Spiny po alko i zio, podzielicie się historią?
Zacznę od tego, że w żadnym przypadku my nie szukaliśmy jakichś spin, chcięlismy po prostu miło spędzić ten dzien. Zresztą my nigdy nie zaczynamy sprzeczek, które nie mają żadnego podłoża Jak ktoś miał podobną historię, nawet śmieszną może się nią podzielić w tym temacie
Zdarzenie to miało miejsce prawie rok temu. Poszliśmy z chłopakami na dni otwarte w miejscowości nieopodal, wzięliśmy sobie kilka browarków i z kumplem piłem stocka (Niestety bez kieliszka i trzeba było pić z dozownika)... na szczescie miałęm ok. 300ml tej wódki i się uporaliśmy, potem przypalilismy i idziemy do sklepu.
Naszym oczom ukazał się dziwdy widok, na bocznej uliczce jakaś ustawka, kumpel z poprzedniej szkoły naparza sie z jakims typem, wkoncu zdjęli go a z mordy krew sie lała nieubłaganie, każdy tak na kozaka.. Stanęlismy obok jakiegos starszego typa, odpaliliśmy sobie szlugi i zaczynamy rozkminiać co oni odwalają. W morde można było dostac przypadkiem... ale nic, musieliśmy przejść tą uliczką w bardziej ustronne miejsce, żeby sobie zapalić. Po drodze jeszcze ostrzegłem kilku znajomych zeby sie ogarneli i nie napie****ali sie tam na przypale bo psy idą, po czym poszliśmy dalej. Gdy upewniliśmy się ze jestesmy w miare bezprzypałowym miejscu kumpel zbił fife i zaczęlismy palić, po ok 4 fifach podbiega do nas typ jakiś młodszy, z poprzedniej szkoły i mówi, że jakis typ spytał sie czy nie ma szlugi kopsnąć ten chciał go poczęstować a ten mu za***ał całą ramę.
Byliśmy już dobrze upizgani i pokojowo nastawieni, więc powiedzielismy mu ze z nikim się bić nie będziemy o jego rame fajek. No cóz po kolejnej gale widzimy jakies biegnące towarzystwo w stronę tamtych, pojawia sie jakis typ i mówi zebysmy stad poszli bo bedziemy miec kłopoty, ja podbiłem do niego mowie zeby dał na luz, my tu spin nie szukamy, kumpel zbił gałe kolejna palimy a tamci wbiegli po prostu w tamtych, jeden typ dostał z partyzany w łęb porozbiegali sie gdzies po chwili przybiega jakiś z zakrwawioną twarzą mówi ze mu okulary połamali, wyrzucili, nic nie widzi nagle biegnie sporo ludu i tak pomiedzy nami, po chwili sie zczaiłęm ze to te "po***y" jesli mogę ich tak nazwac gonią tych młodszych i ich napie****ają, za to ze są z innej miejscowości, po chwili do nas podchodzą, kumpel dostał sztuke w łeb, drugi kumpel który właśnie palił gałe unikał ciosów i naraz palił tą fife, ja sie wk***iłem już nieźle, ale co zrobisz skoro tamtych jest 2x więcej... no i wkoncu i nasi zaczeli spie****ac jednego wrzucili w pole i na 3 w niego taka przekopa idzie ja mowie ku**a zostawcie go, nic wam nie zrobił nagle do drugiego młodszego ode mnie sporo jakis sie przysadził sie wk***iłem odepchnąłem go i zaczalem sie tam z nim kłocic, ze nie chcemy spin ten do tamtych ze tu jeszcze 2 jest tamci biegna za nami z tego pola to ja mowie spie****amy młody i uciekamy zobaczyłem po 100metrach stare znajome, ktore ogarniały jakichs typow, więc podbiłem do nich z młodym. Po chwili nasi agresorzy sie pojawili na horyzoncie. Miałem ich szczerze w dupie, nawet nie uciekałem, było mi wszytsko jedno, myslalem nawet ze dadza sobie spokoj już. No ale cóż zobaczyli ze jestem sam podbiegł jeden popchnął mnie i chciał mi sztuke sprzedać, odchyliłęm sie lekko, dosłownie mi jego piesc sie o nos otarła, drugi z partyzany we mnie wjechał, aż sie we mnie gotowało, zapamietałem sobie ta podbita morde. Kolezanka na szczescie sie przytuliła do mnie i tam wszystkie zaczęly sie na nich drzeć, wyszło na to ze jedna dostała w głowe, a mnie kolezanka wciągneła w jakieś krzaki...no i poszli a ja sie zorientowałem ze młodego nie ma.
Wk***iłem sie nieźle wydzwaniam do tamtych gdzie on jest, a ci mi mowia ze właśnie przybiegł do nich i biegna przez pole. W jednej chwili minęła mi bomba i musiałęm zapalić aż taki byłem wk***iony. Poszlismy do sklepu po brona i widze tych sk***ysynow, mówie do kumpla (było nas z 5-6) dawaj im teraz wpie****imy, cwaniaczkami byli jak było ich 10, a ci niee... wypierają sie nie chca sie bic, co mnie tylko podkręciło. Zobaczyłem tych sk***ysynów na przystanku, a szczególnie tego sk***ysyna z limem co we mnie z partyzany wjechał więc wepchałęm w niego kumpla on go z bara zdjął a ja mu poprawiłem. Ci coś krzyczą i biegną za nami patrze sie na kumpla ten sie odwraca i sztuke sprzedał temu ch***wi, we mnie ktos znow z buta wjechał sie wk***iłem i tam zaczynam go okładać przy wszystkich, wy***ałem go na ziemie, nagle 2 podlatuje, a że byłem wyższy od nich to trzymałem ich na dystans i waliłem po mordach na ślepo prawą a lewą trzymałem dystans i czasami lewą przyłozyłęm i tamci juz chyba zatracili sie bo niechacy kolege trafił jeden zamiast mnie, nagle ktoś mnie uderzył w tył głowy, z 3 typow zrobiło sie nagle chyba z 8, więc się zakryłem a ci mnie bili, potem kucnąłem i dostałem dobrą przekopę z każdej strony tak, że się odbijałem od tych trepów, może ze 30 sekund tak mnie napie****ali, jakaś baba zamiast ich rozgnić i mi pomóc, mowi "Filipku! chodź stąd, nie patrz się na to!" aż wkoncu trafiła się jakaś zyczliwa i zaczęła krzyczeć ze wezwie ochronę, NO A W OKÓŁ może z 50 ludzi dorosłych, a tak apropo GDZIE MOI "KOLEDZY"? Po wszystkim zorientowałem sie ze browara straciłem, przejrzałem sie, na szczęście śniaków nie było, lecz czoło lekko rozcięte i jak podniosłem grzywke do góry to całe czoło czerwone przy samej górze, troche obolały ide, nagle ten kumpel biegnie w moją stronę (ten co go wepchałęm w tego skurczysyna), i mowi ze myslał ze uciekłem jak oni. Więc moja rada jest taka dla was, nie nadstawiajcie się niepotrzebnie za kumpli, bo was wystawią w trosce o swoje dupy, oczywiście ja też mam paru takich co by poszli w tango nawet z pewnością dostania wpie****u, lecz większość po prostu spie****i jak sie przestraszy i zostawi was na pastwę losu, Gdybym dostał te trepy na twarz prawdopodobnie bym wylądował w szpitalu z urazem mózgu. Mimo, że początkowo z nich najmniej dostałem(bo praktycznie nic) to potem zero pomocy, a gdyby wszyscy stanęli wtedy ze mną to tamci wpie**** by mieli gwarantowane. Więc ludzie taka nauczka dla mnie i ostrzeżenie dla was: NIE NADSTAWIAJCIE ZA NIKOGO KARKU BO SIĘ PRZEJEDZIECIE, a ten ktoś to będzie miał potem I TAK GŁĘBOKO W DUPIE! No chyba, że znacie kogoś na tyle dobrze, że wiecie ze na bank by zrobił to samo.
