Witajcie, to mój pierwszy pościk na forumku Niedawno skminiliśmy palonko na 5 osób i wkręta była ciekawsza niż zwykle... Nie jestem aż tak podatny na zioło, ale tym razem trafiło mi się naprawdę dobre gówno. Postanowiłem opisać to z 1 osoby, cobyście się utożsamili z sytuacją w jakiej się znalazłem.
Jaramy, jest miło i przyjemnie. Śmiechy, hihy i hahy, każdy nastukany w 3 dupy. W końcu tak zawładnęła mną zielona nicość, że straciłem poczucie... czasu. Stary schemat, wszystko zlewa się w jedno. Słyszę przytłumione śmiechy w oddali, przez zamknięte powieki widzę jak znajomki śmieją się z ziomka który zasnął. Czuję się dobrze, bosko i jest tak... płytko. Nie wiem dlaczego, ale to doskonałe określenie mojego stanu świadomości.
Nagle wszystko zamarło. Spojrzałem na nich i wyszeptałem "czas stanął w miejscu". Wykonałem ruch ręką aby podrapać się po głowie, wszystko było w zwolnionym tempie. Czy to moja ręka? Jak ona pracuje... Te wszystkie ścięgna, mięśnie i kości- wszystko tak dopasowane i doskonałe. Spojrzałem na siebie z innej perspektywy, jak na maszynę doskonałą.
Nagle światło zgasło. Serce zabiło mi mocniej, skuliłem się na fotelu i liczyłem bicia serca. Słyszałem swój oddech, a za plecami poczułem ciepło. Nagle światło wróciło, a znajomy do mnie mówi "czy ty jeszcze nie śpisz? już jest 3 nad ranem!".
Podniecony mówię "jak to?! Światło zgasło zaledwie na 5 sekund!". Czy to ciepło, które czułem towarzyszy przy podróży w czasie? Znajomy mówi "yyy, nie ziom, już gadamy 3 godziny o polityce tylko ty coś mamroczesz". Pstryk. To znowu się dzieje- ciemność i ciepło na karku. Światło wraca a ja widzę jak wszyscy śpią na kanapie. Znajomy przeciera oczy i mówi "ziom, śpij już jest 4 nad ranem. Przestań nas budzić!"
Tak, to niesamowite. Podróżuję w czasie, lub przenoszę swoją świadomość do przyszłości! Jak to cofnąć?! Nie chcę tego przekleństwa, spoczywa na mnie tak wielka odpowiedzialność że nie mogę się odwrócić.. Co robić? Zacząłem krzyczeć, zaczałem się bać. Widziałem tylko jedno wyjście...
Stanąłem w szrankach, wziąłem rozbieg a na cel obrałem mięciutki fotel. Uderzyłem głową w oparcie i zasnął
Rano się dowiedziałem, że znajomek który nie palił wyczuł fazę i jaja sobie robił. A ja kurde myślałem że jestem wyjątkowy. Był to największy trip jaki miałem kiedykolwiek... Jednak zdarza mi się dość często faza:
1. Zapominam oddychać i nie czuję potrzeby oddychania. Boję się, że zapomnę, nie bedę oddychał i się uduszę
2. Słyszę sąsiadkę z dołu jak wchodzi po schodach kiedy jaram ze współlokatorką. Boję się jak cholera a ona śmieje się jeszcze głośniej i robi hałas
Najgorsze jest jeszcze to, że jak się nastukam ze współlokatorką, to ciągle nam mało MJ. Nieważne jakie mamy fazy, trzeba jarac więcej i więcej- wychodzi zawsze min. 1g na łeb i to nie wcale takiego gównianego towaru. W dodatku ciągle mnie namawia, a ja się z tego cieszę, mowię "tak, pewnie kochana, już lece", ona mieli, ja skręcam i tyle. Chociaż ja jeszcze czasem powiem "nie" a ona tylko pracuje i jara. Świnko (hehe, tak ją nazywam bo dla beki mówię jej, że kobiety to szm**** jak się zjaramy i wtedy się ze mną kłóci) jak to czytasz, to wiedz że kocham twoje zioło.
Jaramy, jest miło i przyjemnie. Śmiechy, hihy i hahy, każdy nastukany w 3 dupy. W końcu tak zawładnęła mną zielona nicość, że straciłem poczucie... czasu. Stary schemat, wszystko zlewa się w jedno. Słyszę przytłumione śmiechy w oddali, przez zamknięte powieki widzę jak znajomki śmieją się z ziomka który zasnął. Czuję się dobrze, bosko i jest tak... płytko. Nie wiem dlaczego, ale to doskonałe określenie mojego stanu świadomości.
Nagle wszystko zamarło. Spojrzałem na nich i wyszeptałem "czas stanął w miejscu". Wykonałem ruch ręką aby podrapać się po głowie, wszystko było w zwolnionym tempie. Czy to moja ręka? Jak ona pracuje... Te wszystkie ścięgna, mięśnie i kości- wszystko tak dopasowane i doskonałe. Spojrzałem na siebie z innej perspektywy, jak na maszynę doskonałą.
Nagle światło zgasło. Serce zabiło mi mocniej, skuliłem się na fotelu i liczyłem bicia serca. Słyszałem swój oddech, a za plecami poczułem ciepło. Nagle światło wróciło, a znajomy do mnie mówi "czy ty jeszcze nie śpisz? już jest 3 nad ranem!".
Podniecony mówię "jak to?! Światło zgasło zaledwie na 5 sekund!". Czy to ciepło, które czułem towarzyszy przy podróży w czasie? Znajomy mówi "yyy, nie ziom, już gadamy 3 godziny o polityce tylko ty coś mamroczesz". Pstryk. To znowu się dzieje- ciemność i ciepło na karku. Światło wraca a ja widzę jak wszyscy śpią na kanapie. Znajomy przeciera oczy i mówi "ziom, śpij już jest 4 nad ranem. Przestań nas budzić!"
Tak, to niesamowite. Podróżuję w czasie, lub przenoszę swoją świadomość do przyszłości! Jak to cofnąć?! Nie chcę tego przekleństwa, spoczywa na mnie tak wielka odpowiedzialność że nie mogę się odwrócić.. Co robić? Zacząłem krzyczeć, zaczałem się bać. Widziałem tylko jedno wyjście...
Stanąłem w szrankach, wziąłem rozbieg a na cel obrałem mięciutki fotel. Uderzyłem głową w oparcie i zasnął
Rano się dowiedziałem, że znajomek który nie palił wyczuł fazę i jaja sobie robił. A ja kurde myślałem że jestem wyjątkowy. Był to największy trip jaki miałem kiedykolwiek... Jednak zdarza mi się dość często faza:
1. Zapominam oddychać i nie czuję potrzeby oddychania. Boję się, że zapomnę, nie bedę oddychał i się uduszę
2. Słyszę sąsiadkę z dołu jak wchodzi po schodach kiedy jaram ze współlokatorką. Boję się jak cholera a ona śmieje się jeszcze głośniej i robi hałas
Najgorsze jest jeszcze to, że jak się nastukam ze współlokatorką, to ciągle nam mało MJ. Nieważne jakie mamy fazy, trzeba jarac więcej i więcej- wychodzi zawsze min. 1g na łeb i to nie wcale takiego gównianego towaru. W dodatku ciągle mnie namawia, a ja się z tego cieszę, mowię "tak, pewnie kochana, już lece", ona mieli, ja skręcam i tyle. Chociaż ja jeszcze czasem powiem "nie" a ona tylko pracuje i jara. Świnko (hehe, tak ją nazywam bo dla beki mówię jej, że kobiety to szm**** jak się zjaramy i wtedy się ze mną kłóci) jak to czytasz, to wiedz że kocham twoje zioło.
Ostatnia edycja: