nas od kilkudziesięciu lat robi ostro w konia. Każe się szczepić maleńkie dzieci głosząc, że jest to „najlepsza metoda” aby uniknąć na przykład polio, które jest podobno nieuleczalne i niechybnie skazuje na okrutne kalectwo, a nawet śmierć. Podobnie jest z innymi chorobami zakaźnymi: ze świnką, odrą, różyczką, grypą czy z Hepatitis -wirusowym zapaleniem wątroby potocznie zwaną „żółtaczką”. Wszystkie te choroby są ponoć nieuleczalne, bo na wirusy podobno lekarstwa jeszcze nie wynaleziono i dlatego „najlepiej się zaszczepić” jak mówią mass media przekazując opinię wyrażaną przez medyczne autorytety. Szkoda, że nie dodają, iż tak naprawdę wstrzykujemy sobie jakiś podejrzany płyn pełen neurotoksyn (sorry, inaczej się szczepionki wyprodukować nie da, taka jest technologia): metali ciężkich, konserwantów, obcych białek i grom wie jeszcze czego – zwyczajnie mówiąc trucizn wędrujących prosto do krwiobiegu i dostających się do naszych organów.

Co prawda powiązania szczepionek z epidemią gnębiących dzisiejsze społeczeństwa chorób (z czego najgłośniejszą była sprawa autyzmu) jak piszą media „nie stwierdzono”, lecz podobnie przecież nigdy nie stwierdzono, że długoterminowo szczepionki są bezpieczne. Tak naprawdę te preparaty są w użyciu za krótko więc logiczne jest, że nigdy nie były długoterminowo badane na wielu pokoleniach naszych przodków (np. nie mają badań pod kątem działania rakotwórczego). Tak naprawdę nikt nie ma bladego pojęcia jakie długoterminowo te preparaty wywołują skutki na przestrzeni pokoleń. To my w zasadzie (i nasi rodzice ewentualnie, a już na pewno nasze dzieci) jesteśmy tym pokoleniem szczurów doświadczalnych, uczciwie mówiąc.

Całkiem podobna sytuacja ma miejsce jeśli chodzi o kilka tysięcy dodatków do żywności: są „dopuszczone” przez odpowiednie instytucje, lecz tak naprawdę badań długoterminowych większość z nowoczesnych wynalazków NIE MA (np. syntetyczne słodziki) i tak naprawdę NIKT NIE WIE jak długoterminowo zachowa się ludzki organizm do którego wnętrza substancja się dostanie, ani czy i jak odbije się to na następnych pokoleniach. To będą wiedzieć może nasze prawnuki, o ile wyniki badań nie zostaną zamiecione pod dywan jak zrobiono to z raportem Klennera. Wszędzie w sprzedaży i to w wolnej sprzedaży, bez recepty, jest Paracetamol (Apap, Codipar, Efferalgan, Panadol, Tabcin itd.). Tak naprawdę NIKT NIE WIE na czym polega mechanizm jego działania, wyobrażacie sobie, że od 1955 roku kiedy został zsyntetyzowany, to jego mechanizm działania do dzisiaj nie został wyjaśniony? O działaniu na kolejne pokolenia nie wspomnę. Nie wiemy tego. Nikt nie wie! Co nie przeszkadza aby substancja była dostępna bez recepty, nawet w pobliskim spożywczaku i każdy wkłada to do gęby nie mając pojęcia co tak naprawdę wkłada ;)

Biznes jest bezlitosny, business is business ;) Póki co zatem lepiej trzymać się od rzeczy nieprzebadanych na pokoleniach raczej z daleka. Uważam wkładanie do ciała nieprzebadanych na pokoleniach substancji (które w dodatku naturalnie nie występują w składzie mojego ciała) za naprawdę głupie! Odmawianie szczepionek moim zdaniem to nie jest „szerzenie ciemnoty”. To raczej propagowanie szczepionek jako jedynego dla nas zbawienia nim jest. Dlaczego? Raport Klennera burzy bowiem bezlitośnie ten obraz, który przez kilkadziesiąt ostatnich lat wypromowały media i autorytety.

W swoim raporcie Klenner opisuje detalicznie wszystkie przypadki jakie udało mu się wyleczyć megadawkami witaminy C różnych chorób uznanych za nieuleczalne. Okazuje się, że nieuleczalne one wcale nie są, jak zapewne wtajemniczeni wiedzą o tym, i to już od kilkudziesięciu lat. Co by jednak było, gdyby tej wiedzy nauczano powszechnie w szkołach medycznych, jak wtedy wyglądałaby nasza planeta, o ile zdrowsze byłyby nasze dzieci, ile istnień można byłoby uwolnić od niepotrzebnego cierpienia lub przed nim uchronić? Pomyśleć tylko, że każdy z 60 pacjentów dra Klennera chorych na polio po terapii witaminą C w odpowiednich (czyli powodujących pozytywną odpowiedź kliniczną) ilościach – wyszedł do domu zdrowiutki i wolny od polio w ciągu… 72 godzin. Polio jak się okazuje można wyleczyć w ciągu zaledwie 3 dni! Podobnie jak świnkę, odrę, grypę, żółtaczkę, zapalenie opon mózgowych oraz szereg innych chorób wywoływanych przez wirusy.

No tak, ale chwileczkę: przecież jest tyle badań mówiących, że witamina C nie ma żadnego wpływu nawet na banalne przeziębienie, a co dopiero na tak groźne choroby jak polio czy odra! W tym miejscu jednak biorąc pod uwagę obserwacje poczynione przez Klennera należy rozpatrzyć uważnie jedną kwestię, o której wiedzą (znów, niestety!) tylko wtajemniczeni, a mianowicie taką, że wszystkie dające negatywny wynik badania do tej pory opublikowane, mówiące, że „witamina C nie ma żadnego wpływu na choroby” są obarczone podstawowym błędem, a nawet dwoma:

1) Substancja nie była podawana w odpowiednio dużej ilości aby wywołać odpowiedź kliniczną

2) Substancja nie była podawana z częstotliwością pozwalającą na osiągnięcie stałego stężenia jej w plazmie

Podobnie jak stosuje się jakikolwiek lek np. banalną aspirynę: po parokrotnym polizaniu tabletki nie masz co liczyć na to, że symptom choroby minie. Musisz wziąć odpowiednio wysoką dawkę w odpowiedniej częstotliwości. W przypadku antybiotyku musisz też ponadto brać go przez jakiś czas dla pewności, nawet gdy nie masz już symptomów – tak samo zresztą zachowuje się witamina C, należy oprócz dawki uderzeniowej również przyjmować dla pewności dawki podtrzymujące.

Poza tym należy jeszcze zauważyć jedną rzecz: w przeciwieństwie do witaminy C ani aspiryna ani antybiotyk nie stanowią naturalnego składu Twojego ciała, nie są substancją witalną niezbędną do szeregu przemian biochemicznych zachodzących w ustroju. Gdy się stresujesz, palisz, masz infekcję lub jakiś uraz (np. oparzenie, operacja) Twoje zapasy witaminy C ulegają bardzo dramatycznie zmniejszeniu. Jeśli szybko ich nie uzupełnisz – system staje się podatny na zaburzenia, ponieważ witamina C jest niezbędna i potrzebna w naprawdę bardzo wielu przemianach biochemicznych w ustroju. Ten sam zresztą mechanizm ma miejsce w stosunku do innych witamin i minerałów.