Pozdro, mam nadzieję ze wytrwaliście do tego momentu
Zacznę od tego, że w żadnym przypadku my nie szukaliśmy jakichś spin, chcięlismy po prostu miło spędzić ten dzien. Zresztą my nigdy nie zaczynamy sprzeczek, które nie mają żadnego podłoża Jak ktoś miał podobną historię, nawet śmieszną może się nią podzielić w tym temacie
Zdarzenie to miało miejsce prawie rok temu. Poszliśmy z chłopakami na dni otwarte w miejscowości nieopodal, wzięliśmy sobie kilka browarków i z kumplem piłem stocka (Niestety bez kieliszka i trzeba było pić z dozownika)... na szczescie miałęm ok. 300ml tej wódki i się uporaliśmy, potem przypalilismy i idziemy do sklepu.
Naszym oczom ukazał się dziwdy widok, na bocznej uliczce jakaś ustawka, kumpel z poprzedniej szkoły naparza sie z jakims typem, wkoncu zdjęli go a z mordy krew sie lała nieubłaganie, każdy tak na kozaka.. Stanęlismy obok jakiegos starszego typa, odpaliliśmy sobie szlugi i zaczynamy rozkminiać co oni odwalają. W morde można było dostac przypadkiem... ale nic, musieliśmy przejść tą uliczką w bardziej ustronne miejsce, żeby sobie zapalić. Po drodze jeszcze ostrzegłem kilku znajomych zeby sie ogarneli i nie napie****ali sie tam na przypale bo psy idą, po czym poszliśmy dalej. Gdy upewniliśmy się ze jestesmy w miare bezprzypałowym miejscu kumpel zbił fife i zaczęlismy palić, po ok 4 fifach podbiega do nas typ jakiś młodszy, z poprzedniej szkoły i mówi, że jakis typ spytał sie czy nie ma szlugi kopsnąć ten chciał go poczęstować a ten mu za***ał całą ramę.
Byliśmy już dobrze upizgani i pokojowo nastawieni, więc powiedzielismy mu ze z nikim się bić nie będziemy o jego rame fajek. No cóz po kolejnej gale widzimy jakies biegnące towarzystwo w stronę tamtych, pojawia sie jakis typ i mówi zebysmy stad poszli bo bedziemy miec kłopoty, ja podbiłem do niego mowie zeby dał na luz, my tu spin nie szukamy, kumpel zbił gałe kolejna palimy a tamci wbiegli po prostu w tamtych, jeden typ dostał z partyzany w łęb porozbiegali sie gdzies po chwili przybiega jakiś z zakrwawioną twarzą mówi ze mu okulary połamali, wyrzucili, nic nie widzi nagle biegnie sporo ludu i tak pomiedzy nami, po chwili sie zczaiłęm ze to te "po***y" jesli mogę ich tak nazwac gonią tych młodszych i ich napie****ają, za to ze są z innej miejscowości, po chwili do nas podchodzą, kumpel dostał sztuke w łeb, drugi kumpel który właśnie palił gałe unikał ciosów i naraz palił tą fife, ja sie wk***iłem już nieźle, ale co zrobisz skoro tamtych jest 2x więcej... no i wkoncu i nasi zaczeli spie****ac jednego wrzucili w pole i na 3 w niego taka przekopa idzie ja mowie ku**a zostawcie go, nic wam nie zrobił nagle do drugiego młodszego ode mnie sporo jakis sie przysadził sie wk***iłem odepchnąłem go i zaczalem sie tam z nim kłocic, ze nie chcemy spin ten do tamtych ze tu jeszcze 2 jest tamci biegna za nami z tego pola to ja mowie spie****amy młody i uciekamy zobaczyłem po 100metrach stare znajome, ktore ogarniały jakichs typow, więc podbiłem do nich z młodym. Po chwili nasi agresorzy sie pojawili na horyzoncie. Miałem ich szczerze w dupie, nawet nie uciekałem, było mi wszytsko jedno, myslalem nawet ze dadza sobie spokoj już. No ale cóż zobaczyli ze jestem sam podbiegł jeden popchnął mnie i chciał mi sztuke sprzedać, odchyliłęm sie lekko, dosłownie mi jego piesc sie o nos otarła, drugi z partyzany we mnie wjechał, aż sie we mnie gotowało, zapamietałem sobie ta podbita morde. Kolezanka na szczescie sie przytuliła do mnie i tam wszystkie zaczęly sie na nich drzeć, wyszło na to ze jedna dostała w głowe, a mnie kolezanka wciągneła w jakieś krzaki...no i poszli a ja sie zorientowałem ze młodego nie ma.
Wk***iłem sie nieźle wydzwaniam do tamtych gdzie on jest, a ci mi mowia ze właśnie przybiegł do nich i biegna przez pole. W jednej chwili minęła mi bomba i musiałęm zapalić aż taki byłem wk***iony. Poszlismy do sklepu po brona i widze tych sk***ysynow, mówie do kumpla (było nas z 5-6) dawaj im teraz wpie****imy, cwaniaczkami byli jak było ich 10, a ci niee... wypierają sie nie chca sie bic, co mnie tylko podkręciło. Zobaczyłem tych sk***ysynów na przystanku, a szczególnie tego sk***ysyna z limem co we mnie z partyzany wjechał więc wepchałęm w niego kumpla on go z bara zdjął a ja mu poprawiłem. Ci coś krzyczą i biegną za nami patrze sie na kumpla ten sie odwraca i sztuke sprzedał temu ch***wi, we mnie ktos znow z buta wjechał sie wk***iłem i tam zaczynam go okładać przy wszystkich, wy***ałem go na ziemie, nagle 2 podlatuje, a że byłem wyższy od nich to trzymałem ich na dystans i waliłem po mordach na ślepo prawą a lewą trzymałem dystans i czasami lewą przyłozyłęm i tamci juz chyba zatracili sie bo niechacy kolege trafił jeden zamiast mnie, nagle ktoś mnie uderzył w tył głowy, z 3 typow zrobiło sie nagle chyba z 8, więc się zakryłem a ci mnie bili, potem kucnąłem i dostałem dobrą przekopę z każdej strony tak, że się odbijałem od tych trepów, może ze 30 sekund tak mnie napie****ali, jakaś baba zamiast ich rozgnić i mi pomóc, mowi "Filipku! chodź stąd, nie patrz się na to!" aż wkoncu trafiła się jakaś zyczliwa i zaczęła krzyczeć ze wezwie ochronę, NO A W OKÓŁ może z 50 ludzi dorosłych, a tak apropo GDZIE MOI "KOLEDZY"? Po wszystkim zorientowałem sie ze browara straciłem, przejrzałem sie, na szczęście śniaków nie było, lecz czoło lekko rozcięte i jak podniosłem grzywke do góry to całe czoło czerwone przy samej górze, troche obolały ide, nagle ten kumpel biegnie w moją stronę (ten co go wepchałęm w tego skurczysyna), i mowi ze myslał ze uciekłem jak oni. Więc moja rada jest taka dla was, nie nadstawiajcie się niepotrzebnie za kumpli, bo was wystawią w trosce o swoje dupy, oczywiście ja też mam paru takich co by poszli w tango nawet z pewnością dostania wpie****u, lecz większość po prostu spie****i jak sie przestraszy i zostawi was na pastwę losu, Gdybym dostał te trepy na twarz prawdopodobnie bym wylądował w szpitalu z urazem mózgu. Mimo, że początkowo z nich najmniej dostałem(bo praktycznie nic) to potem zero pomocy, a gdyby wszyscy stanęli wtedy ze mną to tamci wpie**** by mieli gwarantowane. Więc ludzie taka nauczka dla mnie i ostrzeżenie dla was: NIE NADSTAWIAJCIE ZA NIKOGO KARKU BO SIĘ PRZEJEDZIECIE, a ten ktoś to będzie miał potem I TAK GŁĘBOKO W DUPIE! No chyba, że znacie kogoś na tyle dobrze, że wiecie ze na bank by zrobił to samo.
Pozdro, mam nadzieję ze wytrwaliście do tego momentu
Ostatnia edycja: