Zrobienie DMT w postaci, która nadała by się do palenia wcale nie jest tak trudne. Jeżeli przepis który czytałem jest prawdziwy, to ekstrakcja do białych kryształów jest ekstremalnie łatwa.
Gdzieś znalazłem przepis, który tłumaczył mi dobry znajomy (bo kuleje z angielskiego). W każdym razie, pisał go koleś z UK, który napisał przepis + podał zdjęcia w poszczególnych etapach.
Wynikało z tego, że potrzebujemy kupić korzenie rośliny która nazywa się Mimosa tenuiflora. Ma ona w tym korzeniu wysokie stężenie DMT ok 1% ALE jest to DMT w formie przez nas porządanej!
Więc przykładowo, kupujemy co najmniej 1kg tego korzenia, rozwalamy go na drobno, wsadzamy do naczynia i zalewamy acetonem. Podgrzewamy do wrzenia acetonu (nie na otwartym ogniu bo aceton jest palny a co tym bardziej jeszcze jego opary !) najlepiej nie w domu a na dworze albo po prostu mocny wyciąg + kuchenka elektryczna nie gazowa. Gotujemy jakiś czas. Zostawiamy, niech poleży kilka dni potem znowu podgotujemy, przelewamy odcedzając ten korzeń. Następnie odparowujemy.... po odparowaniu osadzają się nam na naczynku białe kryształy, które skrobiemy. To jest DMT (oczywiście nie czyste na tyle żeby strzelać to dożylnie, ALE na tyle czyste że palenie bez problemowo przeprowadzisz).
No i z tego co koleś mówił to tylko z tej rośliny Mimosa tenuiflora da się otrzymać w ten sposób DMT bo jest w takiej a nie innej formie.
Ekspert nie jestem. Tak wyczytałem od kolesia który to robił. Przepis gdzieś zawieruszyłem, nie wiem gdzie on aktualnie jest ale zapamiętałem bo banalny przepis a PODOBNO działa.
Nie próbowałem. Pewności nie mam. Ale wg mnie WARTO SPRÓBOWAĆ.
Powodzenia!