- Rejestracja
- Kwi 28, 2015
- Postów
- 203
- Buchów
- 1
Dosyć dawno, pięknego słonecznego dnia w wakacje postanowiliśmy z dwoma kumplami się upalić w plenerze
Pojechaliśmy sobie najpierw do "sklepu" :sunny: wybraliśmy najbardziej odpowiadającą nam sztukę i pojechaliśmy w stronę miejsca w którym mieliśmy sobie zapalić, oczywiście cierpliwości w sobie za grosz nie mamy więc klasyczna akcja "lufa na drogę" spaliliśmy 2 lufki i ruszyliśmy upaleni w drogę.
Temat okazał się na tyle mocny, że jadąc komunikacją miejską nie mogliśmy powstrzymać napadu śmiechu, idąc w stronę naszego spotu ciągle się śmialiśmy, krzyczeliśmy i żartowaliśmy ze wszystkiego.
Dochodząc już do celu podróży, zajechała nam drogę lodówa policyjna i dosyć agresywnie wysiadł z niego policjant i od razu kazał nam się zatrzymać.
Jeden z moich znajomych był bardzo zdenerwowany, bał się itp. drugi stał, nic nie odzywał się, spuszczona głowa w dół i starał nie dać po sobie poznać czegokolwiek.
Ja natomiast byłem tak porobiony że stojąc przy tej lodówie (najarany jak świnia) z tematem w kieszeni w spodenkach pytam psa gdzie chcą dojechać, to im wytłumaczę :lol3: chyba trochę się nie zrozumieliśmy, bo nie w tej sprawie panowie nas zatrzymali...
Po krótkiej rozmowie typu "co tu robicie?" "gdzie mieszkacie?" itp chcieli żebym wsiadł do radiowozu na pake w celu przeszukania. stwierdziłem że nigdzie nie idę bo niby na jakiej podstawie podejrzewają mnie o posiadanie czegokolwiek co jest nielegalne ? (domyślam się, że brak oczu) i zacząłem tam cwaniakować, że mają mi podać prawną i rzeczywistą przyczynę zatrzymania, że nic nie powiem bez adwokata itp haha
Policjant stracił nerwy, złapał mnie za przedramię i dosłownie wniósł do radiowozu, tak bardzo nie zdawałem sobię sprawy z tego w jak głębokiej dupie jestem, że dalej rzucałem się i próbowałem się wyrwać.
Po chwili męczącej walki znalazłem się wewnątrz pojazdu i jedyne co usłyszałem to huk zamykających się drzwi radiowozu za mną, pies zamknął je, przez chwilę kłócił się z jednym z moich kolegów o coś i wszedł do środka. Przeszukanie to było jednym z najmniej przyjemnych :sunny: byłem szarpany przeszukany od stóp do głów każda kieszeń, skarpetki buty, wszystko.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim to, że po 10 minutach wyszedłem z radiowozu bez kajdanek na nadgarstkach przeszukali moich kolegów, sprawdzili telefony, dokumenty i po 1,5h czynności puścili nas wolno.
Policjant który mnie przeszukiwał naśmiewał się ze mnie ciąglę, że jak nie ma obok kolegów (w radiowozie) to nagle niemowa ze mnie jest, bo na każde pytanie odpowiadałem "yhym" lub "e-e" oraz kiwnięciami głową.
Jak panowie odjechali z miejsca zdarzenia, to obsrani po gaciach a zarazem w szoku koledzy zaptali "JAK?"a ja w odpowiedzi na ich pytanie wyplułem temat z japy :lol3: który włożyłęm do buzi w ciągu 10 sekund w których nie było nikogo w radiowozie :sunny:
Pojechaliśmy sobie najpierw do "sklepu" :sunny: wybraliśmy najbardziej odpowiadającą nam sztukę i pojechaliśmy w stronę miejsca w którym mieliśmy sobie zapalić, oczywiście cierpliwości w sobie za grosz nie mamy więc klasyczna akcja "lufa na drogę" spaliliśmy 2 lufki i ruszyliśmy upaleni w drogę.
Temat okazał się na tyle mocny, że jadąc komunikacją miejską nie mogliśmy powstrzymać napadu śmiechu, idąc w stronę naszego spotu ciągle się śmialiśmy, krzyczeliśmy i żartowaliśmy ze wszystkiego.
Dochodząc już do celu podróży, zajechała nam drogę lodówa policyjna i dosyć agresywnie wysiadł z niego policjant i od razu kazał nam się zatrzymać.
Jeden z moich znajomych był bardzo zdenerwowany, bał się itp. drugi stał, nic nie odzywał się, spuszczona głowa w dół i starał nie dać po sobie poznać czegokolwiek.
Ja natomiast byłem tak porobiony że stojąc przy tej lodówie (najarany jak świnia) z tematem w kieszeni w spodenkach pytam psa gdzie chcą dojechać, to im wytłumaczę :lol3: chyba trochę się nie zrozumieliśmy, bo nie w tej sprawie panowie nas zatrzymali...
Po krótkiej rozmowie typu "co tu robicie?" "gdzie mieszkacie?" itp chcieli żebym wsiadł do radiowozu na pake w celu przeszukania. stwierdziłem że nigdzie nie idę bo niby na jakiej podstawie podejrzewają mnie o posiadanie czegokolwiek co jest nielegalne ? (domyślam się, że brak oczu) i zacząłem tam cwaniakować, że mają mi podać prawną i rzeczywistą przyczynę zatrzymania, że nic nie powiem bez adwokata itp haha
Policjant stracił nerwy, złapał mnie za przedramię i dosłownie wniósł do radiowozu, tak bardzo nie zdawałem sobię sprawy z tego w jak głębokiej dupie jestem, że dalej rzucałem się i próbowałem się wyrwać.
Po chwili męczącej walki znalazłem się wewnątrz pojazdu i jedyne co usłyszałem to huk zamykających się drzwi radiowozu za mną, pies zamknął je, przez chwilę kłócił się z jednym z moich kolegów o coś i wszedł do środka. Przeszukanie to było jednym z najmniej przyjemnych :sunny: byłem szarpany przeszukany od stóp do głów każda kieszeń, skarpetki buty, wszystko.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim to, że po 10 minutach wyszedłem z radiowozu bez kajdanek na nadgarstkach przeszukali moich kolegów, sprawdzili telefony, dokumenty i po 1,5h czynności puścili nas wolno.
Policjant który mnie przeszukiwał naśmiewał się ze mnie ciąglę, że jak nie ma obok kolegów (w radiowozie) to nagle niemowa ze mnie jest, bo na każde pytanie odpowiadałem "yhym" lub "e-e" oraz kiwnięciami głową.
Jak panowie odjechali z miejsca zdarzenia, to obsrani po gaciach a zarazem w szoku koledzy zaptali "JAK?"a ja w odpowiedzi na ich pytanie wyplułem temat z japy :lol3: który włożyłęm do buzi w ciągu 10 sekund w których nie było nikogo w radiowozie :sunny: