- Rejestracja
- Sie 16, 2013
- Postów
- 337
- Buchów
- 0
Witam
na wstępie pragnę przeprosić za słabej jakości zdjęcia ale właśnie kończę wakacje w naszym kochanym kraju a zapomniałem zabrać aparatu czy też kamery z domu, jednak jestem tak zadowolony że nie mogę się oprzeć i chce się wam pochwalić co fajnego przywiozę sobie z wakacji, ale zacznijmy od początku
Jeden ze znanych i szanowanych użytkowników forum obiecał mi wysłanie wcześniej przygotowanej szczepki Salvii (oczywiście ze zrozumiałych powodów nie podam jego Nicku) i po raz kolejny ziomeczku, dziękuje ci bardzo niech ci ktoś tam w plonach wynagrodzi xD, ogólnie moja historia z próbom zdobycia tej rośliny sięga jakichś 9 miesięcy wcześniej, jakoś nie udała mi się ta (jak się okazało) trudna sztuka, podczas rozmowy z owym forumowiczem (od wiadomości do wiadomości i to początkowo nie związanych ze szczepką) zaoferował mi swoją pomoc i tak historia się rozpoczęła ...
29-07-2015 o godzinie 14,53 otrzymałem telefon o doręczonej przesyłce, wsiadłem w samochód i pojechałem do ziomeczka oddalonego o 50 km od mojego domu (tzw. bezpieczny adres ) o 20.30 miałem ją już u siebie w domu
rozerwałem górną cześć koperty, wsadziłem rękę do środka, poczułem cos delikatnego i miękkiego jak by znajome uczucie, gdy wyciągnąłem zawartość koperty zobaczyłem zawinięte cos w formacie prostokąta owinięte sterczem i zabezpieczone ? owinięte ? drutem miedzianym ? hehe
odbezpieczyłem drut i odwróciłem paczuszkę i moim oczom ukazał się napis MIETA AMERYKAŃSKA, na mojej twarzy pojawił się uśmiech i zacząłem rozwijać strecz
moim oczom ukazała się foremka od jajek ? hehe , z rozsypaną ziemia wkoło i kolejną zdobyczą miedzianą xD (Grunt, że spełniało swoje zadanie co nie xD) w sumie takiego widoku się nie spodziewałem... mniejsza
po otwarciu opakowania leżał kubeczek z wszędzie rozsypaną ziemią i kilka cm dalej (może 2 ) leżała moja Sylusia (tak ją nazwałem ;p), z ubrudzonymi liścikami od ziemi i korzeniami na wierzchu( nie ukrywam, że w tym momencie z moich ust podło "kur.. mać") ale nic grunt, że jest cała pomyślałem
niezwłocznie przyszykowałem uniwersalna ziemie z osmowitem która używam do konopi
nasypałem owej ziemi do jedno litrowej doniczki w kolorze różowym, (a żeby jej miło było) wsadziłem korzenie w dołek wcześniej wygrzebany palcami i zasypałem wszystko ziemią z paczuszki, w końcu było jej w niej dobrze wiec pomyślałem, że będzie to najlepsza dla niej opcja następnie podlałem ja odrobina kupnej niegazowanej mineralnej wody i postawiłem w miejscu w którym zawsze trzymałem cubensis, miejsce do którego docierają strzępki światła słonecznego ( nie za dużo ale zawsze coś) po czym pospiesznie musiałem wyjść
wróciłem koło godziny 23 ściągnąłem ją z szafy, dokładnie ją obejrzałem i moim oczom ukazały się pożółkłe końcówki liści jak i same one oklapnięte co jest oczywiście biorą pod uwagę fakt jakie katusze przeżyła, wziąłem spryskiwacz i delikatnie spryskałem każdy z listków tą samą wodą, po czym wziąłem ściereczkę i wytarłem miejsce w którym miała spędzić następnie kilka dni życia, gdyż było całe zakurzone i umieściłem ja tam z nadzieją że przeżyje jako iż wyczytałem że jest to bardzo silna roślina tak też wiążę z nią wielkie nadzieje
I teraz prośba do wszystkich posiadaczy [FONT="]Salvii divinorum[/FONT], jako iż jestem pierwszy raz w posiadaniu tej rośliny proszę o porady i wskazówki, niby przeczytałem trochę o jej uprawie i tak dalej ale wasza pomoc nie wątpliwie będzie pomocna
I jako, iż boska szałwia jest rośliną wieloletnią, a ja nie chce tworzyć niekończącej się opowieści, postanowiłem wprowadzić założenia zakończenia owego growlogu :
1 przetrwanie
2 wzrost ( minimum 40 cm)
3 rozmnożenie ( przynajmniej 2 szczepek z pozytywnym efektem)
4 zbiór liści
5 ekstrakt
6 trip report
7 podziękowanie i ostateczne foty wraz z zakończeniem
Myślę, że bez waszej pomocy ciężko mi będzie xD
korzystając z okazji pragnę po raz drugi w tym poście podziękować swojemu dobroczyńcy, możecie uznać to za podlizywanie się czy cos w tym stylu, ale zrozumiecie, że ów użytkownik poświecił swój czas ( którego każdy z nas ma za mało każdego dnia) poświecił swoje pieniądze ( które w tych czasach są nam tak potrzebne) i nie chce nic w zamian, mimo iż proponowałem jakąkolwiek rekompensatę, takich ludzi się szanuje ponieważ jest ich nie wielu ...
hmm chyba koniec co nie ?? tak wiec
Pozdro mordeczki
i niech buch będzie z wami !!!
na wstępie pragnę przeprosić za słabej jakości zdjęcia ale właśnie kończę wakacje w naszym kochanym kraju a zapomniałem zabrać aparatu czy też kamery z domu, jednak jestem tak zadowolony że nie mogę się oprzeć i chce się wam pochwalić co fajnego przywiozę sobie z wakacji, ale zacznijmy od początku
Jeden ze znanych i szanowanych użytkowników forum obiecał mi wysłanie wcześniej przygotowanej szczepki Salvii (oczywiście ze zrozumiałych powodów nie podam jego Nicku) i po raz kolejny ziomeczku, dziękuje ci bardzo niech ci ktoś tam w plonach wynagrodzi xD, ogólnie moja historia z próbom zdobycia tej rośliny sięga jakichś 9 miesięcy wcześniej, jakoś nie udała mi się ta (jak się okazało) trudna sztuka, podczas rozmowy z owym forumowiczem (od wiadomości do wiadomości i to początkowo nie związanych ze szczepką) zaoferował mi swoją pomoc i tak historia się rozpoczęła ...
29-07-2015 o godzinie 14,53 otrzymałem telefon o doręczonej przesyłce, wsiadłem w samochód i pojechałem do ziomeczka oddalonego o 50 km od mojego domu (tzw. bezpieczny adres ) o 20.30 miałem ją już u siebie w domu
rozerwałem górną cześć koperty, wsadziłem rękę do środka, poczułem cos delikatnego i miękkiego jak by znajome uczucie, gdy wyciągnąłem zawartość koperty zobaczyłem zawinięte cos w formacie prostokąta owinięte sterczem i zabezpieczone ? owinięte ? drutem miedzianym ? hehe
odbezpieczyłem drut i odwróciłem paczuszkę i moim oczom ukazał się napis MIETA AMERYKAŃSKA, na mojej twarzy pojawił się uśmiech i zacząłem rozwijać strecz
moim oczom ukazała się foremka od jajek ? hehe , z rozsypaną ziemia wkoło i kolejną zdobyczą miedzianą xD (Grunt, że spełniało swoje zadanie co nie xD) w sumie takiego widoku się nie spodziewałem... mniejsza
po otwarciu opakowania leżał kubeczek z wszędzie rozsypaną ziemią i kilka cm dalej (może 2 ) leżała moja Sylusia (tak ją nazwałem ;p), z ubrudzonymi liścikami od ziemi i korzeniami na wierzchu( nie ukrywam, że w tym momencie z moich ust podło "kur.. mać") ale nic grunt, że jest cała pomyślałem
niezwłocznie przyszykowałem uniwersalna ziemie z osmowitem która używam do konopi
nasypałem owej ziemi do jedno litrowej doniczki w kolorze różowym, (a żeby jej miło było) wsadziłem korzenie w dołek wcześniej wygrzebany palcami i zasypałem wszystko ziemią z paczuszki, w końcu było jej w niej dobrze wiec pomyślałem, że będzie to najlepsza dla niej opcja następnie podlałem ja odrobina kupnej niegazowanej mineralnej wody i postawiłem w miejscu w którym zawsze trzymałem cubensis, miejsce do którego docierają strzępki światła słonecznego ( nie za dużo ale zawsze coś) po czym pospiesznie musiałem wyjść
wróciłem koło godziny 23 ściągnąłem ją z szafy, dokładnie ją obejrzałem i moim oczom ukazały się pożółkłe końcówki liści jak i same one oklapnięte co jest oczywiście biorą pod uwagę fakt jakie katusze przeżyła, wziąłem spryskiwacz i delikatnie spryskałem każdy z listków tą samą wodą, po czym wziąłem ściereczkę i wytarłem miejsce w którym miała spędzić następnie kilka dni życia, gdyż było całe zakurzone i umieściłem ja tam z nadzieją że przeżyje jako iż wyczytałem że jest to bardzo silna roślina tak też wiążę z nią wielkie nadzieje
I teraz prośba do wszystkich posiadaczy [FONT="]Salvii divinorum[/FONT], jako iż jestem pierwszy raz w posiadaniu tej rośliny proszę o porady i wskazówki, niby przeczytałem trochę o jej uprawie i tak dalej ale wasza pomoc nie wątpliwie będzie pomocna
I jako, iż boska szałwia jest rośliną wieloletnią, a ja nie chce tworzyć niekończącej się opowieści, postanowiłem wprowadzić założenia zakończenia owego growlogu :
1 przetrwanie
2 wzrost ( minimum 40 cm)
3 rozmnożenie ( przynajmniej 2 szczepek z pozytywnym efektem)
4 zbiór liści
5 ekstrakt
6 trip report
7 podziękowanie i ostateczne foty wraz z zakończeniem
Myślę, że bez waszej pomocy ciężko mi będzie xD
korzystając z okazji pragnę po raz drugi w tym poście podziękować swojemu dobroczyńcy, możecie uznać to za podlizywanie się czy cos w tym stylu, ale zrozumiecie, że ów użytkownik poświecił swój czas ( którego każdy z nas ma za mało każdego dnia) poświecił swoje pieniądze ( które w tych czasach są nam tak potrzebne) i nie chce nic w zamian, mimo iż proponowałem jakąkolwiek rekompensatę, takich ludzi się szanuje ponieważ jest ich nie wielu ...
hmm chyba koniec co nie ?? tak wiec
Pozdro mordeczki
i niech buch będzie z wami !!!