Doprawdy niemądre jest kurczowe trzymanie się ilości RDA (wskazane dzienne spożycie) i jest to najprostsza droga do chorób wszelkiego typu: od kataru aż po nowotwory. Do ochrony przed szkorbutem wystarczy dzienne spożycie w ilości mieszczącej się na główce szpilki (60 mg), jednak nie ma co liczyć, że ta sama ilość uchroni przed zakażeniem wirusem odry lub przywróci zdrowie gdy już wirus się zdążył w ustroju rozgościć. A jaka ilość uchroni? O tym również pisze Klenner w swoim raporcie.

Można po przeczytaniu raportu dra Klennera mieć wątpliwości związane z formą podania witaminy (głównie pozajelitowo, choć zdarzało się doustnie), bo normalnie raczej robienie sobie zastrzyków z witaminy C nie wchodzi w grę w domowych warunkach. Na temat pozajelitowego podawania C napiszę w swoim czasie nieco więcej, jednak już teraz warto przypomnieć sobie o formie nieznanej za czasów dra Klennera, a mianowicie liposomalnej postaci witaminy C. A taką można wykonać w domu. Ponieważ ma ona wchłanialność porównywalną do podawanej pozajelitowo warto ją wypróbować, choćby przy okazji najbliższego przeziębienia, oznak zbliżającej się infekcji kataralnej lub rosnącej na wardze opryszczki (czego Wam rzecz jasna nie życzę).

Wielu genialnych ludzi zmieniło oblicze tej planety zadając sobie jedno bardzo ważne pytanie: „a co jeśli…?”. Gdyby Kopernik nie zadał sobie tego pytania do dzisiaj wierzylibyśmy, że to Ziemia jest centrum układu słonecznego. Gdyby Edison nie zadał sobie tego pytania do dzisiaj siedzielibyśmy przy świeczkach lub lampach naftowych. Gdyby Klenner nie zadał sobie tego pytania to zgodnie z obowiązującymi podówczas procedurami po zdiagnozowaniu 60 pacjentów z objawami polio odesłałby ich do ośrodka kwarantanny, gdzie narażeni byliby na dalsze cierpienia i kalectwo, a my nigdy nie dowiedzielibyśmy się jaki potencjał ma podawana w odpowiednio wysokich i częstych dawkach substancja, która oprócz bycia witaminą potrafi działać antybiotycznie i rozprawiać się skutecznie z drobnoustrojami, w tym wirusami (również wirusem wywołującym AIDS, dr Klenner leczył pacjentów chorych na AIDS w początkach lat 80-tych, aż do swojej śmierci w 1984 r.).

Wszystkie pliki (w języku angielskim) z pracami naukowców i lekarzy odnośnie terapii megadawkami witaminy C w chorobach zakaźnych, psychiatrii, zatruciach, nowotworach, anemii, chorobach serca, cukrzycy, alergiach, astmie itd. znajdują się na witrynie: http://www.seanet.com/~alexs/ascorbate/
Pobierz raport 152.47 KB
Pobierz Raport



P.S. Starałam się solidnie tłumaczyć materiał z angielskiego. Gdyby jednak któryś z czytelników posiadał większą ode mnie znajomość terminologii medycznej w języku angielskim i odkryłby w moim tłumaczeniu jakiekolwiek nieścisłości lub błędy w stosunku do angielskiego oryginału, to bardzo proszę o sygnał. Zależy mi na udostępnieniu szerokiej publiczności jak najdokładniejszego tłumaczenia.















źródło : http://www.akademiawitalnosci.pl/10...-stosowania-witaminy-c-dr-robert-cathart-iii/


Ci, którzy śledzą witrynę Akademii Witalności już z grubsza wiedzą co potrafi witamina C – rzecz jasna podana w odpowiedniej częstotliwości oraz odpowiedniej do zapotrzebowania dawce: większość czytelników wypróbowała na sobie jej dobroczynne działanie. Nadszedł czas, by poszerzyć dzisiaj naszą wiedzę, uzupełnić ją o nowe fakty i zebrać wszystkie informacje w jednym artykule.
Bohaterem dzisiejszego odcinka będzie lekarz, który na podstawie swoich wieloletnich doświadczeń w pracy w pacjentami opracował protokół doustnego przyjmowania witaminy C w różnych stanach chorobowych: infekcje wirusowe i bakteryjne, oparzenia, urazy, alergie, astma, stany zapalne ostre i przewlekłe, choroby autoimmunologiczne. Był on zwolennikiem doustnego stosowania witaminy C i uważał, że każdy powinien nauczyć się korzystać z niej. Podzielał pogląd odkrywcy witaminy C, noblisty Alberta Szent-Gyorgyi: witamina C powinna być dostępna w każdym sklepie spożywczym (istotnie jest ona substancją spożywczą, występującą naturalnie w naszej żywności) równie powszechnie jak dostępna jest obecnie sól czy cukier, zaś w każdym domu obok cukierniczki powinien stać drugi pojemnik z witaminą C, do stosowania „na łyżeczki”, a nie na miligramy w aptecznych pigułkach. Pozwólcie, że przedstawię Wam tego lekarza: dr Robert Fulton Cathcart III (1932-2007).
Można uznać go za kontynuatora spuścizny dra Freda Klennera – prekursora stosowania witaminy C przy infekcjach, donoszącego podczas konferencji AMA w roku 1949 (i zignorowanego wymownym milczeniem przez kolegów lekarzy) o swoich sukcesach w uleczeniu witaminą C w ciągu 72 godzin 60 osób chorych na polio podczas epidemii polio, która wybuchła w Północnej Karolinie w 1948 r. (o czym pisałam tutaj: Raport Klennera) – jemu jednak poświęcony zostanie osobny odcinek witaminowej sagi, powiązany z opracowanym przez niego protokołem terapii witaminowej dla chorych na stwardnienie rozsiane.
Protokół doustnego stosowania witaminy C dra Cathcarta
Dr R.F. Cathcart III praktykował po ukończeniu studiów jako chirurg ortopeda w stanie Kalifornia. Osiągnął więcej niż przeciętny lekarz w swoim fachu – stworzył między innymi ulepszoną wersję protezy stawu biodrowego (Cathcart Elliptical Orthocentric Endoprosthesis), zwaną właśnie „protezą Cathcarta” – od nazwiska wynalazcy. Raczej nie planował zajmować się medycyną ortomolekularną – sprawił to przypadek. Pan doktor często cierpiał na uporczywe przeziębienia – dużo i ciężko pracował i miał w związku z tym obniżoną odporność. Cierpiał też każdej wiosny na katar sienny jak również dokuczały mu różne inne objawy alergiczne. Po przeczytaniu w 1969 roku książki Linusa Paulinga „Vitamin C and The Common Cold” („Witamina C i przeziębienie”) w której noblista zachęcał Amerykanów by brali zapobiegawczo kilka gramów witaminy C każdego dnia, dr Cathcart stwierdził, że w zasadzie nie ma nic do stracenia i… zaufawszy Paulingowi wziął łyżeczkę witaminy C: ku zdziwieniu lekarza symptomy kataru siennego przeszły po piętnastu minutach jak ręką odjął! Po czterech godzinach powróciły, więc pan doktor zaaplikował sobie kolejną łyżeczkę witaminy C i znowu symptomy ustąpiły, po czym sytuacja po kilku godzinach się powtórzyła – tego pierwszego dnia wziął łącznie 16 g witaminy, po czym położył się spać. Na drugi dzień czuł się jednak znacznie lepiej – nieporównywalnie lepiej. I żadnych skutków ubocznych w postaci osławionej biegunki – to było doprawdy niewiarygodne.
Przez 9 kolejnych miesięcy kiedy przyjmował duże dawki witaminy C eksperymentując z nimi na własnej osobie, nie zachorował ani jednego razu na żadne przeziębienie (a więc Pauling miał rację…) i pozbył się nie tylko kataru siennego, ale i wszystkich swoich alergii: to było jeszcze bardziej niewiarygodne, ale to się działo – działo się naprawdę! A co by się stało, gdyby wszyscy alergicy o tym wiedzieli? Upadłby cały przemysł skierowany na ich potrzeby: leki antyhistaminowe, sterydowe i inne antyalergiczne (z których żaden bezpieczeństwem stosowania witaminie C do pięt nie dorasta), antyalergiczne materace i pościel, antyalergiczne ciuchy, biżuteria i bielizna, antyalergiczne kosmetyki i środki czystości, filtry, specjalne odkurzacze, meble i inne sprzęty AGD, inhalatory, nawilżacze i oczyszczacze powietrza itd. Ilu specjalistów musiałoby się przekwalifikować, ile antyalergicznych gadżetów straciłoby rację bytu, ilu cierpiących ludzi (w tym dzieci) odzyskałoby normalny przynależny im z natury komfort życia. Koniec świata!
1.gif
Ale po co, skoro my mamy się skupić na symptomach i tak gonić króliczka aby go czasem nie złapać…

To co dodatkowo zrozumiał Cathcart to był fakt, że brać witaminy C należy zawsze na tyle wystarczającą ilość, aby poczuć różnicę w symptomach, ale nie na tyle dużą aby doprowadzić do biegunki, czyli – jak oceniał – ok. 75-80% tej ilości, która biegunkę by mogła wywołać. Jeśli weźmiemy mniej nie uzyskamy satysfakcjonujących efektów. Więc należy wziąć tyle aby owe satysfakcjonujące efekty uzyskać bez doprowadzania do biegunki (aczkolwiek dopuszczalne są gazy, lekkie nudności, odgłosy przelewania itp.). Proste i klarowne zasady. Możemy dowolnie włączać i wyłączać swoje symptomy regulując dawkę i jej częstotliwość! Później Cathcart zalecał brać w ten sposób witaminę przy różnych okazjach również członkom swojej rodziny i wszystkim przyjaciołom, a kiedy i oni potwierdzali znakomite efekty i brak skutków ubocznych, zaczął wkrótce podawać ją również swoim pacjentom. W ciągu niemal 40 lat swojej praktyki lekarskiej dr Cathcart zalecił megadawki witaminy C ponad dwudziestu pięciu tysiącom swoich pacjentów ze znakomitymi rezultatami i bez żadnych skutków ubocznych. Hej, a słynne kamienie nerkowe? Przyznacie chyba, że jeśli ktokolwiek mógł je u pacjentów zaobserwować, to mógł to być niechybnie dr Cathcart – miał na to sporo czasu i olbrzymią rzeszę pacjentów przekładającą się na poważną ilość tzw. pacjentolat. Nic z tego! Żadnych kamieni w nerkach. Przy podawaniu zalecanych dawek żadnego z pacjentów dra Cathcarta przez te wszystkie długie lata praktyki nigdy nie dopadła żadna kamica nerkowa.
Wręcz przeciwnie – gdy w ciągu tych wszystkich lat praktyki dwóch jego pacjentów samowolnie obniżyło dawkę do miernych 500 mg dziennie, zaobserwowano objawy kamicy szczawianowo-wapniowej, które ustąpiły jednak za każdym razem, gdy dr Cathcart zaordynował niesubordynowanym nieszczęśnikom spore dawki magnezu w połączeniu z witaminą B6 oraz kategorycznie przykazał im trzymanie się przepisanych (dużych, większych nawet niż poprzednio) ilości witaminy C oraz zwiększenie nawodnienia ustroju. Nie była to zresztą żadna nowość ani nawet odkrycie samego Cathcarta: to, że ZA MAŁA podaż (a nie ZA DUŻA!) witaminy C (jak również za mała podaż magnezu i witamin z grupy B, szczególnie B6) tworzy ryzyko kamicy, oraz że witamina C nie TWORZY lecz ROZPUSZCZA kamienie odkrył i opisywał w swoich pracach już w połowie lat 40-tych kanadyjski lekarz praktykujący w Toronto (i skutecznie swoją metodą leczący swoich pacjentów z kamicy) , dr William McCormick, o czym pisałam już wcześniej tutaj.

Ale wróćmy do dra Cathcarta i tego co on z kolei odkrył. Otóż wiadomo było, że przyjęta doustnie witamina C ma „skutek uboczny” w postaci luźnego stolca. Nie wiadomo było tylko dlaczego dzieje się tak, że jeden człowiek może przyjąć jedynie kilka gramów C i leci do toalety, a inny aż kilkanaście, a czasem i kilkadziesiąt przyjmie i nic się nie dzieje, albo że ten sam nawet człowiek jednego dnia może przyjąć więcej, a drugiego dnia mniej witaminy C by wywołać u siebie biegunkę, jak również w stanie zdrowia biegunkę wywoła mniejsza ilość witaminy C, podczas gdy w stanie choroby ilość ta może być nawet kilkudziesięciokrotnie większa. Oczywiście w telewizji różni panowie doktorzy mówili (a encyklopedia internetowa im zawtórowała), że należy brać maksymalnie 500 mg witaminy C i nie wolno pod żadnym pozorem przyjmować więcej niż 2000 mg witaminy C, bo to stanowi grożące biegunką przedawkowanie. Oprócz tego mówili też, że witamina C to straszne dziadostwo, od którego dostaje się kamieni w nerkach. No to teraz już wiemy, że – jak to się powiadało za komuny – telewizja kłamie! Ani jedno ani drugie stwierdzenie nie jest prawdziwe. Bardzo dba się o to, by w powszechnej świadomości witamina C jawiła się jako substancja mało znacząca, potrzebna w zawsze mniej więcej takich samych (czy to w zdrowiu czy w chorobie) śladowych mikrogramowych ilościach, całkowicie wystarczających nam gdy pobieramy ją z codziennej diety i zagrażająca ponoć strasznymi (krótko- i długofalowo) konsekwencjami gdyby przyszło nam czasem do głowy sięgnąć po większe jej ilości niż „zalecane”. Sęk w tym, że ci co „zalecają” nie mają żadnej praktyki w stosowaniu witaminy C u pacjentów, a dr Cathart niewątpliwie tak, i to godną pozazdroszczenia.
2.gif

Dlaczego w tym kontekście prace dra Cathcarta mają dla nas takie przełomowe znaczenie? Otóż dr Cathcart jako pierwszy odkrył właśnie to zjawisko: im bardziej ktoś jest chory/zatruty i nasycony wolnymi rodnikami, tym więcej przyjmie witaminy C bez wystąpienia żadnych objawów jelitowych - to po pierwsze, a po drugie – jeśli chcesz uzyskać doskonałe efekty terapeutyczne, to musisz przyjmować ją w dawkach małych i częstych. Jednym słowem musisz zadbać o stały wysoki poziom witaminy C w Twoich tkankach, co oznacza, że NIE możesz oddać jej w toalecie: aby to uczynić należy dozować C tak, by NIE doszło do luźnego stolca, trzymając się zawsze tuż poniżej progu biegunkowego (czyli tej ilości, przy której już nie ma wyjścia innego jak… wizyta w toalecie). Dlatego właśnie potrzebne są dawki małe ale częste: im więcej planujemy przyjąć C na tym więcej małych i często podawanych dawek musimy ją podzielić. I wtedy i wilk syty (uniknęliśmy wizyty w toalecie czyli pozbycia się cennej witaminy z ustroju) i owca cała (zdrowiejemy z infekcji czy to bakteryjnej czy to wirusowej, czy to z ukąszenia owadów, czy to z oparzeń, alergii czy grzybicy).

Do takich oto wniosków doszedł dr Robert Fulton Cathcart III na podstawie wieloletniego doświadczenia w aplikowaniu witaminy C u tysięcy swoich pacjentów. Po czym to co odkrył elegancko przedstawił w łatwych do ogarnięcia (nawet przez osoby nie posiadające medycznego wykształcenia) tabelkach i wykresach w swojej pracy opublikowanej w 1981 roku, zatytułowanej: „Vitamin C, titrating to bowel tolerance, anascorbemia, and acute induced scurvy.”.
Oto tabelka dozowania dr Cathcarta:

Oczywiście swoje spostrzeżenia dr Cathart kierował do ludzi posiadających całkowicie zdrowy przewód pokarmowy, czyli nie cierpiących na stany zapalne przełyku, żołądka, dwunastnicy, IBS (Zespół Jelita Drażliwego), chorobę wrzodową itp. W przypadku tych bowiem zaburzeń podanie kwasu L-askorbinowego uwypukla te problemy (już niewielkie dawki spowodują biegunkę, ale to nie znaczy, że człowiek jest super zdrowy, lecz wręcz przeciwnie – ma chorobliwie zmieniony przewód pokarmowy). W wielu przypadkach pomocne jest zastąpienie go buforowanymi solami kwasu L-akorbinowego (askorbinianami) lub postacią liposomalną. Dr Cathcart podkreślał, że kwas L-askorbinowy nigdy nie uczyni szkody dla przewodu pokarmowego, który jest zdrowy.
Ta przełomowa praca dra Cathcarta „Vitamin C, titrating to bowel tolerance, anascorbemia, and acute induced scurvy” dostępna jest również na Pubmedzie: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7321921 (streszczenie, ale cały tekst dla zainteresowanych jest tutaj: http://www.doctoryourself.com/titration.html )

Więc jeśli ktokolwiek i kiedykolwiek będzie chciał Ci wmawiać, że wszyscy potrzebują maksymalnie 500 mg witaminy C na dobę, a 2 gramy witaminy C powodują biegunkę itp., to wiedz, że jest zwyczajnie niedouczony. Nie wszyscy, nie zawsze, nie każdego dnia tak samo i z reguły mało kto dzisiaj jest na tyle super zdrowy, że jego progiem biegunkowym będzie ilość 2 g witaminy C. Mówiąc szczerze, w czasach tak zatrutego środowiska w jakim obecnie żyjemy, to ta wyznaczona przez Cathcarta 35 lat temu ilość minimalna (4 g dla zdrowego) może być już na dzień dzisiejszy cokolwiek nieaktualna, przynajmniej dla Polaków (pozdrawiam czytelników z Krakowa, w którym właśnie ogłoszono alarm smogowy: jak zapewniają aktywiści powinien on być ogłoszony w całej Polsce, a nie tylko w Krakowie, tyle bowiem mamy rakotwórczych i mutagennych toksyn oraz metali ciężkich w polskim powietrzu! Oddychanie takim powietrzem równa się rocznie wypaleniu 2500 sztuk papierosów dla każdego jak leci – noworodków, starców oraz kobiet ciężarnych: http://www.krakowskialarmsmogowy.pl
A to tylko powietrze, którym oddychamy, a gdzie nasza żywność hodowana na glebach zatrutych i ograbionych z kluczowych dla zdrowia i odporności minerałów takich jak magnez, jod, selen czy cynk lub karmiona paszami wyrośniętymi na tych samych glebach, a gdzie woda, leki, używki, kosmetyki i cała reszta toksycznego śmietnika jaki codziennie miliony Polaków dostarczają do swego wnętrza? Obawiam się, że podobnie jak z magnezem – te encyklopedyczne „zalecane maksymalnie 500 mg dziennie witaminy C” w Polsce może wystarczyć co najwyżej mnichowi buddyjskiemu świeżo przybyłemu z dziewiczo czystych gór Tybetu (zakładając, że mamy jeszcze coś dziewiczego na tej planecie, czego nie zdążyliśmy jeszcze uprzejmie zasyfić).

Dalsze upieranie się i podtrzymywanie mitów dotyczących witaminy C (że nie działa, że każdy potrzebuje tyle samo, że nie wolno przekraczać takiej to a takiej dawki dziennej, że dostaje się od niej kamieni w nerkach itp.) jest zwyczajnie głupie i nie znajduje pokrycia w faktach – materiały choćby autorstwa dra Cathcarta opublikowane na Pubmedzie (przy czym nie wszystkie są tam publikowane, bo jak wiadomo panuje tam ostra wybiórczość i cenzura gorsza niż w „Trybunie Ludu” za komuny) mówią nam bowiem zgoła coś innego. A pamiętajmy, że dr Cathcart nie wypadł sroce spod ogona: był praktykującym lekarzem z długoletnim doświadczeniem i (co jest chyba najważniejsze w tym wszystkim) pomógł odzyskać zdrowie wielu tysiącom pacjentów, używając do tego celu skromnej i nietoksycznej witaminy C – małej, prostej molekuły, której żaden człowiek nie jest w stanie sam sobie de novo wyprodukować w ustroju, a która bierze udział w tylu przemianach biochemicznych, że bez dostatecznej jej ilości osiągnięcie pełni zdrowia jak również zadowalającej odporności na choroby zwyczajnie i po prostu nie jest możliwe. Czy to tak trudno co poniektórym „betonom” zrozumieć? Najwyraźniej trudno – dużo za trudno!
Spójrzmy co nam pożera nasze zapasy witaminy C, jakie czynniki mogą powodować jej szybkie „spalanie” i w jakich warunkach łatwo będzie w związku z tym o jej niedobory:
– infekcje
– urazy (skaleczenia, oparzenia, ukąszenia itp.)
– przerwanie ciągłości tkanek (operacje chirurgiczne)
– starzenie się
– stres (największe stężęnie wit. C mamy w nadnerczach)
– nadmierna aktywność fizyczna
– palenie tytoniu
– terapie hormonalne
– metale ciężkie
– ciąża i poród
– promieniowanie jonizujące
– alkohol
– leki
– i jeszcze parę innych
Witamina C jak widzimy z prac Cathcarta, podana w odpowiednich dawkach i częstotliwości jest zbyt dobra na zbyt wiele rzeczy. Praktycznie na cokolwiek by Ci nie dolegało. To się przecież nie godzi, no jak to tak! Tylko że kiedy lekarz przepisuje drogi antybiotyk o szerokim spektrum działania to nikt się nie dziwi ani nie zadaje pytań i jest dobrze, jest cacy. Ale jeśli zaleci dostępną bez recepty i tanią witaminę C o szerokim (mówiąc uczciwie nawet dużo szerszym niż antybiotyk) spektrum działania to jest źle, bardzo źle. A jeszcze gorzej jak ją zaleci w jakichś nieprawdopodobnie wysokich dawkach, megadawkach. Bo to zakrawa na cuda na kiju, a nie medycynę. Tymczasem to JEST medycyna i to ta najprawdziwsza – zapewniam Was. Z życia wzięta. Cytuję definicję medycyny z encyklopedii: „Medycyna (łac. medicina „sztuka lekarska”) – nauka empiryczna (oparta na doświadczeniu) obejmująca całość wiedzy o zdrowiu i chorobach człowieka oraz sposobach ich zapobiegania, oraz ich leczenia.” Czy nie za bardzo więc daliśmy się (szczególnie w ostatnim półwieczu) uwieść badaniom naukowym robionym w laboratoriach, a za mało poświęcamy uwagi doniesieniom lekarzy-praktyków mających za sobą całe dziesięciolecia doświadczeń?
A może zbyt często w grę wchodzi tzw. wielki biznes (wiadomo jaki), który potrafi doskonale pilnować swoich interesów wmawiając ludziom (w tym przede wszystkim lekarzom) nieprawdy i półprawdy na temat witaminy C lub dopuszczając się manipulacji poprzez wykonywanie (finansowanie) „kontrbadań”, w których użyto ilości witaminy zbyt małej lub podanej zbyt rzadko (a najczęściej i jedno i drugie), aby mogła wywołać oczekiwany efekt. Jak powiedział Bertold Brecht: kto nie zna prawdy lub nie chce jej poznać, jest głupcem. Zaś ten, kto ją zna i nazywa kłamstwem, jest ostatnim łotrem. Świat nauki i współcześnie uprawianej medycyny (która pomimo encyklopedycznej definicji ze sztuką ma już najczęściej bardzo mało wspólnego) jest dziś tak silnie powiązany ze światem biznesu, że łotrów nie brakuje. Jak wiadomo wielki biznes nie zna kompromisów.

Jednak my bądźmy mądrzejsi i miejmy oczy i uszy otwarte: długoletnie obserwacje dra Cathcarta dotyczące stosowania witaminy C są niezwykle dla nas cenne, sprawdzają się w praktyce (o czym może zaświadczyć również olbrzymia rzesza czytelników tej witryny) i nie można ich sobie dłużej ot tak, ignorować. I nieważne, czy jego obserwacje zostały potwierdzone „randomizowanymi badaniami z podwójnie ślepą próbą i użyciem placebo” czy też nie (nie ma zresztą chętnych do prowadzenia tego typu kosztownych badań na substancjach niemożliwych do opatentowania) – ten człowiek pomógł dziesiątkom tysięcy chorych ludzi, przez dziesięciolecia swojej praktyki skutecznie przywracał im zdrowie poprawiając komfort życia i opisywał jak to zrobił. Opisał na dobrą sprawę jak każdy z nas może to zrobić – czy to z pomocą lekarza (w przypadkach bardzo ciężkich chorób dr Cathcart stosował łączenie koniecznego antybiotyku razem z dużą ilością witaminy C) czy nawet zwyczajnie samemu w domu. Czyż nie jest to godne uwagi każdego – i lekarza i pacjenta?
Pełen indeks opublikowanych przez niego na Pubmedzie prac znajduje się pod tym linkiem: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/?term=Cathcart RF[Author]&cauthor=true&cauthor_uid=7321921. Pełna bibliografia (włączając w to prace nieopublikowane przez Pubmed) tutaj: http://www.doctoryourself.com/biblio_cathcart.html
Najczęściej zadawane pytania dotyczące stosowania witaminy C znajdują się w tym artykule: http://www.akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/
Sama witamina C jest do nabycia luzem online (np. w naszym sklepiku w opakowaniu 1 kg http://www.sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/kwas-l-askorbinowy-czda-1-kg-witamina-c lub postać buforowana askorbinian sodu http://www.sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/askorbinian-sodu-1-kg-witamina-c) lub konfekcjonowana C dostępna jest też w aptekach i sklepach z suplementami.

AKTUALIZACJA: jak się okazuje nie wszyscy dobrze pojęli tabelkę Cathcarta. Na przykładzie astmy zobaczmy jak powinno wyglądać ustalanie dawkowania:
Zalecane mamy przy astmie 15-50 gramów podzielonych na 4-8 dawek. Nie oznacza to, że mamy brać 4 dawki po 15 gramów każda (minimalnie) aż do 8 dawek po 50 gramów (maksymalnie). W ten sposób szybko doprowadzimy się do biegunki
1.gif


Prawidłowo powinno wyglądać to tak:
– program minimum —> mamy brać 15g na dobę : 4 dawki = średnio 3,75 g w jednej dawce, powiedzmy niech to będzie co 4 godziny (o 8.00, 12.00, 16.00 i 20.00)

– program maximum —> mamy brać 50 g na dobę: 8 dawek = 6,25g średnio na jedną dawkę, powiedzmy co 2 godz.

– oraz oczywiście wiele możliwości będących „pomiędzy” min. a maks., bo każdy człowiek jest inny.
Zazwyczaj będzie działo się tak, że jak zaczniemy przy potężnych symptomach od programu maks. to organizm sam po jakimś czasie poinformuje nas, że z tym programem należy już powolutku przesuwać się w kierunku min. Po prostu w miarę zdrowienia biegunka będzie występować szybciej, będzie można zmniejszyć dawkę i częstotliwość przyjmowania C. Będą też ustępować symptomy choroby. Jak wiadomo zdrowi ludzie mają mniejsze zapotrzebowanie na C niż chorzy, dlatego zdrowiejąc dawkowanie będzie musiało się zmieniać, a o wszystkim będzie Was na bieżąco informował Wasz organizm. Gdy zapomnisz wziąć dawki albo się zaniedbasz z regularnością, to organizm też Ci na pewno o tym sam przypomni: po prostu powrócą z większym natężeniem te symptomy, które już udało się wcześniej pożegnać
1.gif









Jeszcze! Chciałbym wspomnieć o MAGNEZIE. Zawsze gada się, że kupiłem jakiś fajny magnez bo ma tam... 400mg z dopel herzza fajna firma i w ogóle ... u mnie w domu się mówiło. Zainteresowałem się i co, zawiera TLENEK MAGNEZU 400mg... i co ? nieorganiczne + przyswaja się tego kilka procent tylko... więc o kant dupy trzasnąć tym. Najlepiej przyswajalna forma aktualnie to CYTRYNIAN MAGNEZU, więc kupiłem sobie 250g czystego cytrynianu magnezu. Też używam, w 2 dawkach. Pół łyżeczki dziennie, na 2 dawki sobie rozsypuje rano i wieczorem ROZPUSZCZAM W SZKLANCE WODY i wypijam. NIE KŁAŚĆ NA JĘZYK NIE ROZPUSZCZONE bo zaczyna bardzo parzyć i palić język !!! wrażenie jakby się topił !!! serio mówię raz tak miałem jak spróbowałem na język ok 100mg... nigdy więcej. Serducho lepiej pracuje, więcej energii, lepiej się wysypiam, jestem zrelaksowany, bardziej wyluzowany, nie denerwuję się na codzień nawet. Powaga bardzo fajnie działa do profilaktyki za***isty polecam !!!

DSCF5654.JPG


DSCF5655.JPG






Cytrynian magnezu jest organicznym związkiem chemicznym z grupy cytrynianów. Jest to sól kwasu cytrynowego i magnezu. Stosowany jako suplement diety. Zawiera helatową wysoce przyswajalną formę magnezu.
Magnez jest obok potasu drugim najważniejszym kationem wewnątrzkomórkowym. Uaktywnia ok. 300 enzymów przemiany węglowodanowej, białkowej i tłuszczowej. Magnez jest jonem neurotropowym o uspokajającym działaniu. Jego niedobór w organizmie powoduje rozproszoną nadpobudliwość nerwowo – mięśniową.
Magnez wykazuje działanie ochronne na mięsień sercowy przeciwdziałając jego niedotlenieniu. Wykazuje także działanie ochronne wobec ścian naczyń krwionośnych, zapobiega odkładaniu cholesterolu w ściankach tętnic, zapobiega skurczom mięśni i nadciśnieniu. Odgrywa także rolę fizjologicznego czynnika przeciwzakrzepowego (korzystnie wpływa na krzepnięcie krwi). Magnez jest także niezbędny do rozwoju oraz mineralizacji kości. Ma także wpływ na rozmnażanie. Oddziaływuje także na różne mechanizmy obronne. Przeciwdziała skutkom stresu, niedotlenienia, uczuleniom oraz zapaleniom, uczestniczy w przekazywaniu impulsów nerwowych, pomaga w zachowaniu zarówno fizycznej jak i psychicznej równowagi, wspomaga układ odpornościowy.
Magnez ponadto bierze udział w procesie tworzenia insuliny, przeciwdziała osteoporozie oraz migrenom. Łagodzi objawy PMS oraz bóle menstruacyjne.
Stres, coraz szybsze tempo życia, złe nawyki żywieniowe, nadużywanie alkoholu, kawy,herbaty;odchudzanie, stosowanie doustnych środków antykoncepcyjnych, antybiotyków oraz leków uspokajających – wszystko to wpływa na niedobór magnezu w organizmie ograniczając jego wchłanianie bądź zwiększając wydalanie tego pierwiastka.

Jak rozpoznać, że w naszym organizmie brakuje magnezu?
Istnieje cała paleta objawów, które mogą sugerować, że w naszym organizmie jest go za mało. Do najczęstszych należą:
Drgania powiek, bolesne skurcze łydek oraz odrętwienie kończyn, wypadanie włosów oraz łamliwość paznokci, próchnica, trudności w koncentracji, tzw. „Zespół niespokojnych nóg”, zaburzenie depresyjne, zaburzenia snu, nocne poty, częste bóle głowy oraz mdłości, arytmia serca, nadciśnienie tętnicze, miażdżyca, biegunki, cukrzyca typu II, kamienica nerkowa, bolesne miesiączkowanie i inne.
Produkt, który oferujemy jest wysoce przyswajalnym źródłem magnezu. Pomoże każdemu zaspokoić dzienną dawkę zapotrzebowania na magnez nie nadwyrężając przy tym domowego budżetu.
Oferowany przez nas suplement diety jest kilkakrotnie tańszy niż jego odpowiedniki sprzedawane w aptekach, które to oprócz czystego magnezu zawierają całą litanię różnych składników.

Wskazania
Profilaktycznie i leczniczo w stanach niedoboru magnezu, zmęczenia, nasilonego stresu, wzmożonej drażliwości, bólach głowy, w zaburzeniach snu, bólach mięśniowych, w okresach zwiększonego zapotrzebowania na magnez (dzieci w okresie wzrostu, podeszły wiek), w okresach rekonwalescencji, w profilaktyce miażdżycy, choroby niedokrwiennej serca i zawałów serca, w zapobieganiu porodom przedwczesnym i kamicy szczawianowej. Leczniczo preparaty magnezu podaje się w przypadkach hipomagnezemii, tężyczki utajonej, drętwienia kończyn, przy skurczach mięśni, zaburzeniach elektrolitowych, depresjach, stanach przedrzucawkowych i rzucawce, alkoholizmie. Ponadto stosuje się go w nadciśnieniu tętniczym, niewydolności serca, zaburzeniach rytmu serca, stanach pozawałowych. Sole magnezu w dużych dawkach mają działanie przeczyszczające. Związki nierozpuszczalne magnezu stosuje się w celu zobojętnienia kwasu solnego.
2,6 g proszku to około 400mg magnezu.
Przeciwwskazania
Hipermagnezemia, niewydolność nerek (klirens kreatyniny mniejszy niż 30 ml/min), myasthenia gravis, blok przedsionkowo-komorowy, hipotonia. Należy zachować ostrożność, jednocześnie podając magnez i glikozydy naparstnicy. Nie stosować równolegle z doustnymi lekami przeciwzakrzepowymi.
Uwaga: Preparatu nie należy stosować w przypadku ciąży, karmienia piersią lub nadwrażliwości na którykolwiek ze składników preparatu.



no i jakiś drugi artykuł :

Suplement diety
Szczególnie polecany:


  • na mocne kości i zęby
  • w niedoborach magnezu i w kosekwencjach z tym związanych
  • na stres
  • w profilaktyce osteoporozy
Cytrynian Magnezu jest to organiczny związek chemiczny, który cechuje się znacznie lepszą przyswajalnością niż, gdy występuje pod postacią fosforanów, węglanów lub siarczanów. Dzięki temu zachowuje znacznie lepsze własności i jest dużo wydajniejszy.
Obronne właściwości magnezu sprawiają, że pomaga on wzmacniać odporność, chronić serce i przyczynia się do prawidłowych reakcji na sytuacje stresowe. Stąd jest polecany w okresach ciągłego zdenerwowania, spadku samopoczucia, zmęczenia, bólach głowy i zaburzeniach snu. Korzystnie wpływa na pracę układu krwionośnego.
Magnez jest znany jako ważny składnik budulcowy kości i zębów. Warto go stosować w zapobieganiu osteoporozie. Zachowanie jego właściwego poziomu w równowadze z wapniem przyczynia się do wzmacniania i mineralizacji kości. Cytrynian Magnezu będzie skutecznym wsparciem dla osób, które ciężko pracują fizycznie i uprawiają sport, ponieważ wspomaga utrzymanie wysokiej sprawności i wytrzymałości. Dodatkowo pomaga niwelować drżenie i skurcze mięśni.
Informacje o producencie:
Swanson Health Products to firma działająca od ponad 40 lat. Została stworzona przez jednego człowieka, który miał ambicję dawać zdrowie ludziom na całym świecie. Dziś to marzenie się ziszcza – produkty marki Swanson są popularne nie tylko w USA, ale również na innych kontynentach. Firma została uhonorowana certyfikatem Dobrej Praktyki Wytwarzania, co oznacza, że każdy jej produkt zostaje poddawany wielokrotnym testom zanim trafi do sprzedaży. Dzięki temu można mieć pewność czystości i skuteczności każdego z nich.



Warto się zainteresować. Opinie, uwagi mile widziane ! Ktoś używa ? ma ktoś jakieś doświadczenia ? Zapraszam do dyskusji !!! ;)
 
Ostatnia edycja:

spizgana swinka

Well-known member
Rejestracja
Lis 19, 2009
Postów
196
Buchów
0
siema, nie przeczytałem twojego postu :p powiedzmy że go przejrzałem
jeśli chodzi o magnez to mało kto wie że lepiej jest go dostarczyć przez skórę niż drogą pokarmową, po prostu więcej dostanie się go do organizmu. Są takie sole do kąpieli np: epsom którą rozpuszcza się w wodzie(w wannie) i w ten sposób się wchłania; większe ilości magnezu można dostarczyć do organizmu rozpuszczając chlorek magnezu w wodzie i tym preparatem spryskiwać skórę.
nie będę wklejał linków, jak poszukasz to znajdziesz przepis na ten preparat.
Osobiście nie jestem za dodatkową suplementacja, najlepiej odżywiać się tak by niczego nie zabrakło organizmowi. A swoją dietę można zweryfikować badaniami.
pzdr
 
A

Azael

Guest
"Gdyby Kopernik nie zadał sobie tego pytania do dzisiaj wierzylibyśmy, że to Ziemia jest centrum układu słonecznego. Gdyby Edison nie zadał sobie tego pytania do dzisiaj siedzielibyśmy przy świeczkach lub lampach naftowych."

Czcze gadanie...
Ludzkość rozwija się etapowo. Jeśli nie Kopernik to kto inny, nie Edison to kto inny.
Wielu okryć dokonywano równolegle w różnych miejscach na Ziemi, ale kto pierwszy ten lepszy. Lub nie kto pierwszy, a kto bardziej popularny.
Choćby taki Carl Wilhelm Scheele, dokonał wielu odkryć w dziedzinie chemii. Jako pierwszy odkrył tlen, chlor, wyizolował azot i inne odkrycia za które nie jest znany.
 

WeedMarlboro

Well-known member
Rejestracja
Gru 12, 2005
Postów
310
Buchów
3
Zdrowa zywność i sport to wystarczy by być w miarę zdrowym , lecz zawsze moze cię autobus rozjechać na pasach i to nic nie da , 1.5 roku temu zmarł mój kolega , zapalony sportowiec nie pijący , nie palący , zdrowa zywność maniak w sumie , zmarł na raka płuc , nie am reguły .
Ogólnie przydatny opis , choć wytrawnie długi :) .


Gościu nie wiem co ty bierzesz ale bierz połowę!!

Wszystko może się stać i wszystko może nas zabić! I jak by tak każdy myślał jak ty że zaraz zginie to zapewne zaraz byś sobie wmawiał "ku**a po co ja się odżywiam zdrowo i tak w każdej chwili mogę zginąć"? To wpie****aj Fast Food i żyj długo.
 
R

Rivi

Guest
Co do magnezu, owszem, można brać kąpiel i dostarczać go przez skórę. Dobra uwaga zgodzę się. Ale na tym się nie znam, nie próbowałem więc nie będę się wypowiadał ale słyszałem że najbezpieczeniej w ten sposób właśnie.

Co do mnie, zażywam dziennie 2 dawki (pół łyżeczki rozdzielone na rano i na wieczór albo w południe) odpowiada to 400mg i powiem szczerze, nigdy tak dobrze się nie wysypiałem, trudniej mnie wywrócić z równowagi, więcej energii mam. Lepiej śpię. 3-4h snu i normalnie potrafię funkcjonować i nie czuję zmęczenia. A w przeszłości, mogłem spać 10h i dalej byłem senny i zamulony. Pewnie wpłynęło na to zmiana mojego życia, ale co do magnezu (cytrynianu) mogę polecić.

Zna się ktoś na przyjmowaniu przez skórę ? Stosuje ktoś ? W jakiej formie ?
 
R

Rivi

Guest
Co do tej witaminy C, powiem taką ciekawostkę. Kolagen nie przyswaja się, jak nie ma witaminy c w organizmie. Więc albo przyjmować musimy naturalnie albo syntetyczną formę (syntetyczna wg mnie o tyle lepiej że nie ma problemu z dawkowaniem i można użyć dużych dawek np dziennie te 5-15g tyle ile dla danego człowieka pasuje nie za dużo nie za mało).

Odporność idzie w górę masakrycznie na prawdę działa. No co do kolagenu, musi być witamina c. A gdzie jest kolagen ? Najwięcej jest go w skórach zwierzęcych, w chrząstkach itd. Więc teorytycznie w parówkach.... bo tam wszystko jest mielone. Więc oszamać sobie dziennie 1-2 parówki jakieś fajnej jakości też zdrowo.

Dokładnie o witaminie c jest napisane w książce "Ukryte terapie " Jerzy Zięba, polecam fajna książka i dobrze wszystko opisane ;)

Co do tego tekstu tutaj, wybaczcie że miejscami jakieś 'głupoty' popisane ale chciałem dać obraz jak mniej więcej działa i na jakich mechanizmach opiera się działanie witaminy c.

Wpiszcie sobie na youtube " WITAMINA C - UKRYTE TERAPIE " za***isy wywiad i lepiej niż ten koleś wytłumaczyć się tego nie da.

Spróbowałem na sobie, stosuje i wyniki świetne. Znajomym już też rozdałem trochę hehe ;)
 

mienso

Well-known member
Rejestracja
Wrz 4, 2014
Postów
231
Buchów
0
Bardzo ciekawy temat, jestem co prawda dopiero w połowie lektury ale zainteresował mnie dość mocno. :) Wypróbuje napewno.
 

lenovo

Well-known member
Rejestracja
Lip 26, 2015
Postów
60
Buchów
0
Rivi, cały dzień oglądałem wywiady z nim z NTV, super ciekawe rzeczy mówi... polecam każdemu

woda utleniona, sól fizjologiczna, roztwory jodu. Nie do wiary jak tanio, szybko i skutrcznie można się wyleczyć.
 

thegustator

Chiński zwiadowca
Rejestracja
Wrz 23, 2014
Postów
163
Buchów
0
Co do magnezu, owszem, można brać kąpiel i dostarczać go przez skórę. Dobra uwaga zgodzę się. Ale na tym się nie znam, nie próbowałem więc nie będę się wypowiadał ale słyszałem że najbezpieczeniej w ten sposób właśnie.

Zna się ktoś na przyjmowaniu przez skórę ? Stosuje ktoś ? W jakiej formie ?

Raz sie kąpalem w soli epsom. Ogolnie to dobrze sie czlowiek czuje po takiej kąpieli, taki odprezony, zrelaksowany. Tylko jak ktos sie chce czesto kąpac w takiej soli to musi miec jej spore ilosci - na jedna kapiel daje sie minimum 2 szklanki soli. Kapiel trwa ok. 20 min. Polecam sól tez osobom ktorym smierdza stopy lub maja jej grzybice - pomaga.
 
Z

Zenon

Guest
Dobra Dobra... wszystko pieknie i ciekawie ale co do samego sodu ? Na 1g askorbinianu sodu przypada 889 mg kwasu L-askorbinowego i 111 mg sodu. Przy braniu 10-15 g dostarczamy aż 1.5g grama sodu! Czy biorąc pod uwagę ilość sodu którą zjadamy,ta którą dostarczymy z naszą "C" nie będzie szkodliwa ? Nie uwzględniając sodu z samego jedzenia wszystko będzie ok... ale z jedzeniem wyjdzie sporo więćej. Sam fakt że zażywając "C" dostarczymy idealną porcję sodu dla dorosłego człowieka na cały dzień.
 
F

fazogastor

Guest
Parę luźnych porad, głównie zapobiegającym wielu chorobom, jeżeli sumiennie stusuje się je przez długi czas, czyli trochę coś innego niż stosowanie jakichś środków, tabletek - bardziej styl życia. Sorry, ale nie chce mi się szukać uzasadnień, dociekliwi znajdą wszystko w necie:

* zawsze jedz śniadanie które powinno być największym posiłkiem w ciągu dnia (większym niż obiad)

* nie jedz później niż 4 godziny przed snem

* nie pij napojów gazowanych, energetyków, lub jakichkolwiek "kolorowych wód" (np. woda mineralna o smaku czegoś to syf)

* staraj się aby Twoim głównym, podstawowym napojem była zwykła niegazowana woda.

* nie popijaj w trakcie jedzenia, pij najwcześniej 30 minut po jedzeniu, wyjątek: niewielka ilość wina (no dobra małe uzasadnienie: żołądek dzięki temu szybko i zdrowo trawi)

* staraj się nie pić alkoholu i nie palić papierosów, to naprawdę straszne trucizny, wyjątek: alkohol w niewielkich ilościach, czasami, ma pozytywne skutki (coś jak małe piwo raz na tydzień)

* kawa: staraj się pić tylko wtedy kiedy potrzeba dawki energii, małe uzasadnienie: uzależenienie od kawy powoduje wiele problemów: z żołądkiem, psychiką (podatność na depresje). To może się wydawać debilne dlatego, że potężne koncerny spożywcze od lat łożą na artykuły sponsorowane i badania sponsorowane nad kawą (badanie sponsorowane - takie które ma dowieść jakichś pozytywnych właściwości bez badania negatywnych właściwości)

* żywienie: nie jedz mięsa codziennie, tylko max. 2-3 razy w tygodniu (dla hardkorów polecam dietę wegańską). Bismarck kiedyś powiedział że ludzie nie powinni wiedzieć jak się uprawia politykę i robi kiełbasę, to powiedzenie ma w naszych czasach szczególny sens.

* pamiętaj aby codziennie zjeść przynajmniej trochę owoców lub warzyw które nie zostały w jakikolwiek sposób przetworzone (po za umyciem)

* unikaj potraw które są złożone z więcej niż 5 głównych składników. Małe uzusadnienie: składniki pokarmowe ze sobą reagują podczas trawienia, nie zawsze to są dobre reakcje, mieszając za dużo zwiększamy prawdopodobieństwo takich reakcji

* kiedy się na coś wk***isz, pamiętaj: kilka spokojnych wdechów i wydechów, najlepiej 10, zawsze działa, zawsze uspokaja a spokój jest najważniejszy, stres to zabójca. "Jeśli tracisz spokój, tracisz wszystko" - Bruce Lee
 

judenskin

Well-known member
Rejestracja
Mar 1, 2013
Postów
762
Buchów
0
czasem dziala czasem nie ta witamina - ale nie jestem pewien czy przyjmuje ten sam zwiazek co ty,
generalnie warto, na drogi dzien sie o wiele lepiej czuje, bo pierwszy to troszke przymulenie
 
R

Rivi

Guest
Witamina D, jest produktowana na skórze przez kontakt z światłem słonecznym (w sumie przez promienie UV). Jerzy Zięba polecał, żeby dziennie co najmniej 15-20 minut stać na słońcu, wtedy organizm pełną dawkęwitaminy d sam wytworzy. W zimie można właśnie przyjmować takie produkty jak wyżej Gość napisałaś, ale wg mnie skoro organizm sam to da rade wytworzyć i wystarczająco w 15-20 minut już to spokojnie można na tym dworze posiedzieć. I masz rację, to podstawa = wit d to jedna z najlepszych antynowotworowych substancji które na codzien potrzebujemy. Słuszna uwaga :)

Co do sodu w askorbinianie sodu, jest on w takiej formie, że nam na pewno nie zaszkodzi. Wyobraź sobie jak ludzie walą dziennie po 100-150g DOŻYLNIE w czasie chorób i nie mają objawów przedawkowania sodu. Więc nie ma co sie bac ;)

Aha a co do tej witaminy d w zimie wystarczy kilka żarówek UV, 20 minut spędzić pod nimi i to wystarczy żeby znowu organizm tej witaminy d naprodukował tyle ile trzeba. O tym wspominał właśnie Jerzy Zięba w swojej książce dlatego tak sie tym popieram.

Jeżeli ktoś boi sie tego sodu to niech sobie poczya od a do z wszystko o niej. Ale z jakichś wiarygodnych źródeł.
 

420000000

Well-known member
Weteran
Rejestracja
Maj 19, 2008
Postów
2,151
Buchów
2
Odkwaszanie organizmu co jakis czas to podstawa, a później dopiero witaminy i inne rzeczy.
Słyszałem że dieta oczyszczająca jest świetną sprawą tylko że jest ciężka do zrealizowania ponieważ trzeba sobie zrobić głodówkę przez 7 dni.
 
Ostatnia edycja:



Z kodem HASZYSZ dostajesz 20% zniżki w sklepie Growbox.pl na wszystko!

nasiona marihuany
Góra Dół